Moim marzeniem jest:

Xbox Kinect

Miłosz, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2013-02-10

Wyprawę do szpitala rozpoczęliśmy od pokonania szaro-niebieskich korytarzy i schodów, a gdy stanęliśmy przed drzwiami oddziału dziecięcego i otworzyliśmy je, od razu znaleźliśmy się w zupełnie innym, kolorowym świecie. Za kolejnymi drzwiami przywitał nas nieśmiały chłopiec o ogromnych ciekawskich oczach. Wiadomo, że nieśmiałość najlepiej przełamać jakimś drobnymi upominkiem, dlatego też Miłosz z zainteresowaniem wyciągał z opakowania kolejne niespodzianki, które dla niego przynieśliśmy. Szybko okazało się, że Miłosz jest prawdziwym miłośnikiem „Gwiezdnych Wojen” – w przyniesionych figurkach bez problemu rozpoznał bohaterów filmu, a potem narysował statek kosmiczny, który wyglądał tak niesamowicie, że Michał od razu dołączył do kolorowania go.

Po pytaniach okazało się, że nasz Marzyciel ma głowę pełną marzeń – chciałby zostać policjantem (ale takim od ścigania przestępców, nie od wlepiania mandatów), pojechać do Disneylandu (no a kto by nie chciał??), spotkać się z Kubą Błaszczykowskim (dziwicie się?), ale najbardziej, najbardziej chciałby dostać konsolę Xbox Kinect, dzięki której będzie mógł się wcielić w postaci z wymarzonej gry, czyli oczywiście z „Gwiezdnych Wojen”.

spełnienie marzenia

2013-04-05

Jaki jest najlepszy sposób na spędzenie deszczowego piątkowego wieczoru? Oczywiście wyprawa do Marzyciela z wymarzonym prezentem pod pachą (w tym przypadku w bagażniku samochodu)! Dzięki celnym podpowiedziom zaprzyjaźnionych dobrych duchów (Marcinie, jeszcze raz dziękujemy!) wyprawa do domu Miłosza przebiegła niezwykle szybko i w sympatycznej atmosferze. Gdy zajechaliśmy na miejsce, Marzyciel już czekał na nas z niepewnym, ale coraz szerszym uśmiechem. Okazało się, że mama Miłosza, chcąc mu zrobić prawdziwą niespodziankę, zaledwie chwilkę przed naszym pojawieniem się powiedziała, kto tego wieczoru odwiedzi ich dom. Gdy już zostaliśmy serdecznie powitani przez wszystkich domowników (także dwóch młodszych braci naszego Marzyciela), rozpoczęło się rozpakowywanie, rozplątywanie, wyciąganie, dopasowywanie i podłączanie różnych dziwnych elementów – małe rączki radziły sobie z tym niezwykle sprawnie. A dzięki fachowej pomocy taty Miłosza, Marcina i Michała wszelkie wątpliwości techniczne zostały rozwiane bardzo szybko i pierwotn1 plątanina kabli i poszczególnych części zaczęła przypominać prawdziwego, wymarzonego Xboksa.

No i się zaczęło! Miłosz dzielnie sobie radził, manewrując pontonem na rwącej rzece, utrzymując równowagę na ekstremalnie niebezpiecznych zakrętach oraz zdobywając kolejne punkty i pochwały za niezwykłą gibkość i płynność ruchów. Potem z bratem rozegrał partię „rzucacza” (gracz musi trafić piłkami w określone punkty; wierzcie mi, to wcale nie jest takie łatwe i wymaga niesamowitej sprawności i kondycji), a radosnym śmiechom i okrzykom nie było końca. Po wstępnej rozgrzewce chłopcy zgodnie postanowili wypróbować grę, na którą Miłosz tak bardzo czekał – „Gwiezdne wojny”. Gdy późnym wieczorem opuszczaliśmy Marzyciela i słuchaliśmy kolejnych podziękowań dla sponsora i wszystkich wolontariuszy fundacji, młodzi Rycerze Jedi dzielnie wymachiwali mieczami, walcząc z ciemną stroną mocy. Z pewnością wygrali

A w szare sobotnie południe mama Miłosza sprawiła nam niesamowitą niespodziankę, przysyłając sms: „Jeszcze raz dziękujemy za spełnienie marzenia Miłoszka. (…) PS: Niech moc będzie z Wami”. I pochmurny dzień nabrał uśmiechniętych kolorów!