Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-09-25
Do Kniatowych, gdzie mieszka nasz Marzyciel - Kamil, trójka wolontariuszy: Adam, Łukasz i Tomek dotarła bez większych problemów. Tuż po zmroku zostaliśmy powitani przez rodziców chłopca oraz jego brata Sylwestra. Wraz z nimi czekała na nas także pani Gabrysia - polonistka, która na co dzień troszczy się o edukację chorego na porażenie mózgowe Kamila; to ona zgłosiła chłopca do fundacji.
Początkowo Kamil nieco stremował się na nasz widok, jednak lodołamacz w postaci humorystycznej książki o królach Polski przekonał go, że nie ma czego się bać. Uśmiech na twarzy, gdy przyglądał się zabawnym obrazkom kolejnych władców, potwierdził słowa mamy, że historia to dziedzina, w której chłopiec czuje się 'the best'.
Po tym jak zostaliśmy po królewsku ugoszczeni przez mamę Kamila, nastąpiła pora rozmowy na temat marzenia. Okazało się, że nasz Marzyciel uwielbia seriale kryminalne, najbardziej spośród nich zaś "W-11 Wydział Śledczy" i bardzo chciałby znaleźć się na jego planie. Innym jego marzeniem jest spotkanie z panią Agnieszką Dygant, która grała jego ulubioną postać w nieprodukowanej już "Fali zbrodni".
Przy kawie i pysznym serniku czas płynął szybko, a my słuchaliśmy o innych pasjach takich jak jazda konna czy programy sądowe, które Kamil ogląda regularnie, jako że pragnie zostać prawnikiem. Chłopiec, chociaż porusza się na wózku kocha także podróże i nowe miejsca, przemawiała przez niego nieposkromiona ciekawość świata.
Kiedy chcieliśmy powoli zacząć zbierać się do wyjścia, by Kamil mógł w spokoju obejrzeć ulubiony serial, ten uspokoił nas, że "będą powtórki" i po raz kolejny doświadczyliśmy gościny w postaci poczęstunku, którym posililiśmy przed drogą powrotną. Wracaliśmy z mocnym postanowieniem, że dołożymy wszelkich starań, by marzenie jak najszybciej mogło dojść do skutku.
inne
2009-04-16
Jest godzina za dwadzieścia dziewiąta rano. Aura wciąż jest mroźna, gdy piękna grudniowa środa budzi się do życia. Gromadce zebranej na podwórku w Kniatowych to jednak nie przeszkadza. Wielki biały van wtoczył się właśnie przez bramę, a wolontariusze: Łukasz i Kasia witają się ze zgromadzonymi. Oczywiście najważniejszym spośród nich jest Kamil. Obdarza wszystkich swoim wielkim uśmiechem, gdy zajmują miejsca w busie i trudno mu ukryć radość, gdyż właśnie zaczyna wyprawę do Krakowa, gdzie spotka komisarzy W-11. Później, mniej więcej pod Częstochową, przyzna, że od niedzieli, gdy dowiedział się, że za trzy dni spełni się jego marzenie, trudno było mu zasypiać wieczorem... Ale nie tylko on się cieszy. Bo Kamil ma wielkie serce i jak to byłoby spełniać marzenie samemu?
Więc jest z nami mama Kamila, i są jego bracia - Marcin i Sylwek, i jest najlepszy kolega Kamila, i jest sąsiadka-rówieśniczka, i jest pani Gabrysia z dziećmi. Cóż to byłaby za radość, gdyby się nią nie podzielić?
-A gdzie pani była? - pyta Kasię, gdy jesteśmy mniej więcej w połowie drogi do Krakowa. Mimo że zasypianiu towarzyszyły przez kilka wcześniejszych wieczorów emocje, przez całą drogę jest rześki i opowiada nam o miastach, które już w Polsce widział z równą ekscytacją, jak o tym co porabiał od czasu naszej poprzedniej wizyty w u niego. Jednocześnie cały czas wypytuje o innych Marzycieli i ich marzenia.
Przez Kraków przejeżdżamy nadzwyczaj sprawnie i już po chwili jesteśmy na ulicy Brzozowej, gdzie tego dnia znajduje się ekipa realizująca serial. Parę minut później jesteśmy już na podwórku kamienicy, która tego dnia jest 'miejscem zbrodni', a opiekująca się nami pani Monika oraz asystent reżysera - Szymon, przedstawiają Kamilowi po kolei poszczególnych członków ekipy i wyjaśniają dokładnie co dzieję się na planie. Po chwili pojawiają się komisarze Anna Potaczek i Maciej Dębosz. Przerażenia Kamila nie wywołuje nawet fakt, że jeden z jego idoli w ręku niesie wielką, zakrwawioną (jak się później okaże to tylko sok malinowy 'udaje' krew) siekierę...Od komisarzy dowiadujemy się szczegółów fabuły odcinka i pozostaje nam już tylko podziwiać rozwiązanie sprawy - wielki finał, którego realizacja wymaga sześciu (!) dubli.
Po obiedzie z ekipą (i serialowym "mordercą") przychodzi czas na podbój Krakowa. Pożegnawszy swych idoli Kamil zarządza wymarsz w stronę krakowskiej starówki. Oczywiście nie sprzeciwiamy się mu i po niespełna pół godziny słuchamy już Hejnału Mariackiego, granego o siedemnastej, oczywiście na cztery strony świata. Szybkie zakupy w Sukiennicach, po których każdy wychodzi obdarowany smokiem lub aniołkiem i już jesteśmy pod Wawelem. Tego punktu programu nie mogłoby nie być - w końcu na Wawelu mieszkali królowie, a królowie to specjalność Kamila! Nacieszywszy oczy pięknym widokiem wracamy jednak prędko do busa, bo i temperatura i natłok wrażeń każą nam powoli myśleć o powrocie w strony rodzinne. Droga powrotna zlatuje nam bardzo szybko, jeszcze tylko krótki postój w McDonalds'ie, gdzie gromadka pożywia się, bynajmniej nie 'zdrową żywnością' i już jesteśmy na miejscu.
Obiecaliśmy Kamilowi, przytoczyć jego komentarz na temat wrażeń z Krakowa dosłownie, więc nie mogę ukrywać, że cały wyjazd według przyszłego mecenasa Habrowskiego (oczywiście możemy liczyć na zniżki w jego przyszłej kancelarii:) był .... 'ZAJEFAJNY'. Przez cały dzień obserwowaliśmy Twoją radość Kamilku i dziękujemy Ci za te piękne chwile, podczas których uświadomiłeś nam często zapominaną prawdę, że największe szczęście, to takie którym można podzielić się z innymi...