Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2012-08-12
Nasze pierwsze spotkanie z Julią było bardzo oczekiwane. Już wiedziałyśmy z rozmów telefonicznych z mamą Julii, że nasza Marzycielka jest niezwykle utalentowaną dziewczyną, wrażliwą na piękno, z artystyczną duszą. Dzięki podpowiedzi mamy, wybrałyśmy lodołamacz – zestaw koralików dla robienia biżuterii oraz książkę z nowymi wzorami, które, mamy nadzieję, zainspirują Julię do tworzenia fantastycznych szedewrów swoimi rękami.
Spotkanie odbyło się w rodzinnym domu Julii, w miejscu, które tak bardzo lubi i gdzie jest cząsteczka Jej samej. Marzycielka powitała nas razem ze swoją mamą, Panią Barbarą, nadzwyczaj serdecznie i ciepło. Już od pierwszych chwil byłyśmy oczarowane inteligencją, mądrością oraz nieprzeciętnością osobowości Julii. Sporo się dowiedziałyśmy o Jej licznych zainteresowaniach, talentach, aspiracjach. Marzycielka pokazała nam całą kolekcję pięknie wykonanych przez nią samą arcydzieł: wymyślnie wyplatanych bransoletek, wyrafinowanych kolczyków, pierścionków i naszyjników, były nawet sympatyczne jaszczurki z koralików i mnóstwo innych ciekawostek. Julia kocha też zaskakiwać swoich bliskich i przyjaciół popisami kulinarnymi. W internecie znajduje przepisy i sama gotuje nowe wykwintne dania, nawet najbardziej skomplikowane. Ale Julia, jako najstarsza, opiekuję się nie tylko młodszym rodzeństwem. Przez stronę internetową adaptowała sympatyczne zwierzątko – świnkę morską Chrumka, który też ma swój domek i na pewno jest szczęśliwy w tak miłej rodzinie.
Rozmawiając o marzeniach, dowiedziałyśmy się, że Julia bierze prywatne lekcję gry na gitarze. Traktuje naukę bardzo poważnie i robi w tej dziedzinie znaczne postępy. Jest chwalona przez nauczycielkę, która widzi prawdziwy talent swojej uczennicy. Julia jak na razie daje koncerty wśród swoich najbliższych, ale jesteśmy pewne, że talent będzie rozkwitał i usłyszymy o Julii jeszcze nie raz. Nasza Marzycielka kocha muzykę, w szczególności uwielbia brzmienie elektrycznej gitary. Julia marzy o tym, aby rozwijać swoje zdolności muzyczne, artystyczne i twórcze. Poprosiła właśnie o gitarę elektryczną z wzmacniaczem. Godnym podziwu jest to, że jak na swój młody wiek, nasza Marzycielka doskonale wie czego chce w życiu i jest konsekwentna w dążeniach do celu. Jesteśmy pewne, że tak cudowne marzenie jak gitara elektryczna, pozwoli Julii wyrazić swoją osobowość i wrażliwość przez muzykę, która budzi w każdym z nas głębokie wzruszenie i emocje.
spełnienie marzenia
2012-10-08
Do domu Julii przybyliśmy późnym popołudniem dosyć sporą ekipą –były nasze wolontariuszki oraz pan sponsor i jego rodzina. W mieszkaniu przywitała nas równie liczna rodzina – Julka, jej rodzice oraz dwójka młodszego rodzeństwa. Dziewczynka marzyła o gitarze elektrycznej , którą zaraz wyjęła z futerału – piękną i błyszczącą, w prawdziwie dziewczęcym kolorze. W dużym pudle był wzmacniacz opatrzony bardzo skomplikowaną, wielostronicową instrukcją obsługi, którą Julka od razu zaczęła przeglądać i rozszyfrowywać. My zostaliśmy zaproszeni do stołu i poczęstowani przepysznym tortem oraz herbatką i przekąskami. Porozmawialiśmy trochę z mamą Julki, która jest bardzo serdeczną, ciepłą kobietą. Dowiedzieliśmy się, że nasza Marzycielka uczyła się w szkole muzycznej gry na gitarze klasycznej. Mocno trzymamy kciuki za to, żeby wróciła tam, gdy tylko wyzdrowieje! W tym czasie młodsze dzieci przełamały już nieśmiałość i zaczęły wspólną zabawę. Śmiechom i krzykom nie było końca. Później, po podłączeniu nowej gitary do wzmacniacza, Julka pokazała nam swoje umiejętności. I musimy przyznać, że byliśmy pod wielkim wrażeniem. Cieszymy się, że Julia będzie mogła poszerzyć swoje horyzonty i nauczyć się teraz grać na gitarze elektrycznej. Nieco obawiamy się tylko o uszy najbliższych sąsiadów, ponieważ dzięki wzmacniaczowi gitara wydaje naprawdę mocne dźwięki! Później był czas na zrobienie kilku zdjęć, a fotografem był tata Julki, oraz wręczenie dyplomu spełnionego marzenia. Julia jest troszkę nieśmiałą dziewczyną ale widzieliśmy, że jest zachwycona tym prezentem, więc i nam przez cały wieczór uśmiech nie schodził z twarzy. Czas jednak szybko miną i było już naprawdę późno, kiedy w końcu spojrzeliśmy na zegarek. Trzeba się było więc pożegnać, chociaż bardzo było nam szkoda opuszczać tą przesympatyczną rodzinę.
Jeszcze raz dziękujemy panu Krzysztofowi Podgórskiemu za spełnienie pięknego marzenia Julki!