Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2012-08-10
W piątek, późnym popołudniem wraz z Michaliną wybrałyśmy się do Jasia. Chłopiec przywitał nas razem z mamą. Zostałyśmy zaproszone do środka i od razu wręczyłyśmy marzycielowi lodołamacz, którym był Fonik. Trochę czasu zajęło nam rozpracowanie tego telefonu, ale daliśmy sobie radę. Po chwili Janek zaprosił nas na górę, do swojego pokoju. Napompowaliśmy balony i zaczęliśmy grać. Siostra marzyciela śmiała się, że gramy w "głupiego JASIA" :). Po skończonej zabawie, poprosiłam chłopca o narysowanie nam swojego marzenia. Marzyciel narysował zamek i Zygzaka McQueen'a, co według chłopca było częścią bajkowego Disneylandu. Sam mówił, że kocha tę postać z bajki, co mnie zbytnio nie zdziwiło, bo prawie cały pokój ma w tym Disney'owskim bohaterze. Potem tylko formalności i z przykrością trzeba było się pożegnać.
Janku! Bardzo Ci dziękujemy, że mogłyśmy Ciebie poznać! Mamy nadzieję, że Twoje marzenie się spełni :).
spełnienie marzenia
2013-06-16
Jaś marzył o tym, aby wyjechać do Disneylandu. Dzięki wsparciu firmy „Sizeer” udało się nam spełnić to marzenie. Spotkałem się z Jasiem i jego rodziną na lotnisku w Gdańsku, skąd mieliśmy lot do Paryża. Na początku Marzyciel był trochę nieśmiały, ale szybo przełamały się pierwsze lody, głównie pod wpływem silnych wrażeń spowodowanych jego pierwszym lotem. Z lotniska pojechaliśmy do apartamentu „Mickey” znajdującym się w okolicach Disneylandu. Na miejscu byliśmy późnym wieczorem, więc szybko położyliśmy się spać, aby mieć siły na następny dzień.
Poniedziałek rozpoczęliśmy od zakupów w pobliskim markecie, gdzie zaopatrzyliśmy się w prowiant i, po przygotowaniu jedzenia, ruszyliśmy pociągiem do Disneylandu. Droga minęła szybko, gdyż od celu dzieliła nas tylko jedna stacja. Na miejscu zdecydowaliśmy, że tego dnia odwiedzimy Disneyland Park, a następnego Disneyland Studio Park. Tak też uczyniliśmy. Wizytę w wymarzonym parku zaczęliśmy od wizyty w informacji ;). Ze względu na chorobę Jasia otrzymaliśmy specjalną kartę, dzięki której mogliśmy zwiedzać atrakcje poza kolejką, co znacznie usprawniło nam całą wycieczkę. Pierwszą atrakcją, zaraz po spotkaniu z Goofy’m, była kolejka górska w stylu dzikiego zachodu. Bardzo spodobała się Jasiowi, więc byliśmy na niej jeszcze 2 razy. Następnie przeszliśmy do strefy przygody, gdzie zwiedziliśmy wspaniały domek na drzewie oraz sieć jaskiń pirackich znajdujących się w pobliżu statku pirackiego. Kolejną atrakcją była kolejka w klimacie piratów z Karaibów, która spodobała się wszystkim. Następnie zwiedziliśmy świat fantazji, pełen kolorowych i ekscytujących atrakcji, jak przelot statkiem po krainie Piotrusia Pana, labirynt Alicji w krainie czarów, kubki kapelusznika oraz dwie pływające kolejki. W jednej z nich działo się tak wiele rzeczy, że wprost nie wiadomo było gdzie spojrzeć. Należy też wspomnieć, że w tej części parku Jaś i jego siostra Magda, spotkali się z myszką Miki i uwiecznili to pamiątkowym zdjęciem. W części odkrywcy odbyliśmy lot po świecie Gwiezdnych Wojen, zwiedziliśmy Nautilusa oraz przejechaliśmy się interaktywną kolejką bohatera Toy Story, Buzza Astrala. Niestety deszcz uniemożliwił nam przejechanie się po torze samochodowym, którym nasz Marzyciel bardzo chciał się przejechać. Na szczęście wróciliśmy tam nieco później, gdy pogoda się poprawiła i udało nam się skorzystać z tej atrakcji oraz przelecieć rakietą kosmiczną, która również była wcześniej zamknięta ze względów meteorologicznych. Po każdej atrakcji pytałem się dzieci, czy się im podobało i zawsze otrzymywałem twierdzącą odpowiedź. Co prawda Magda trochę bała się szybkich kolejek, więc przestała chodzić na tego typu atrakcje, jednak i tak była bardzo zadowolona z wizyty w parku. Tego dnia zwiedziliśmy jeszcze dom strachów, który bardziej rozśmieszył niż przestraszył, jaskinię smoka oraz przeszliśmy się po krainie Alladyna i jego czarodziejskiej lampy. Byliśmy również świadkami parady z udziałem postaci z bajek Disneya: Myszka Miki i Mini, Kaczor Donald, Goofy, Tarzan, Król Lew, mała Syrenka i wiele, wiele innych. Dzięki otrzymanej w informacji karcie, Jaś, Magda i ich Mama mieli specjalne miejsca przy samej paradzie. Wieczorem czekaliśmy pod Disneyowskim zamkiem na pokaz wizualny oprawiony fajerwerkami jednak z powodu pogody nie doczekaliśmy się tego i wróciliśmy do domu, gdzie wszyscy szybko poszli spać żeby mieć siły na następny dzień.
