Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-06-26
O naszym młodym podopiecznym wiedziałyśmy już nieco przed spotkaniem: że bardzo lubi Kubusia Puchatka, że uwielbia układać puzzle. Najbardziej jednak zaintrygował nas fakt, że chłopiec podczas obchodu lekarskiego podpowiada studentom, jak mają przeprowadzać badanie! Wiedziałyśmy, że spotkanie będzie niezwykłe. I wcale się nie myliłyśmy!
Karolek czekał na nas przy windzie - nie mógł się doczekać, kiedy przyjdziemy. Metodycznie odpakowywał przyniesione przez nas niespodzianki - Kubusiowe puzzle, grę planszową oraz encyklopedię zwierząt. Zaraz też w książce szukałyśmy rozmaitych zwierzątek (misiów, tygrysów i innych mieszkańców Stumilowego Lasu). potem chłopiec zainteresował się grą, więc składaliśmy figurki i szukaliśmy pod stołem zapodzianych kostek.
Kiedy padło najważniejsze pytanie, Karolek w zasadzie był pewny swojej odpowiedzi: chciałby pojechać nad morze. Nie było tylko jasne, nad które morze powinnyśmy zabrać Marzyciela (nie mogło być za gorąco a i palmy też mu się nie bardzo podobają). Jedno było wiadome: Karolek był już gotowy do podróży. Jakież wielkie było jego rozczarowanie, kiedy powiedziałyśmy, ze nie pojedzie tam dzisiaj!
Ponieważ musiałam szybko wyjść, zostawiłam Basię z misją: dowiedzieć się czegoś więcej o wymarzonej podróży. Po dwóch godzinach, wielu partiach rozegranych w nową grę, ustalone zostało, że pokażemy chłopcu zdjęcia i katalogi a on wybierze sobie miejsce, które spodoba mu się najbardziej.
Kilkanaście dni później decyzja zapadła: marzeniem Karolka jest wyjazd do Grecji (duuuużym samolotem)
inne
2007-09-13
Radość, Słońce i Magia. Tak, w trzech słowach można streścić nasz wyjazd do Grecji. Karolek z niecierpliwością czekał na te chwile. Premierowy lot samolotem wcale, a wcale nie napawał naszego Marzyciela obawą. Wręcz przeciwnie: z niesamowitym uśmiechem i ekscytacją czekał aż wzbijemy się w powietrze. Po wylądowaniu załoga pokładowa zaprosiła Karolka wraz z bratem Grzesiem do kabiny pilotów. A to był dopiero początek atrakcji... Pierwszego dnia naszej fundacyjnej ekspedycji udaliśmy się na piękna piaszczystą plaże okalającą lazurową zatoczkę Morza Egejskiego. I stało się. Karolek tak bardzo polubił wodne atrakcje, że wyciągnięcie go z wody i powrót na obiad do hotelu stanowiło olbrzymi problem. Nie trudno jest się domyślić, że od tego momentu całymi dniami Lolek cieszył się urokami morza. W Niedziele wybraliśmy się na rejs statkiem, docelowo na wyspę Symi. Morska bryza omal nie zmiotła nas z pokładu. Bezkresne morze na widnokręgu, a później urocze zatoczki na wyciągnięcie ręki. Ah! Pięknie. Marzyciel przeszczęśliwy. Kolejne dni upływały Karolkowi w atmosferze słonego, morskiego szaleństwa. Pływanie w kółku, z dmuchanymi rękawkami, na materacu, na orce... :)
Marzenie spełniło się w każdym calu.