Naszą Rzymską przygodę z Klaudią i jej rodzicami rozpoczęliśmy miękkim lądowaniem samolotu na włoskim lotnisku, gdzie czekała już na nas Gosia wraz z mężem. Razem udaliśmy się do miejsca naszego pobytu – malowniczej miejscowości Bracciano położonej nieopodal wiecznego miasta. Jako że zrobiło się późno, pierwszego dnia zdążyliśmy tylko zjeść kolację i pójść na krótki spacer. Podczas kolacji stało się jasne, co będziemy robić jutrzejszego dnia – Gosia wręczyła Klaudii specjalne zaproszenia na środową audiencję do papieża Franciszka. Wzruszająca chwila, ale przecież wszystko dopiero przed Klaudią.
W środę wstaliśmy wcześnie rano, żeby zdążyć na audiencję. Po krótkiej podróży pociągiem byliśmy na miejscu, które było naszym celem – na placu Św. Piotra w Rzymie. Plac dopiero zapełniał się tłumem ludzi, ale dzięki specjalnym zaproszeniom miejsce Klaudii i jej rodziców było w pierwszym rzędzie. Po kilku chwilach cierpliwego czekania w końcu pojawił się Franciszek… Po audiencji papież zwykle chodzi wzdłuż ustawionej barierki by pozdrowić ludzi. Tak też było tym razem. Najbardziej dla nas wzruszającym momentem była chwila, gdy Franciszek położył swoją dłoń na chorej ręce Klaudii i trzymał ją tak przez dłuższą chwilę. Ten moment na pewno pozostanie zapamiętany przez Klaudię i jej rodziców do końca życia. Taka chwila nie spotyka każdego, nie zdarza się często. To coś wzruszającego, wyjątkowego.
Poranek dnia następnego spędziliśmy w Bazylice Św. Piotra gdzie odprawiana była msza przy grobie Jana Pawła II. Udział w tym wydarzeniu miał bardzo duże znaczenie dla Klaudii.
Przez cały nasz pobyt zwiedziliśmy mnóstwo ciekawych i pięknych miejsc. Zobaczyliśmy Watykan łącznie z pięknymi muzeami watykańskimi. Obserwowaliśmy panoramę Rzymu z tarasów widokowych na dachu Bazyliki. Odwiedziliśmy Koloseum oraz Forum Romanum. Zwiedziliśmy Panteon, Bazylikę Św. Pawła za Murami oraz wiele, wiele innych wspaniałych miejsc, które na pewno pozostaną przez długi czas w pamięci Marzycielki oraz naszej.
Ostatni dzień naszego pobytu we Włoszech spędziliśmy równie aktywnie. Wraz z naszymi wspaniałymi gospodarzami: Gosią, Basią, Pawłem i Jasiem wybraliśmy się do malowniczej miejscowości Tivoli oraz pojechaliśmy nad morze. Chyba właśnie wtedy, na plaży, uśmiech Klaudii osiągnął swoją najlepszą, najszczęśliwsza postać. Aż miło było popatrzeć na radość, tak ogromną, że ledwo mieszczącą się na twarzy naszej Marzycielki. Oby ten uśmiech nigdy z tej twarzy nie znikał.
Dziękujemy Ci Klaudio za to piękne Marzenie i mamy nadzieje, że teraz już wiesz, że Marzenia się spełniają, że mają ogromną moc wyzwalania radości, szczęścia i wzruszeń.
Dziękujemy także sponsorowi oraz naszym niesamowitym polsko-włoskim gospodarzom: Gosi i Pawłowi, Basi i Jasiowi oraz Edkowi. Bez was nie było tak wspaniale jak było.