Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2013-05-28
W piątkowe popołudnie wraz z Agnieszką postanowiłyśmy odwiedzić naszego Marzyciela-Gerarda, który już od pierwszych chwil zdobył naszą sympatię. Pierwsze spotkanie nie odbyło się „standardowo” w szpitalu, gdyż chłopiec zaproponował by spotkanie odbyło się na zewnątrz. Krótki spacer sprawił, iż chłopiec otworzył się przed nami i zdradził co dla niego najważniejsze! - rodzina i przyjaciele- to właśnie oni nadają sens życiu. Nasz Marzyciel, niezmierne skromny i dojrzały jak na swój wiek początkowo miał problem z podaniem swojego marzenia, gdyż pomimo swojej choroby okazał się on chłopcem niezmiernie zadowolonym z życia- okazało się, że tak niewiele potrzeba mu do szczęścia. Jednakże po rozmowie z nami Gerard zdecydował się na laptop, który będzie mu służył do realizacji własnych marzeń oraz pasji- chłopiec niezmiernie interesuję się komputerami. Bez wątpienia, Gerard jest przykładem na to, że nawet ciężkie chwile nie potrafią zmienić człowieka, że przebyta choroba nie zmieniła jego nastawienia do życia…. Wręcz przeciwnie- sprawiła, że cieszy się on teraz każdą chwilą życia… dostrzegając to co tak naprawdę powinno liczyć się w życiu.
Relacja Justyna B.
spełnienie marzenia
2014-09-06
Warto marzyć...bo marzenia się spełniają. To była niesamowita sobota, dzień w którym spełniło się marzenie Gerarda, który marzył o laptopie. Tego dnia wraz z Kasią D. postanowiłyśmy odwiedzić naszego Marzyciela Gerarda i przekazać mu paczuszkę, w której znajdował się laptop. Po chwili na twarzy Gerarda pojawił się uśmiech- jego marzenie właśnie się spełniło. Od dziś będzie mógł korzystać z własnego komputera. Wystarczyło kilka chwil i laptop był gotowy do użycia. Nasz marzyciel zachwycony "fundacyjną Marzenką"-logiem Fundacji Mam Marzenie (która zapewne widnieje już na tapecie naszego Marzyciela) podziękował nam serdecznie za spełnienie marzenia. Gerard, jak zwykle pogodny oraz uśmiechnięty opowiedział nam także o swoich zainteresowaniach, szkole oraz planach na najbliższą przyszłość. Atmosfera była niesamowita, zostaliśmy niezmiernie ciepło przywitani. Jednakże po miłym poczęstunku i rozmowie z Gerardem oraz resztą rodziny trzeba było niestety wracać...
Relacja Justyna B.