Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2012-10-03
3 października, w środę, Maciej przebywa jeszcze do popołudnia w szpitalu w Poznaniu, właśnie w tym dniu kończy kolejny etap terapii i wybiera się już do domu.
Cieszy się, że na miejsce spotkania wybieramy kawiarnię, bo nie przepada za szpitalną atmosferą. Spotykamy się w urokliwym poznańskim zakątku niedaleko Fary, w przytulnej kawiarni Cocorico. Maciej wygląda dorośle i jest nad wiek dojrzały.
Rozmawiamy o wędkowaniu – hobby Maćka, otrzymuje od nas książkę o tej tematyce jako „lodołamacz”. Chętnie mówi też o swojej nauce, planach na przyszłość. Widać, że wiele spraw już przemyślał i wie, czego chce w życiu.
Trochę go bawi, że ma „narysować” swoje marzenia. Dawno nie rysował, ale chętnie zabiera się do dzieła. Bawimy się w zgadywankę, co jest tym marzeniem, gdy na rysunku pojawiają się palmy. Okazuje się, że marzeniem Maćka jest wyjazd nad ciepłe morze, najlepiej w czasie ferii zimowych, gdzie mógłby zapomnieć o całym świecie, tylko wygrzewać się na słońcu i kąpać w ciepłych falach. Zupełnie przegapił wakacje w tym roku. Gdyby nie wyszedł taki wyjazd, to marzy mu się jeszcze rower, którego nazwę umieścił na rysunku.
inne
2013-06-03
Maciek, po pewnym czasie, zdecydował się zmienić marzenie na złoty łańcuch na szyję.
spełnienie marzenia
2013-08-01
Pierwszy dzień sierpnia okazał się dla nas bardzo pracowity. Do południa odwiedziliśmy Marzycielkę w Legnicy, a stamtąd pojechaliśmy bezpośrednio do Głogowa- rodzinnego miasta Maćka, który już dość długo czekał na spełnienie marzenia. Trochę byłam Marzyciela ciekawa, ponieważ nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji się zobaczyć. Przywitał nas już nie chłopiec, ale postawny mężczyzna, niestety kontuzjowany, z założoną szyną na nodze. Mimo utrudnienia, Maciek jest bardzo sprawny fizycznie i doskonale sobie radzi w życiu codziennym. Jego pasją i celem na dalsze życie jest wykańczanie wnętrz i mimo młodego wieku, wiele prac potrafi wykonać już samodzielnie. Sprawia wrażenie osoby silnej psychicznie i nic dziwnego, że świetnie poradził sobie w walce z chorobą. Przywieziony przez nas złoty łańcuszek wyraźnie mu się spodobał i zaraz go sobie założył na szyje. Myślę, że i Jego wspanialej dziewczynie Karolinie, która dzielnie wspierała go w chorobie, biżuteria przypadnie do gustu. Dziękujemy Mamie Maćka, która tak serdecznie nas przyjęła i nakarmiła. Maćku, zdobyłeś już szczyt, wiec teraz będzie tylko łatwiej!
Ogromne podziękowania kieruje do sponsorów:
Krysi i Jana Kulak z Chicago, a także do bezimiennej turystki z Niemiec, która przed nieznajoma wolontariuszka otworzyła nie tylko serce, ale i portfel.
Dziękuje Przemkowi, który bezpiecznie zawiózł nas do Marzyciela.