Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2012-03-23
Pamiętnego dnia 23 marca 2012 roku wraz z moją mamą miałyśmy miłą okazję gościć wolontariusza fundacji „Mam Marzenie”. Było to nasze pierwsze spotkanie. Pan Mateusz okazał się bardzo sympatycznym i otwartym człowiekiem. Zaskoczył mnie ciekawym upominkiem. Trafił w mój gust, gdyż w prezencie otrzymałam płytę z filmem Woodego Allena pod tytułem „O północy w Paryżu”. Byłam zachwycona.
W trakcie spotkania rozmawialiśmy o mojej chorobie, pobycie w szpitalu i leczeniu. Jednak lepszym tematem do rozmowy niż dotychczasowy okazało się moje życie, zanim została postawiona diagnoza. Nadszedł też moment, abym narysowała swoje marzenie. Uczyniłam to z wielką ochotą.
Trzeba było zakończyć tę konwersację, tym bardziej, że na pana Mateusza czekała jego współtowarzyszka - pani Dorota. Z pewnością zapamiętam to spotkanie na długo, ponieważ nie często mam okazję spędzić choć chwilkę z kimś, z zewnątrz szpitala. Poza lekarzami, personelem i moją rodziną nie widzę nikogo. Tym bardziej te chwile uczyniły moją jednoraką egzystencję ciekawszą i normalniejszą.
Relacja: Zuzia
Zuzia to przemiła piętnastolatka, która w szkole uczy się wzorowo, a zawsze na koniec roku na jej świadectwie widnieje czerwony pasek. Nasza marzycielka jest skromna, mądra i elokwentna. Zuzia zaskocyła mnie umiejętnością rozmowy o swojej chorobie. To jej wielki sukces i mądrość, że akceptuje swój stan zdrowia. Zuzia narysowała swoje marzenie bardzo dokładnie od linijki, a gdy linia była krzywa zmazała ją i rysowała od nowa. Powstał bardzo staranny rysunek.
Zuzia marzy o telewizorze z kinem domowym. Marka telewizora jest nieistotna, ważne, żeby miał przekątną od 42 do 51 cali.
Relacja: Mateusz
spełnienie marzenia
2012-09-02
Najpierw ładnie, w zielony papier do prezentów zapakowaliśmy wszystkie kartony, następnie załadowaliśmy je do samochodu i ruszyliśmy. Gdy po godzinie przyjechaliśmy pod dom Zuzi. W drzwiach stali już rodzice naszej marzycielki. Byli szczęśliwi, uśmiechnięci. Ochoczo wnieśliśmy zielone kartony do domu. Zuzia siedziała w salonie. Nie zainteresowała się zbytnio kto przyszedł. Gdy wolontariuszka Sylwia weszła do pokoju, Zuzia wstała i była zdezorientowana, ale gdy zobaczyła mnie, od razu wiedziała, że przyjechaliśmy spełnić jej największe marzenie - kino domowe i telewizor.
Po przywitaniu się zabraliśmy kartony do pokoju Zuzi. Zuza usiadła i zaczęła rwać zielony papier do prezentów. To świetna zabawa. Udało się. Wszystkie pudła zostały odpakowane i odpieczętowane. Ekran telewizora położyliśmy na podłodze, przymocowaliśmy nóżkę, postawiliśmy na szafce. Teraz kolej Zuzi, czyli honorowe pierwsze włączenie telewizora. Super, mamy szukanie kanałów. Zuzia starannie odpakowała karton z kinem domowym, wieszakiem do telewizora na ścianę oraz filmami Woodego Allena.
W telewizji był jakiś serial, ale zamiast go oglądać lub podziwiać sprzęt, zaczęliśmy rozmowy o szkole Zuzi, o jej zainteresowaniach, o pięknych zdjęciach jakie wisiały na ścianie oraz o prześlicznym pokoju i meblach, które nasza marzycielka własnoręcznie skompletowała. Prawdziwym skarbem jest podświetlane zdjęcie Marilyn Monroe. Wygląda świetnie.
Rozmawialiśmy również o jodze. Zuzia oraz mama bardzo zainteresowały się tym tematem. Sylwia przedstawiała i zachwalała zestaw ćwiczeń fizycznych i umysłowych. Panie postanowiły, że codziennie będą ćwiczyć jogę choćby przez 30 minut. Trzymamy kciuki, aby postanowienie udało się zrealizować oraz aby telewizor z kinem domowym działał świetnie i przyniósł mnóstwo radości. Kochana Zuzanno nigdy nie przestawaj marzyć.
Relacja: Mateusz
Drugi września zapowiadał się jak każdy inny dzień. Nic bardziej mylnego…
Po południu w okolicach godziny siedemnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Po kilku minutach w drzwiach salonu pojawiła się nieznana mi kobieta. Zdziwiła mnie jej nietypowa koszulka z napisem „Fajnie mieć marzenia”. Minęło kilka sekund zanim uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie dzisiaj spełni się moje marzenie, którym jest telewizor z kinem domowym.
Wolontariuszka Sylwia i wolontariusz Mateusz okazali się bardzo mili i przyjaźni. Z dwoma olbrzymimi kartonami wspólnie udaliśmy się do mojego pokoju, aby rozpakować „moje marzenie”. Po rozpakowaniu telewizora i ustawieniu go,
otrzymałam pilota. Z przyjemnością włączyłam go. Byłam zachwycona jakością obrazu! Gdy kino domowe wraz z płytoteką Woodego Allena zostało również uwolnione z ozdobnego papieru, zeszliśmy do salonu na pyszny tort i inne słodkości. Niestety nadszedł czas końca spotkania, a ja doszłam do wniosku, że to był bardzo miły dzień, mimo tego, że rano wydawał się całkiem zwyczajny.
Relacja: Zuzanna