Wtorek był dniem pełnym mocniejszych wrażeń, gdyż takie właśnie atrakcje można spotkać w Disney Studio Park. Tu też otrzymaliśmy kartę pozwalającą pominąć czekanie w kolejkach. Najpierw odwiedziliśmy studio, gdzie wyjaśnione było w języku angielskim, jak tworzy się bohaterów bajek Disneya. Nie zaciekawiło nas to, więc szybko przenieśliśmy się na wirujące samochody w klimacie animacji Auta. Następnie skorzystaliśmy z kolejki górskiej żółwika Sammy’iego. Były to niesamowite wrażenia, które wprawiły nas w dobry nastrój. Kolejną atrakcją była kraina Toy Story, gdzie spadaliśmy na spadochronie plastikowych żołnierzy, przejechaliśmy się psią kolejką oraz kolejką ‘RC Racer’. Na tą ostatnią odważyłem się tylko ja i Jaś. Była to jedna z najstraszniejszych atrakcji i naszemu Marzycielowi należą się słowa uznania za odwagę. Brawo Jasiu! ;) Kolejną atrakcją była wieża terroru, gdzie chwilami nie dało się wyczuć grawitacji. Później byliśmy świadkami motoryzacyjnych popisów kaskaderskich na wysokim poziomie. Podczas pokazu pojawił się nawet sam Zygzak McQueen, który razem ze Złomkiem, uratował świat przed sekretną bronią ;). Następnie byliśmy załogą stacji kosmicznej, która uległa zagładzie, przejechaliśmy się kolejką, w której doświadczyliśmy trzęsienia ziemi, wybuchów i powodzi, zaliczyliśmy Rock’n’rollową kolejkę górską Aerosmitha, a na sam koniec wizyty w tym parku oglądnęliśmy magiczne kino, które wprost wychodziło z ekranu urzekło nas wspaniałym nastrojem. Praktycznie odwiedziliśmy niemal wszystkie atrakcje obu parków Disneya, jednak tego dnia postanowiliśmy doczekać fajerwerków na zamknięcie parku. Czekając, spędziliśmy trochę czasu w Disney Village pełnym sklepów i restauracji. Razem z Jasiem przepłynęliśmy się rowerkiem wodnym. Zjedliśmy, odpoczęliśmy i ruszyliśmy z powrotem do parku. Tam też odwiedziliśmy parę miejsc, które ominęliśmy poprzedniego dnia, jak również skorzystaliśmy jeszcze raz z tych, które się nam najbardziej spodobały. Tym razem pogoda nam dopisała, więc, pomimo zmęczenia, doczekaliśmy godziny 23.00. Szczerze mówiąc, warto było. Całe show było niesamowite! Strzelające w górę fontanny, wyświetlane postacie z Disneya tworzyły ciekawą historię skupiającą się na spełnianiu marzeń, co bardzo pasowało do naszej fundacji ;). Nie potrafię opisać słowami tego, co tam zobaczyliśmy. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Było to genialne zakończenie naszej wizyty w Disneylandzie, po którym wróciliśmy do domu i bardzo zmęczeni poszliśmy spać. Ciekawi mnie, o czym mogły śnić dzieciaki po dwóch dniach pełnych wrażeń w parkach Disneya ;).
Kolejnego dnia korzystając z okazji pojechaliśmy do Paryża, gdzie odwiedziliśm Łuk Triumfalny oraz wieżę Eiffla. Planowaliśmy jeszcze pochodzić po Polach Elizejskich, jednak dużo czasu spędziliśmy na Wieży, gdzie byliśmy na samym szczycie akurat w momencie, kiedy zerwała się deszczowa wichura. Przeczekaliśmy więc deszcz na Wieży. Widoki na cały Paryż z tego miejsca były fantastyczne. Jaś był bardzo zadowolony z wizyty na takiej wysokiej budowli. Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po Paryżu i wróciliśmy do naszego Apartamentu. Następnego dnia czekał nas kolejny lot samolotem. Tym razem powrotny. Na lotnisku w Gdańsku, gdzie Marzyciel otrzymał dyplom spełnionego marzenia, pożegnaliśmy się i w dobrych nastrojach rozstałem się z Jasiem i jego rodziną.
Dziękujemy Jasiu, że umożliwiłeś nam realizację tak wspaniałego marzenia. Jak widać, marzenia się spełniają więc warto je mieć! ;)
Chciałbym jeszcze podziękować naszemu sponsorowi, firmie „Sizeer”, oraz Asi która nam bardzo pomogła z wieloma sprawami. Dzięki wam na dziecięcych twarzach pojawił się uśmiech i wiara w marzenia która ma moc aby przenosić góry więc z chorobami też powinna dać sobie radę ;). Dziękujemy!!