Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2013-02-02
Kilka dni temu odwiedziłyśmy małego Dawida. Jest to pełen energii, młody fan Spiderman'a. Dlatego też lodołamaczem była zabawka przedstawiająca idola naszego marzyciela. Była też główną atrakcją naszego spotkania z chłopcem :)
Dawidek był od początku bardzo przyjaźnie do nas nastawiony i otwarty. Jest on szczególnie ruchliwym dzieciakiem, non stop coś robi, czymś się bawi, wariuje - tak jak Spiderman. Chłopiec cały czas demonstrował nas swoje umiejętności i chętnie z nami rozmawiał. Opowiadał o tym co lubi robić, w co i z kim się bawić. Oprócz tego, że jest młodym Spiderman'em, to jeszcze świetnym kucharzem (mogłyśmy spróbować jego zdolności kucharskich w postaci pysznego ciasta).
Czas płynął bardzo szybko a Dawidek wciąż nie chciał nam zdradzić swojego marzenia. Rozmawialiśmy o strażakach, żołnierzach, czołgu, a także o wyścigach rajdowych. Ostatecznie jednak Dawid wyjawił nam, że chciałby się wcielić w rolę żołnierza. Stać się nim, wejść w szeregi i zobaczyć jak wygląda na co dzień praca żołnierzy.
spełnienie marzenia
2014-04-24
Parę minut po godzinie 9 przyjechaliśmy wraz z panem kapitanem Dariuszem Padarzem pod dom Dawidka. Od 6 rano czekał na nas zniecierpliwiony, co chwile sprawdzając w oknie czy już jesteśmy. Zniecierpliwienie było tym większe, iż Dawidek czekał na spełnienie marzenia od września, ale się rozchorował i trzeba było wszystko przenieść na wiosnę. Po szybkim powitaniu wsiedliśmy z Dawidkiem i jego rodzicami do samochodu i ruszyliśmy w drogę.
Dawidek był bardzo przejęty całą sytuacją. Chciał być żołnierzem i jeździć czołgiem. Cała drogę zastanawiał się co go czeka jak przyjedziemy na miejsce. Aż nadeszła ta chwila.
Gdy dojechaliśmy do jednostki w Świętoszowie musieliśmy poczekać na przepustki. Przywitała nas pani rzecznik oraz żołnierz, który został naszym przewodnikiem.
wiedzanie rozpoczęło się od pokazu broni. Każdy z obecnych żołnierzy (a było ich wielu) chciał pokazać Dawidkowi swoją broń. Troszkę speszony zainteresowaniem wokół siebie uronił kilka łez. Aby troszkę się odstresować postanowiliśmy, że najpierw pójdziemy do miejsca gdzie są symulatory strzelania. I to był strzał w dziesiątkę. Dawidek wraz z tatą mieli czas aby postrzelać z karabinów i innej broni w warunkach bardzo zbliżonych do prawdziwych. Widać było, że radość była wielka. Spędziliśmy tam dużo czasu, testując coraz to nowsze karabiny. Niestety musieliśmy ustąpić miejsca profesjonalistom, którzy przybyli na szkolenie. Z otwartymi buziami oglądaliśmy pokaz. Każdy z nas, mały i duży, był pod wielkim wrażeniem tego co tam się działo, a działo się tam bardzo dużo. Padał deszcz, była mgła, latały helikoptery, jeździły czołgi. Po pokazie umówiliśmy się z Dawidkiem, że skoro już strzelał z udostępnionej nam broni, to po zwiedzaniu czołgu i wozów opancerzonych, wrócimy na pokaz broni i odnajdziemy na tym pokazie tą broń z której strzelał na symulatorze. Gdy wyszliśmy czekał na nas „gazik”, którym zostaliśmy odtransportowani na parking czołgów i wozów opancerzonych. Tutaj zaczęła się największa radość, to na co czekał tak długo. Dawidek miał okazję zajrzeć do każdego wozu, wszystkiego dotknąć, poczuć się jak prawdziwy żołnierz. Nie było miejsca, z którego nie wychyliłby głowy, nie było miejsca, do którego by nie wszedł. Niespodzianka jednak czekała na końcu. Czołg. Tutaj spędził najwięcej czasu. Zafascynowany wskakiwał z jednego włazu do drugiego, radości nie było końca. Po obejrzeniu wszystkiego wróciliśmy na pokaz broni. Tam, zgodnie z umową odszukaliśmy broń z symulatorów. Mieliśmy okazję poznać też inne narzędzia i urządzenia wojskowe. Żołnierze szczegółowo opisywali nam funkcję każdego przedmiotu udostępnionego do oglądania. Duża uwagę przykuł też radar. Dawidek z tatą żałowali, że nie mogą mieć takiego w domu, wtedy wiedzieli by kiedy wraca mama i mieli by czas na posprzątanie pola bitwy. Jak się okazało często bawią się w wojsko w domu, budują fortece, są żołnierzami. Dawidek chciał jeszcze bardzo zobaczyć miejsce treningu żołnierzy. Udaliśmy się na żołnierski „małpi gaj” i znowu nas zaskoczył. Większość przeszkód pokonał bez większego wysiłku, w niektórych pomagał mu tata. I tutaj nastąpił koniec zwiedzania. Ale Dawidka czekała jeszcze jedna niespodzianka. Został zaproszony przez dowódcę 10BKPanc. Wz. Pułkownika Dariusza Nawrockiego do gabinetu, gdzie otrzymał beret czołgisty. Pułkownik Nawrocki docenił odwagę Dawidka i wręczył mu dyplom Honorowego Przyjaciela 10 Brygady Kawalerii Pancernej i przez chwilę mógł zostać dowódcą tejże brygady. Z fotela dowódcy zamówił dla wszystkich wodę i przeprowadzał ważne strategiczne rozmowy z pułkownikiem Dariuszem Nawrockim. Na pamiątkę tego wspaniałego dnia otrzymał prezent, który zawsze będzie mu przypominał ten dzień. CZOŁG:)
Dawidku dziękujemy Ci za to, że mogliśmy być z Tobą w tym pięknym dniu i mogliśmy spełnić twoje piękne marzenie.
Dziękujemy 10BKPanc w Świętoszowie za udostępnienie wszystkich atrakcji i zaangażowanie.
Dziękujemy kapitanowi Dariuszowi Padarzowi, za pomoc w spełnieniu marzenia.