Moim marzeniem jest:

Różowy aparat fotograficzny

Wiktoria, 0

Kategoria: dostać

Oddział: Łódź

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

0000-00-00

Wiktoria

inne

2009-04-16


18 marca był chłodnym i wietrznym wtorkiem. Wyraźnie przyroda wyczuwała emocje, które gromadziły się wokół szpitala przy ul. Spornej.
Zagubiona Paulina przemknęła ukradkiem obok budynku. Zaraz za nią, zza bramy wyłoniła się Marta. Na miejsce dotarła też niosąca różne pakunki i torby Anna. Teraz wszyscy byli już w komplecie.
Za parę minut miało się spełnić marzenie Małej Wiktorii. Uzbrojone w soki, ciasta, i "marzenie" dla Wiktorii, Anna, Paulina i Marta wkroczyły do akcji. Teraz nie było już odwrotu.. Dziewczyny wspólnie znalazły odpowiednie piętro i pokój
Bohaterka tego wyjątkowego dnia niczego się nie spodziewała. Kiedy Wiktoria nas zobaczyła, wręcz zamarła w bezruchu. Wpatrywała się w nas swoimi ślicznymi, brązowymi oczkami i z wrażenia nie mogła nic powiedzieć. Z pomocą przyszła Mama Wiktorii, która doskonale wiedziała o "spisku". Kiedy Wiktoria odzyskała wreszcie swój dobry humor, zapytała nieśmiało:
- Macie dla mnie aparat?
- Tak - powiedziałyśmy
- A jest różowy? - spytała Wiktoria zerkając z ciekawością to na Mamę to na pakunki, które trzymała w ręku Anna.
- Tak. Mamy dla Ciebie różowy aparat - odpowiedziałyśmy.
Wtedy Wiktoria zaczęła skakać z radości po całym pokoju. Szybko odpakowała prezent i niemalże natychmiast zaczęła robić zdjęcia. To mamie, to nam, to małej koleżance z pokoju. Ciągle zadawała nowe pytania dotyczące technicznych szczegółów aparatu. Jednak Wiktoria okazała się wyśmienitym znawcą tematu i sama ze wszystkim doskonale sobie poradziła.
Kiedy emocje nieco opadły, Paulina pokroiła ciasta i mogliśmy wreszcie wspólnie zjeść Małe CoNieCo. Anna na swoim aparacie uwieczniła wyjątkowe chwile z tego spotkania.
Żegnając się, Wiktoria "cyknęła" nam jeszcze zdjęcie - oczywiście swoim różowym aparatem.
Cicho wyszłyśmy ze szpitala, zostawiając Wiktorię i Jej Mamę z prezentem.