Moim marzeniem jest:
Firma KOMANDOR w Łodzi
pierwsze spotkanie
2006-10-17
Dawid
Dwie blondynki oraz pewien brunet, wieczorową porą, nie zważając na październikowe chłody, zajechali do Głowna. Tam, w niewielkim domku, w pokoiku na piętrze, jest niezwykłe królestwo, w którym mieszka nasz Marzyciel Dawid.
Bajecznie kolorowy, niewielki pokój pełen zabawek, gier, maskotek, książek, wesołych obrazków i fotografii na ścianach. Na środku łóżko sterowane pilotem, na nim nieruchoma postać chłopca o pięknych oczach, z niewyobrażalnie długimi rzęsami. W rogu pokoju pod sufitem mruga telewizor - niezwykle ważne dla Dawida urządzenie. Właśnie jest pora teleturniejów - ulubionych programów naszego Marzyciela. Skończyła się "Gra w ciemno", ale już zaczyna się następny - "Jaka to melodia?" "Nie w porę jesteście, nie w porę" - zdają się mówić oczy Dawida. - "I żadne >Opowieści z Narnii< występujące w roli lodołamacza nic tu nie zmienią". Dobrze chociaż, że książki są tak pięknie opakowane w zielony papier i przewiązane wspaniałą wstęgą, zakończoną niczym motylem białą kokardą. Dawid jest estetą - przywiązuję wagę nawet do opakowań.
Za oknem mrok, w pokoju cichutko szemrze respirator, dzięki któremu chłopiec oddycha. Pachnie kawa zaparzona przez Tatę. Mama Beata wyciąga spod łóżka mały stolik, na którym wśród żartów i śmiechów lądują słodkości i filiżanki z wyborną zieloną herbatą. Pałaszujemy mamine ciasto. Czekoladowe! - Mniam! Oglądamy zdjęcia z albumu naszego Marzyciela: I Komunia św., piknik w lesie, wycieczka do zoo w Łodzi, spotkanie z reprezentacją siatkarzy, odwiedziny i przedstawienie Teatru "Pinokio" w domu chłopca, wizyta kolegów z klasy szkolnej, uroczystości rodzinne...
Jesteśmy pod wrażeniem ciepła i ogromu miłości, które widać w tym domu.
To niewyobrażalne, ile trudu trzeba sobie zadać, aby to tak bardzo chore dziecko, od ponad jedenastu lat leżące w łóżku, zależne od respiratora - maszyny, bez której jego życie byłoby niemożliwe, mogło posmakować, tego, co jego rówieśnicy mają na co dzień!
Dawid choruje na rdzeniowy zanik mięśni. Jego głowa pracuje bez zarzutu ale ciało nie słucha go wcale. Chłopiec wszystko rozumie, jednak nie mówi, nie rusza głową, nie porusza nawet małym palcem - jak więc wyjawi nam swoje marzenie?
Dawid komunikuje się wyrazem oczu i zmarszczeniem brwi. Ten język doskonale rozumieją jego rodzice. Zawsze wiedzą, kiedy ich synek chce słuchać muzyki, kiedy ma ochotę na oglądanie telewizji, na grę w karty. Wiedzą, kiedy oczy pytają: "Która godzina?" Rozumieją, gdy oczy mówią, że ich właściciel jest zadowolony albo przeciwnie, zły jak osa. Po chwili my też zaczynamy rozróżniać, kiedy brew układa się na "tak", a kiedy na "nie".
A Dorota aż siada z wrażenia, gdy Dawid oprotestowuje pomysł wyjazdu nad morze lub w góry. Taką siłę wyrazu miały oczy i brwi!
Nie bez trudu, dzięki ogromnej pomocy rodziców - tłumaczy języka brwiowego wyłoniliśmy kilka marzeń chłopca:
- Spotkanie z kimś prowadzącym teleturnieje. Może z panem Ibiszem, może z panem Janowskim, a może z kimś innym;
- Spotkanie ze znanym sportowcem (jeszcze nie wiemy, z kim);
- Wyjazd na lotnisko, zwiedzanie wnętrza samolotu oraz spotkanie z pilotem;
- A może po prostu jakiś markowy ciuszek?
Które z tych marzeń okaże się tym najważniejszym?
Przyjdzie nam kilka dni poczekać na decyzję Dawida, gdyż nasz Marzyciel nie mógł się zdecydować. Zwłaszcza, że w telewizorze biegał Tygrysek, a oczy Dawida mówiły: "Było miło, ale na dzisiaj już Państwu dziękujemy."
Dawidku, decyduj się! Nie trzymaj nas dłużej w niepewności!
inne
2009-04-16
Marzeń miał wiele ale zdecydował się na nowe meble do pokoju i zmianę jego wystroju. Ze ścian miały zniknąć kotki i pieski, stare pojedyncze szafki miał zastąpić, niewielki ale, funkcjonalny segment i miało się znaleźć miejsce na kanapę dla rodziców, ponieważ od narodzin syna spali, na materacu, przy jego łóżku.Wiązało sie to z koniecznością wyburzeniem ściany dzielącej pokój Dawida z innym małym pokoikiem służącym do tej pory za pomieszczenie "gospodarcze". Do roboty! O zrobienie mebli zwróciłam się do Firmy Komandor, konkretnie, do prezesa p.Ireneusza Wejmana. Długo nie namawiałam,obiecał meble i nowy projekt całego pokoju,który miała wykonać i nad nim czuwać pani Małgosia,główna projektantka firmy. Rodzice brali czynny udział w powstawaniu projektu,to oni wybrali kolor mebli, ścian i rodzaj paneli na podłogę... Remont ruszył! Znaczną część materiałów budowlanych, niodpłatnie,przekazał nam Market OBI w Łodzi przy ul. Rokicińskiej 192, a było to możliwe dzięki dobrej woli pana dyrektora, Arkadiusza Szlachetko.
W tym czasie gdy w fabryce powstawały meble dla Dawida, rodzice marzyciela wraz z rodziną przystąpili do zrywania starych podłóg, mycia i malowania ścian i oczywiście burzenia już niepotrzebnej ściany. I w ten oto sposób, za przyczyną wyżej wymienionych osób, dnia 29.03.2008 roku, w obecności w-ce prezesa Firmy Komandor, pani Joanny Piorunowskiej- Kokoszko, wolontariuszy, rodziców i ucieszonego marzyciela,pokój, oficjalnie został oddany Dawidowi do użytkowania.HURAA!Pokój prezentował się pięknie, kolorowo, zupełnie inaczej, Dawid miał nowe miejsce,z którego leżąc widział, niebo i korony drzew tak żywy obraz,dostał nowy telewizor, jego okno na świat,a rodzice pożegnali stary materac.
Przy lampce bezalkoholowego wina musującego oraz pysznym cieście wypieku pani Beatki,wspólnie cieszyliśmy się tą chwilą, niezwykłą i absolutnie wyjątkową bo SPEŁNIŁO SIĘ MARZENIE,kolejne, tak bardzo chciane i oczekiwane!!!