Moim marzeniem jest:

Basen ze stelażem do ogrodu

Wiktor, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

inne

2013-07-09

Wtorek, dobry dzień. Już nie poniedziałek ale jeszcze nie czwartek czy też środkowa środa. Słowem idealny dzień na poznanie paru marzeń. Szczególnie jeżeli jedzie się na nie fundacyjną "kijanką" - Kią RIO. W typowej dla Brazyli temperaturze, lecz z klimatyzacją.

Takim to środkiem transportu trafiliśmy do szpitala dziecięcego w Zabrzu. Mając lodołamacze - mini prezenty przełamujące pierwsze lody, byliśmy gotowi stawić się u Agaty i Wiktora.

Oczywiście kulturalnie (i jako, że było bliżej) odwiedziliśmy najpierw naszą małą marzycielkę zafascynowaną światem kucyków "My Little Ponny". Toteż to i taki prezencik mieścił się w torbie i spowodował uśmiech na twarzy marzycielki. Dwa kucyki z długimi włosami, które można rozczesywać. Idealny prezent dla fanki kultowej bajki.

Po prośbie o wtajemniczenie i wprowadzenie w świat kucyków, Agatka opowiadała jakie mają imiona, kto jest kim. Jednym słowem jest specialistką od kucyków. Na pytanie o marzenie po typowaniu i przemyśleniach ogłosiła - zostać księżniczką, pojechać do Chorwacji, dostać tablet. Wygrał tablet. Odpowiedzi dlaczego było sporo. A to bajki (oczywiście te z kucykami), a to gry (też z kucykami), w które mogłaby grać z koleżankami. Platforma do gier i zabaw na upalne, szpitalne popołudnia.

Wiedząc, co już uszczęsliwi naszą marzycielkę nadszedł czas porzegnań i... kolejne poznanie, tym razem z wielkim fanem puzzli - Wiktorem.

Po dojściu pod pokój marzyciela zaczekaliśmy aż skończy obiad po czym nastąpiła chwila otwarcia lodołamacza, którym były oczywiście puzzle. Przy wspólnym układaniu dowiadywaliśmy się o kolejnych marzeniach Wiktora. Po skończeniu dwóch obrazków wiedzieliśmy, że nasz marzyciel marzy żeby zostać strażakiem lub rycerzem z mieczem i tarczą lub chciałby pojechać nad morze.

Niestety na żadne z marzeń Wiktor nie mógł się zdecydować i zadecydowaliśmy, że. Spotkamy się z nim za jakiś czas a on sprawę przemyśli i narysuje marzenia na kartce. W końcu decyzja jest niebanalna - chodzi tu o marzenie!

Kolejny dzień pełen poznań, idealna przerwa w goniącym, doczesnym świecie.

spotkanie

2013-07-30

Minęły 3 tygodnie od poprzedniego spotkania z Wiktorem. Pełni nadziei, że tyle czasu wystarczyło chłopcu, aby dogłębniej zastanowić się nad swoim marzeniem udajemy się do szpitala w Zabrzu. Udaje nam się dostrzec chłopca od razu przy wejściu na oddział. Zaczynamy nasze spotkanie od rozmowy o rycerzach, o tym co robi rycerz, jak jest ubrany, jaki jest jego najważniejszy atrybut oraz gdzie i z kim walczy. Wiktor bez dłuższego zastanowienia z zaciekawieniem odpowiadał na nasze pytania. Jak się jednak okazało, mimo dużego zainteresowania rycerzami to wcale nie z nimi wiąże się największe marzenie chłopca. Najbardziej marzy o tym, aby w jego ogródku pojawił się duży okrągły basen. Wiktor zdradził nam, że uwielbia wodę i potrafi pływać. Zaznaczył też, że w jego wymarzonym basenie obowiązkowo musi być dużo wody oraz dodatkowe zabawki do wody, takie jak: piłka, koło i rękawki do pływania. Do zakończenia tegorocznego lata pozostało jeszcze trochę czasu. Mamy więc nadzieję, że szybko uda nam się spełnić to marzenie i Wiktor jeszcze w tym roku będzie mógł się cieszyć swoim wymarzonym basenem :)

spełnienie marzenia

2013-08-28

W środowy poranek piątka wolontariuszy wybrała się na północ województwa, w celu spełnienia marzeń dwójki Marzycieli - Hani i Wiktora (i poznania kolejnego Marzyciela). Sebastian i Marzena wysiedli w Częstochowie, aby nadzorować powstawanie placu zabaw Hani, z kolei w kierunku Krasic do Wiktora ruszył już w komplecie męski skład, trzeba było przecież zmontować wymarzony przez naszego Marzyciela ogromny basen. Po przywitaniu się z mamą, Wiktorem i jego młodszym bratem Gracjanem od razu przystąpiliśmy do rozpakowywania ciężkiego pakunku, którego zawartości Wiktor do końca nie był świadomy, myśląc, że być może jest to... lodówka lub pralka. Jednak tuż po zerwaniu wierzchniej folii, na opakowaniu ukazały się obrazki gotowego basenu, które sprawiły, że na twarzy Wiktora pojawił się pierwszy tego dnia bardzo szczery uśmiech, podkreślony okrzykami "basen, basen!". Bohater tego dnia z miejsca zabrał się do pomagania nam w montażu basenu. Na starcie trzeba było otworzyć dużą ilość kartonów, z których co jeden zawierał większą liczbę elementów. Byliśmy zaskoczeni, ale jednocześnie podziwialiśmy siłę, zręczność i determinację Wiktora, który zrywał folie, rozcinał kartony i wyjmował z nich kolejne elementy jego marzenia. Po kilkudziesięciu minutach od naszego przyjazdu, zza chmur coraz śmielej zaczęło wyglądać słońce, które tylko dodało wszystkim motywacji do jak najszybszego doprowadzenia basenu do jego finalnej formy. Pracy było co niemiara, ale efekt końcowy zaparł dech w piersiach. Do gotowego basenu trzeba było włożyć drabinkę, bez której nawet dorośli nie dostaliby się do środka. A gdy Wiktor znalazł się już w środku, to uśmiechu, okrzyków radości i biegania w środku nie było końca. Po chwili do Wiktora dołączył Gracjan i nawet brak wody nie przeszkodził braciom w świetnej zabawie. Pozostaliśmy na miejscu jeszcze trochę czasu, lecz wnet trzeba było wracać do Częstochowy, bo ten dzień nie miał się jeszcze zakończyć... Mamy nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda się Wiktorowi popływać w swoim wymarzonym basenie.