Moim marzeniem jest:
Pani Ania
ARKET i respondenci, którzy wzięli udział w badaniu dot. rynku diagnostyki laboratoryjnej.
Państwo Renata i Przemysław Prokop
Pani Monika Starosta i Pan Pawel Walicki
cisco
zbiórka na ślubie Moniki i Pawła Blecharzów
pierwsze spotkanie
2012-11-20
Pewnego popołudnia odwiedziliśmy naszą nową Marzycielkę Julię. Na powitanie wyszła nam mama dziewczyny. Julia lubi malować, dlatego też jako lodołamacz wybrałem zestaw pasteli. Mam nadzieję, że spodobał się naszej Marzycielce. Okazało się, że oprócz tego talentu, Julia lubi… projektować wnętrza. O tym, że wychodzi jej to wspaniale, mogliśmy się przekonać, kiedy zobaczyliśmy jej pokój. Jesteśmy pod wrażeniem.
Przyszedł czas na rozmowę o marzeniach. Najpierw spytaliśmy Julię, czy zastanawiała się już nad swoim marzeniem. Powiedziała, że tak, jednak mimo wszystko postanowiliśmy poopowiadać trochę o naszej fundacji i o marzeniach i o tym, na jakie kategorie je dzielimy. Julia powiedziała nam o swoich trzech marzeniach. Pierwszym z nich było wyposażenie do kuchni, ponieważ w domu Marzycielki, kuchnia znajduje się na dole, przez co Julia ma utrudniony dostęp do kuchni. W ten sposób chciała by także pomóc mamie, która musi za każdym razem schodzić do kuchni na dół. To tylko podkreśla fakt jak wielkie serce ma ta drobna dziewczyna. Drugim marzeniem był aparat fotograficzny, ponieważ Julia uwielbia robić zdjęcia. Trzecim marzeniem, o którym powiedziała nam Julia była wycieczka do Norwegii i oglądanie Fiordów. Opcja aparatu jakoś szybko opuściła głowę Marzycielki.
Jednak wybór był bardzo trudny. W końcu Julia postanowiła – Norwegia na 100%. Chce zobaczyć Fiordy. Wiem, że to nie była łatwa decyzja dla Julii, jednak jestem pewny, że jest to to, czego chce Julia.
Mam nadzieje, że już niedługo Julia będzie nam opowiadać jak cudownie było w Norwegii.
spełnienie marzenia
2013-07-21
Piękny czas spędziliśmy z Julią w Norwegii. Pełen radości i wiary, że nie ma rzeczy niemożliwych, że wszelkie przeszkody i bariery bezpowrotnie znikają pod wpływem uśmiechu i chęci. Ale od początku…
Po przybyciu do Oslo postanowiliśmy nie zwlekać i od razu po wyjściu z dworca rozpoczęliśmy zwiedzanie. Odwiedziliśmy muzeum Pokojowej Nagrody Alfreda Nobla. To było bardzo ciekawe doświadczenie. Po obiedzie pospacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża. Widoki statków były niesamowite. Tego dnia zdążyliśmy jeszcze zwiedzić przepiękny park rzeźb Vigelanda. Mało kto wie, że znajduje się tam ponad 200 rzeźb ludzkich postaci.
Kolejne dwa dni spędzone w Oslo spędziliśmy na zwiedzaniu niemal wszystkiego co można zwiedzić. Julia uwielbia sztukę, dlatego odwiedzaliśmy bardzo wiele muzeów oraz galerii sztuki. W tym oczywiście dwie wystawy dzieł sztuki Edwarda Muncha – ulubionego norweskiego artysty Julii. Julia była zachwycona. Odwiedziliśmy także muzeum wyprawy Kon Tiki, muzeum wikingów oraz wiele, wiele innych. Julii wszystko bardzo się podobało. I nawet kiedy my nie mieliśmy już sił by zwiedzać kolejną galerię sztuki, dziewczyna nie dawała za wygraną i wchodziliśmy do środka. Wizytę w Oslo podsumowaliśmy ostatniego wieczora, kiedy to urządziliśmy grilla nad malowniczym jeziorem , położonym 15 minut od centrum Oslo.
W piątek, drogą lądową i wodną, pokonaliśmy niemal pół tysiąca kilometrów z Oslo do położonego na zachodnim wybrzeżu Norwegii Bergen. Trasa była tak malownicza, że bez wątpienia mogę stwierdzić, że były to najpiękniejsze krajobrazy jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Jechaliśmy pociągiem, później zabytkową kolejką górską by następnie przesiąść się na statek i dopłynąć do Bergen. Przez całą podróż otaczały nas przepiękne Fiordy – widok, którego żadne z nas na pewno nie zapomni do końca życia. Krajobrazy jak z Bajki. Z górnego pokładu statku Julia miała doskonały widok na Fiordy, doliny, wodospady, niewielkie wioski położone na ścianach Fiordów czy na małe miejscowości portowe. Do Bergen dotarliśmy dopiero wieczorem. Po całodniowej podróży wszyscy byliśmy zmęczeni, ale zadowoleni z tego co widzieliśmy.
Bergen jest również pięknym miastem, które żyje swoim życiem. Na targu rybnym można skosztować i kupić dosłownie wszystko co pływa w morzu i nie tylko. Począwszy od różnego rodzajów owoców morza po wielorybie mięso. Mogliśmy także podziwiać niesamowity widok na miasto i okolicę z położonego nad miastem wzgórza Floi. Widok jak zawsze niesamowity.
Niestety po dwóch dniach spędzonych w Bergen, przyszedł czas na pożegnanie Fiordów i powrót do Polski.
Jestem pewny, że spełniliśmy to marzenie. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Najpiękniejszym dowodem na to jest fakt, że uśmiech na twarzy Julii znikał chyba tylko podczas snu i jedzenia. W innych sytuacjach nie udało mi się odnotować braku uśmiechu. Mam nadzieje, że te setki zdjęć i jeszcze więcej wspominanych chwil sprawią, że każdy nowy dzień będzie dla Julii kolejnym potwierdzeniem faktu, że nie ma rzeczy niemożliwych, że marzenia się spełniają, że uśmiech pokonuje wszystkie przeszkody, że aby móc wystarczy tylko chcieć. Jednym słowem trzeba marzyć.
Dzięki Julka za tę przygodę. Spełnienia Marzeń!