Moim marzeniem jest:

pobyt nad polskim morzem wraz z Mamą

Mariola, 17 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2012-05-27

Byłaby to pewnie zwykła ciepła niedziela, dobra na spacer i relaks, gdyby nie to, że przed nami było sporo kilometrów do przejechania na spotkanie z osobą, która chciała podzielić się z nami swoimi marzeniami. Podróż w głąb zielonego Mazowsza jedną z niewielu w całości oddanych dróg ekspresowych była prawie czystą przyjemnością. Potem jeszcze trochę bocznymi drogami, ale dzięki kapitalnemu pilotażowi Agaty trafienie do celu przeznaczenia nastąpiło prawie od razu.

Rodzina marzycielki, która nas przywitała (mama, tata i jej starsza siostra ze swoim synkiem), to kapitalni, otwarci na świat ludzie, z olbrzymią dozą wewnętrznej i naturalnej serdeczności oraz pozytywnego nastawienia do nas, co czuliśmy podczas całego pobytu u naszej marzycielki. Od razu zostaliśmy ugoszczeni herbatą (Sławek się wyłamał i poprosił o kawę) oraz pysznymi ciastkami, którym nie mogli oprzeć się oboje odchudzający się wolontariusze. Poznaliśmy też oczywiście Mariolę, która pomimo swoich 17 lat zaskoczyła nas swoją początkową nieśmiałością, ale zaraźliwy uśmiech Agaty i niewątpliwie przywiezione przez nas „lodołamacze", pozwoliły nam przełamać pierwsze lody. Dowiedzieliśmy się, że Mariola jest najmłodszą z kilkorga rodzeństwa, (co jak potem wyniknęło z rozmowy, ma swoje wady i zalety, zwłaszcza w przypadku posiadania starszych braci), chodzi do szkoły i uwielbia jeździć na rowerze i rolkach. Poza tym pomaga swoim rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa. Opowiadała nam też, że rzadko ma możliwość wyjazdu poza swoją rodzinną miejscowość (wyjazdów do szpitala do Warszawy nie można zaliczyć do grupy wyjazdów dla przyjemności). Rozmawiało się bardzo fajnie, ale trzeba było pomału zmierzać do najważniejszego celu naszej wizyty.

Kiedy przedstawiliśmy naszą Fundację, jej cele oraz grupy marzeń jakie realizujemy, Mariola prawie bez wahania wskazała, iż jej największym marzeniem jest dłuższy pobyt nad polskim morzem z Mamą.

 

Chwile spędzone u Mariolki i jej rodziny, z dala od miejskiego gwaru i tempa życia pozwoliły nam docenić to czego nam „miastowym" często brakuje. Kiedy Marzycielka oprowadzała nas po swoim gospodarstwie, pokazywała gdzie pracują jej rodzice i gdzie ona sama czasem im pomaga, to była prawdziwa przyjemność.

Niestety czas biegł nieubłagalnie i musieliśmy się pożegnać. Teraz wszystko już w naszych rękach, więc będziemy się starać, żeby takie cudowne marzenie, jak najszybciej się spełniło!

spełnienie marzenia

2012-08-07

Przepiękne marzenie Marioli, naszej podopiecznej z okolic Grójca, zaczęło się spełniać już o 4 nad ranem, kiedy to Mariolka z Mamą wyruszyły w długą podróż nad polskie morze. Na miejsce pobytu wybrałyśmy znaną miejscowość nadmorską, czyli Władysławowo, w którym nieustannie kwitnie turystyczne życie, jedzenie jest pyszne i wiele się dzieje. Przede wszystkim jednak miejsce to słynie z przepięknych plaż, co jak się przekonałyśmy jest całkowicie zasłużone!

 

Polskie wybrzeże przywitało Mariolkę słoneczną pogodą, która utrzymywała się właściwie przez cały nasz pobyt. Dzięki temu Marzycielka miała okazję skorzystać nie tylko z uroków plażowania, ale też udało nam się zwiedzić samo miasteczko i urocze okoliczne miejscowości.

 

Pierwszy dzień pobytu upłynął nam w leniwej atmosferze, na słonecznych kąpielach głównie, bo te w morzu okazały się zbyt dużym wyzwaniem z powodu baaardzo niskiej temperatury wody… na szczęście w naszym hotelu to przewidziano, budując bardzo fajny basen, z którego Marzycielka chętnie korzystała.

 

Kolejny, niewątpliwie przyjemny dzień spędziłyśmy w miejscowości Hel, gdzie znajduje się słynna latarnia morska oraz Fokarium, w którym można podziwiać foki uratowane przez pracowników tamtejszej stacji badawczej. Mariola była pod wrażeniem, bo niektóre egzemplarze okazały się naprawdę olbrzymie ;) Wycieczkę zakończyłyśmy mrożonym napojem w specjalnej skręcanej butelce oraz małą chwilą dla (d)ucha, czyli letnim koncertem.

 

Po takim intensywnym zwiedzaniu, zaplanowałyśmy kolejny dzień ”nicnierobienia”, ale jak to zwykle bywa, ostatecznie spędziłyśmy go bardzo aktywnie. Niewątpliwie zastrzyk adrenaliny zapewnił nam wymarzony przez Mariolkę rejs wyścigową łodzią motorową, która z zawrotną prędkością przeskakiwała przez bałtyckie fale. Potem trochę odpoczynku i już wyruszyłyśmy na wielka wyprawę, czyli szczegółowe zwiedzanie licznych we Władysławowie sklepów, sklepików i budek z pamiątkami, w których znaleźć można było najróżniejsze drobiazgi.

 

Spragnione dalszych wrażeń wybrałyśmy się kolejnego przepięknego dnia na małą wycieczkę do pobliskiej Jastrzębiej Góry. W tamtejszym Oceanarium Mariola miała okazję podziwiać prawdziwie egzotyczne okazy morskiej fauny, m.in. prawdziwego rekina (chociaż w wersji mini). Jastrzębia Góra to też miejscowość wyjątkowa z powodu przepięknego nabrzeża, po którym wspinaczka dostarcza wielu niesamowitych wrażeń.

 

W miłym towarzystwie i miłej atmosferze czas jak wiadomo szybko leci, zbyt szybko nadszedł ostatni dzień naszego pobytu nad morzem. Szybki obiad, ostatnie zakupy i już trzeba było pakować się do powrotnego pociągu. Pełne wrażeń, wspomnień i szumu morza, którego mogłyśmy posłuchać dzięki pozytywce umieszczonej w pamiątkowej poduszce, późno w nocy wróciłyśmy do domu.

 

Bardzo się cieszymy, że mogliśmy spełnić takie wspaniałe marzenie. Mariola i jej Mama to niesamowite osoby i mam nadzieję, że przed nimi jeszcze wiele takich cudownych podróży, nie tylko po Polsce!