Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2012-03-06
Do Mikołaja pojechaliśmy 6 marca. Od mamy dowiedzieliśmy się, że chłopiec interesuje się wieloma rzeczami, ale od jakiegoś czasu często mówi o muzyce, gitarze itp. Lubi też gry i puzzle. Mieliśmy więc twardy orzech do zgryzienia, jaki lodołamacz wybrać. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na trójwymiarowe puzzle, z których miał powstać globus i grę komputerową z wyścigami samochodowymi. Wszystko to zapakowaliśmy do torby z logo Euro 2012 i ruszyliśmy w drogę do Mikołaja.
W międzyczasie sam Mikołaj wytłumaczył nam, jak mamy do niego dojechać. Kiedy już dojeżdżaliśmy, razem z mamą wypatrywał nas z okna. Bardzo się ucieszył na nasz widok. Wręczyliśmy Mikołajowi lodołamacz. Jak tylko wyciągnął puzzle, z satysfakcją stwierdził, że bardzo lubi globusy, a w grę też będzie grał. Wyglądało na to, że trafiliśmy nawet z torbą w gust Mikołaja, bo kiedy wszystko z niej wyciągnął i ją złożył zapytał nas czy musi nam ją oddać. Kiedy zaprzeczyliśmy ucieszył się
jeszcze bardziej i postanowił dołączyć ją do swojej „kolekcji”, bo torby z Euro jeszcze nie miał.
Kiedy zaczęliśmy opowiadać o marzeniach i wyciągnęliśmy blok oraz kredki, chłopiec od razu zabrał się do rysowania. Co jakiś czas sprawdzał czy na pewno nie podglądamy i informował mamę, żeby nic nam nie mówiła. W bardzo szybkim tempie powstały trzy rysunki. Wszystkie bardzo ładne i bez trudu rozpoznaliśmy na nich flet poprzeczny, pianino i włoskie akcenty. Trochę dłużej zajęło Mikołajowi ponumerowanie marzeń i głowił się nad tym strasznie. W końcu, po dłuższej przerwie,
marzyciel poprosił nas, żebyśmy opowiedzieli mu o innych marzeniach. Sam wymyślał tysiące propozycji co mógłby jeszcze chcieć, zobaczyć i gdzie pojechać.
Wróciliśmy do rysunków. Decyzja zapadła. Trzecim numerem oznaczone zostało pianino, drugim flet poprzeczny, a pierwszym marzeniem został wyjazd do Włoch i to nie byle jaki wyjazd, bo Mikołaj poprosił o „luksusowy” pobyt. Taki, gdzie m.in. będzie mógł mieszkać w hotelu. Mikołaj nie bardzo chciał się z nami rozstawać, ale musieliśmy już wracać do Poznania. Dołożymy starań, aby Mikołaj mógł pojechać na wymarzony wyjazd razem z rodzicami i siostrzyczką na której narodziny czeka.
Relacja: Gosia
spełnienie marzenia
2014-05-22
Poniedziałek
Dzień dla części uczestników grupowego wyjazdu do Rzymu rozpoczął się bardzo wcześnie, z Oktawią spotkaliśmy się o 4 rano na lotnisku w Katowicach, był to pierwszy lot Marzycielki więc trochę stresu było. Wszystko przebiegło bez problemów i krótko po 6 byliśmy już w drodze do Wiecznego Miasta. Po wylądowaniu udaliśmy się do naszych apartamentów, gdzie Oktawia mogła jako pierwsza wybrać sobie swój pokój.
W tym samym czasie druga grupa z Mikołajem i Wiktorem była już na lotnisku w Warszawie, gdzie przygotowywali się do lotu. Po sprawnej odprawie zajęli miejsca w samolocie i udali się do Rzymu. Obie grupy spotkały się w apartamentach niedaleko Watykanu, po krótkim odpoczynku udaliśmy się na pierwszy spacer na plac św. Piotra. Następnie autobusem podjechaliśmy do centrum miasta na kolacje, lody i zwiedzanie pierwszych zabytków.
Wtorek
Po wspólnym włoskim śniadaniu rozpoczęliśmy kolejny dzień naszego pobytu w Rzymie. Udaliśmy się do Bazyliki Św. Piotra, tam nasza przewodniczka – Grażyna pokazała dzieciom wszystkie najciekawsze miejsca w bazylice. Dodatkowo Marzyciele mogli podejść pod sam ołtarz Św. Sebastiana i ucałować grób Jana Pawła II. Po takich emocjach mogliśmy spróbować włoską przepyszną pizza. Kolejnym punktem dnia była Bazylika Św. Jana na Lateranie, Schody Święte i Koloseum. Po takich emocjach nadszedł czas na kolację niedaleko placu Weneckiego.
Środa – relacja napisana przez Wiktora
Dzisiaj od rana niecierpliwie czekałem na ten moment – spotkanie z papieżem Franciszkiem. Na Placu świętego Piotr tłumy wiernych oczekujących na audiencję generalną u Papieża, my Marzyciele udajemy się do wyznaczonego sektora dla chorych. To dzięki Fundacji możemy zając miejsca właśnie tutaj. Jest bardzo gorąco a my z niecierpliwością oczekujemy kiedy Ojciec Święty podejdzie do nas. Kiedy podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło nie mogłem uwierzyć, że mogłem osobiście spotkać się z papieżem Franciszkiem.
Czwartek – relacja napisana przez Oktawię
Nasz czwarty dzień w Rzymie, był ostatnim dniem pobytu i zarazem niezwykle intensywnym. Pobudka o 6.00 rano, aby zdążyć do Bazyliki na Mszę św. odprawianą przy grobie św. Jana Pawła II.- to cel mojej podróży. Na spotkaniu ze Świętym uczestniczyłam w stroju krakowskim, aby móc reprezentować mój region, ogromnym przeżyciem dla mnie było zrobienie pamiątkowego zdjęcia przy grobie Jana Pawła, gdzie zaszczytnie zostałam zaproszona.
Po mszy św. udaliśmy się na śniadanie, w drodze zwiedzaliśmy zabytki, urocze uliczki, był czas na pamiątkowe zdjęcia... Po krótkim odpoczynku pieszo udaliśmy się na długi spacer aby nabyć zdjęcia z niezwykłego spotkania z Papieżem Franciszkiem, wolny czas spędziliśmy na wybieraniu pamiątek, zakupach i oczywiście pysznych lodach. Zasłużony odpoczynek na placu sw. Piotra, zabawa z gołąbkami, ostatnia sesja fotograficzna były jednocześnie pożegnaniem z tym niezwykłym miejscem.
Wszyscy wspólnie udaliśmy się na uroczystą kolację, gdzie otrzymaliśmy pamiątkowe dyplomy spełnionych marzeń, podzieliliśmy się wrażeniami z naszego pobytu. W hotelu wspólna herbatka, moc wspomnień, emocji, mnóstwo radosnych, niezapomnianych chwili.. Wieczorem pozostało już tylko pakowanie walizek, bo rano znów trzeba było wcześniej wstać, tym razem na lotnisko.. I tak marzenie dobiegło końca..
Niezwykła podróż, fantastycznie spędzony czas w bardzo miłym gronie na zawsze pozostaną w moim sercu.
Piątek
Wszystko co dobre szybko się kończy, również nasz czas pobytu w Rzymie dobiegł końca. Najpierw Oktawia pojechała na lotnisko skąd wróciła do Katowic, kilka godzin później Marzyciele wylądowali na lotnisku w Warszawie, gdzie zakończyli swoją rzymską przygodę.