Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2012-03-29
W czwartek wybrałyśmy się do Centrum Zdrowia Dziecka, żeby poznać naszą nową Marzycielkę Patrycję. Jest ona spokojna, wesoła dziewczynka, której ulubionym zajęciem jest malowanie. Tak więc na przełamanie lodów, Patrycja dostała od nas zestaw świąteczny do pomalowania (króliczek, baranek i pisanki) oraz talerzyk. Bardzo się ucieszyła, że będzie mogła własnoręcznie pomalowanymi ozdobami przystroić stół na zbliżające się święta wielkanocne.
Obok niej, na łóżku, leżały książeczki z malowankami, które podczas pobytu w szpitalu Patrycja maluje kredkami. Bardzo podobały nam się te rysunki. Dziewczynka naprawdę ma dobre oko i zmysł artystyczny. Dowiedziałyśmy się, że jej ulubionym kolorem jest fioletowy.
W trakcie miłej pogawędki spytałyśmy Patrycję o jej marzenie. Przypomniałyśmy dziewczynce, że są 4 kategorie marzeń (chciałabym dostać, chciałabym zobaczyć, chciałabym spotkać, chciałabym zostać). Okazało się, że największym marzeniem Patrycji jest pojechanie nad polskie morze z rodzicami i dwoma braćmi. Dziewczynka chciałaby bawić się w piasku, zbierać muszelki, kąpać się w wodzie i opalać na plaży.
Mamy nadzieję, że już niedługo uda nam się spełnić to piękne marzenie naszej małej Marzycielki. :)
spełnienie marzenia
2012-08-23
Patrycję i jej mamę po raz pierwszy spotkałam w szpitalu kilka dni przed wyjazdem wręczając zaproszenie na kilkudniowy pobyt nad morzem. Na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech gdy zaczęłam jej opowiadać że zjemy pyszną rybkę i zobaczymy foki w fokarium.
Dzień Pierwszy
Tatę Patrysi i jej braci poznałam w dniu wyjazdu kiedy pakowaliśmy się do samochodu. Było to dla nich ogromnym zaskoczeniem, ponieważ Patrycja powiedziała im o wyjeździe dzień przed i do tej pory nie wierzyli. Po kilku godzinnej, wesołej podróży naszym oczom ukazały się fragmenty „Małego Morza”. W aucie dało się słychać okrzyki radości a w oczach zagościły łzy. Bez najmniejszej wątpliwości to właśnie MORZE jest największym marzeniem Patrycji. Gdy dotarliśmy na miejsce do hotelu w Juracie, szybko postanowiliśmy przywitać się z zatoką z pięknego mola obok hotelu. Widok był niesamowity! Słońce pięknie zachodziło na horyzoncie, mewy prosiły o jedzenie. Zmęczeni podróżą poszliśmy spać by zbierać siły na następny dzień.
Dzień Drugi
Przed wyjazdem zamówiliśmy sobie piękną pogodę więc dzień drugi spędziliśmy na plaży. Gdy bracia Patrycji kąpali się w morzu, my wylegiwałyśmy się na plaży w cieniu parasoli, zakopując nogi w piasku i oglądając znaleziska chłopców: muszelki i kamyczki. Po kolacji postanowiliśmy zwiedzić pobliską okolice i udać się na pyszne gofry. Patrycja pokochała gofry z bitą śmietaną i truskawką w żelu, które towarzyszyły nam każdego dnia.
Dzień trzeci
Po śniadaniu spakowaliśmy się i udaliśmy na wycieczkę do Władysławowa. Naszym celem był port. Obejrzeliśmy kutry rybackie i łatanie sieci a potem wybraliśmy statek którym chcemy płynąć. Wybór padł na statek wikingów który przeniósł nas do niezwykłego świata. Płynęliśmy wzdłuż brzegu w stronę latarni półwyspu Rozewie podziwiając piękne klify. Patrycja była zachwycona tą morską podróżą! Następnie wybraliśmy się na drobne pamiątki i zwiedzić Władysławowo. Wieczór spędziliśmy nad brzegiem morza zachwycając się ogromnymi falami i zbierając muszelki.
Dzień czwarty
Celem naszego dnia była wizyta w fokarium, Przybyliśmy na hel na godzinę 11:00 by zobaczyć jak się karmi foki i podaje lekarstwa. Patrycja była zachwycona! Bardzo podobały jej się te zwierzęta i ich wyczyny w wodzie, zwłaszcza z piłeczkami. Udaliśmy się do muzeum gdzie mogliśmy dotknąć prawdziwe futerko z foki, zrobić kilka zdjęć oraz dowiedzieć się więcej o ich środowisku i życiu. Gdy zeszliśmy piętro niżej zobaczyliśmy ogromne szyby za którymi był basen z fokami które co jakiś czas podpływały przywitać się, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć je dokładniej z bliska. Zachwyceni ruszyliśmy w drogę powrotną do Juraty. Wieczorem udaliśmy się nad morze na którym były piękne fale. Po drodze kupiliśmy lampiony które symbolizowały marzenia. O godzinie 21:00 wszyscy zebrani na plaży wypuścili swoje lampiony do nieba. Pewni w spełnianie się kolejnych marzeń ruszyliśmy spać do hotelu.
Dzień piąty
Przed ostatni dzień naszego wymarzonego pobytu w Juracie spędziliśmy na plaży. Słońce niezbyt nam dopisywało ale za to nasze humory nadrabiały. Udaliśmy się na spacer po pobliskiej okolicy oraz na molo gdzie Patrysia mogła pokarmić mewy. Gdy doszliśmy do końca mola, nadeszła pora na oficjalną część wyjazdu: wręczenie dyplomu spełnionego marzenia w powiewach morskiej bryzy. Nazajutrz ruszaliśmy w podróż powrotną więc jeszcze przed snem udaliśmy się na ulubione gofry Patrycji z bitą śmietaną i truskawką w żelu.
Dzień szósty
Po śniadaniu przyszedł czas na pożegnanie z hotelem Neptun oraz z morzem. Ostatni raz nakarmiliśmy mewy i ruszyliśmy w podróż do Władysławowa ponieważ tam kryła się niespodzianka – Ocean Park. A w nim zobaczyliśmy eksponaty ogromnych wielorybów, przesympatycznych delfinów, groźnych rekinów, ciekawych ryb oraz wesołych orek. Wszystkie eksponaty zbliżone były wielkością do prawdziwych zwierząt. Patrycja była zachwycona tą wyprawą i pod wrażenie tego, co się kryje na dnie morza. Niestety, wszystko co piękne szybko się kończy. Tak więc i nasza podróż dobiegła ku końcowi. Szczęśliwi, że tak piękne marzenie niesamowitej dziewczynki mogło się spełnić ruszyliśmy w stronę Warszawy.
Serdeczne podziękowania osobom, które otworzyły dla nas swoje wielkie serca, wszystkim pracownikom hotelu Neptun w Juracie, a w szczególności pani Lukrecji Ludwig, za bezinteresowną pomoc w każdym momencie naszego pobytu w Juracie i ciepłe słowa. Dzięki Państwu Patrycja spełniła swoje największe marzenie o wyjeździe nad morze.