Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2013-10-28
Po spotkaniu z Kingą, na mojej „wymyślonej” liście odpowiedzi na pytanie: dlaczego zostałam wolontariuszką , pojawiał się kolejny wielki wspis – właśnie dla takich spotkań! Jest to miła, zdecydowana dziewczyna, o swodobnym stylu bycia, sprecyzowanych poglądach i jasnych planach życiowych. Sprawia wrażenie zdystansowanej do siebie i świata. Ma też poczucie humoru. Ktoś, z kim bez zastanowienia można iść „konie kraść”. Kinga jest utalentowana muzycznie – gra na gitarze, jest ciekawa świata, lubi podróże, interesuję się też sportem – od dawna kibicuje Borussi-Dortmund i opowiada o swojej drużynie z wielkim znastwem, niemożliwym do przytoczenia prze laika, więc prosze wybaczyć tutaj brak szczegółów z naszej rozmowy.
Kinga chciałaby studiować psychologię, bo interesują ją ludzie i ich dusze. Właśnie z taką jedną „piekną duszą” chciałaby się spotkać i porozmawiać. Chodzi o pana Kubę Błaszczykowskiego, zawodnika drużyny Borussii-Dortmund.
Marzeniem Kingi jest, aby móc zobaczyć na żywo mecz swojej ulubionej drużyny i przybić piątkę z wielkim piłkarzem – panem Kubą. Naszym wielkim celem jest, aby to właśnie marzenie Kingi się spełniło !
spełnienie marzenia
2015-04-26
Spełnieniom marzeń prawie zawsze towarzyszą niespodziewane sytuacje. Te, które wydarzyły się w kwietniowy weekend w Dortmundzie napełniły nas wielkim szczęściem i wiarą. Mi udało się bliżej poznać niesamowitą, skromną i mądrą osobę z wielkimi marzeniami jaką jest Kinga. Marzycielce natomiast swojego wielkiego idola Kubę Błaszczykowskiego.
Chodź wyjazd planowany był już od bardzo dawna, do ostatniej chwili towarzyszyło nam nieco stresu. Kinga pierwszy raz miała polecieć samolotem, a ja pierwszy raz zabrać Marzyciela na zagraniczną wycieczkę. Gdy zobaczyłam ją w piątkowy wieczór na lotnisku, na twarzy malowała się ekscytacja, ale też duże obawy. Jej oczy mówiły, to się nie dzieje naprawdę.
Podróż samolotem minęła nam bardzo szybko, większość drogi rozwiązywałyśmy krzyżówki i warto tu wspomnieć, że Kinga jest prawdziwym mistrzem krzyżówek. Po zakwaterowaniu w hotelu udało nam się zobaczyć nieco Dortmundu i zrobić parę zdjęć. Pierwsze co rzuciło się nam w oczy to barwy Borussi w każdym zakątku miasta, na samochodach, budynkach, w sklepach. W Dortmundzie nie ma podobno osoby, która nie byłaby fanem.
Czy kiedyś zastanawialiście się, co myślą nasi Marzyciele na chwilę przed spełnieniem marzenia? Kinga czekała na ten moment 1,5 roku. Ile razy musiała w głowie analizować przebieg spotkania? Nie wiem. Wiem natomiast, że sobota 25 kwietnia przeszła jej najśmielsze oczekiwania.
Przed spotkaniem z Kubą, wybraliśmy się jeszcze do funshopu Borussi Dortmund. Z pośród niezliczonej ilości produktów zdecydowaliśmy się jedynie na karty na autografy i postawiliśmy, że jeszcze wrócimy tam przed samym meczem.
W okolicach południa stawiliśmy się w hotelu, w którym drużyna żółto czarnych miała zgrupowanie i z niecierpliwością czekaliśmy na pojawienie się Kuby. Po paru minutach pojawił się w korytarzu w swoim żółtym stroju, a ja widziałam jak Kindze na moment zamarło serce. Kuba okazał się być bardzo ciepłym i otwartym człowiekiem. Wypytywał naszą Marzycielkę o jej zainteresowania i pasje, sam chętnie odpowiadał na każde zadane pytania. W rozmowie padło jedno zdanie, które na bardzo długo zostanie w mojej głowie „Kinga tak naprawdę to Ty jesteś wojownikiem, a my możemy tylko Cię podziwiać i się od Ciebie uczyć”. Po tym zdaniu wiedziałam, że marzenie to było strzelone w dziesiątkę. Kinga nie dość, że poznała swojego idola, który okazał jej wiele ciepła, to jeszcze dodał motywacji.
Zaraz po spotkaniu, wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy na stadion. Całą drogę Kindze nie schodził z twarzy uśmiech a to nie był koniec atrakcji. Na stadion z trudem udało się nam dojechać, ilość samochodów w okuł stadionu przerosła nasze oczekiwania. Jak później się dowiedzieliśmy za każdym razem gdy drużyna Borusii gra na swoim stadionie w mieście panuje niemalże święto. Na darmo na stadionie szukać pustego miejsca bo wszystkie zostają wykupione na długo przed dniem meczu.
Zanim weszliśmy na trybuny udało się nam jeszcze kupić szaliki w barwach drużyny. Kinga była zachwycona ogromem stadionu i całą jego oprawą. Kibice stali i śpiewali machając szalikami i flagami. Wszędzie było czarno żółto. Podczas meczu wszyscy bardzo krzyczeli i dopingowali drużynę. Niesamowite było jak wspólnie cieszyli się strzelonymi bramkami przybijając sobie piątki i ściskając się wzajemnie. Borussia tego dnia wgrała 2:0 co wprawiło nas w jeszcze lepsze humory. Po meczu udało nam się jeszcze na chwilę spotkać z Kubą. Dzień wywołał w nas tak duże emocje, że nie mogliśmy zasnąć.
Następnego dnia zaraz po śniadaniu udaliśmy się na kampus szkoleniowy Borussi Dortmund zobaczyć trening drużyny. Mogłyśmy tam zrobić sobie zdjęcia niemalże z każdym zawodnikiem. Wyszedł do nas również trener drużyny Jurgen Klopp i podarował Kindze swoją czapkę. Po tak udanym poranku udaliśmy się na obiad i zwiedzanie. Bardzo spodobała nam się architektura miasta oraz dużo zieleni. Cały dzień rozmawialiśmy o tym, jak niesamowicie spędzamy tu czas i również o tym, że marzenia się spełniają. Wieczorem pożegnaliśmy się z Dortmundem i pojechaliśmy na lotnisko. Tak bardzo nie chcieliśmy opuszczać tego miejsca. Kinga zapewniła, że na pewno jeszcze tam wróci.
Całą drogę do domu rozmawiałyśmy o marzeniach. Kinga ma ich jeszcze kilka. Ten weekend pokazała jej ale również mi, że marzenia naprawdę się spełniają. Nie ważne jak bardzo są nierealne, zawsze trzeba w nie mocno wierzyć. Wiara umie czynić cuda i my to udowodniliśmy. Co jeszcze dał nam ten weekend? Na tym wyjeździe bardzo się zakolegowałyśmy z Kingą i na pewno będziemy kontynuować tę znajomość. Niebawem wspólnie wybieramy się na promocję książki Kuby w Warszawie.
Chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do spełnienia tego niezwykłego marzenia. Dziękujemy za kolejną szanse podarowania szczęścia i uśmiechu na twarzy jednemu z naszych podopiecznych. Nigdy nie przestawajcie marzyć!