Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2012-03-28
Mateuszek to uroczy czterolatek, który zaczepił nas na korytarzu szpitala i samodzielnie zgłosił się do naszej fundacji. Już wtedy powiedział nam o swojej pasji - wojskowości. Nie mieliśmy więc problemu z wyborem lodołamacza. Podarowaliśmy chłopcu zbroję, w której wygląda jak prawdziwy rycerz! Chłopiec zobowiązał się, do honorowej obrony dam z jego sali oraz swojej siostry:) Choć chłopiec nie był tego dnia zbyt rozmowny, udało nam się poznać jego największe marzenie. Jest to spotkanie z prawdziwymi żołnierzami ( tych plastikowych ma chyba setki;)) oraz wejście do czołgu.
Mamy nadzieję, że to piękne marzenie będzie miało szansę być spełnione jak najszybciej.
Beata Pruszyńska: beata.pruszynska@op.pl, 604995181
spełnienie marzenia
2013-07-19
Nadszedł wreszcie piękny lipcowy dzień, kiedy spełniło się marzenie Mateusza, który marzył o tym by spotkać prawdziwych żołnierzy i zobaczyć z bliska najprawdziwszy czołg. Marzenie przepiękne, który chłopak w młodości nie marzył o tym by być jak Janek, czy Gustlik z „Czterech pancernych”.
Właściwie to parafrazując tytuł popularnego serialu spełnienie marzenia można by zatytułować „Siedmiu pancernych, wśród nich Mateusz”, bo naszemu marzycielowi towarzyszyli oczywiście rodzice, ale też siostra Karolina, kuzyn Kuba i dwoje wolontariuszy Adrian i Ola. Cała załoga zebrała się przed bramą wjazdową do jednostki wojskowej punkt 11.00. Tutaj przywitał nas kapitan Zbigniew Gierczak, który towarzyszył nam przez cały dzień. Po chwili przyjechał specjalnie przeznaczony dla nas na ten dzień pojazd wojskowy Honker, którym poruszaliśmy się wszyscy po imponującym terenie jednostki.
Pierwszym przystankiem, chyba najbardziej wyczekiwanym przez chłopca był plac na którym stał ten ogromny, imponujący i przyciągający spojrzenia czołg PT-91 Twardy. Wszyscy z zainteresowaniem oglądaliśmy go z każdej strony, Mateusz miał możliwość wejść nie tylko na czołg, ale nawet wejść tam, gdzie na co dzień mogą wejść tylko członkowie załogi- do wnętrza tego wielkiego pojazdu. Chłopak na własne oczy zobaczył jak wygląda obsługa tej maszyny, ile w niej przycisków i dźwigni, przymierzył hełmofon- sprawdził też, czy naprawdę da się przez niego porozumiewać z kolegami i z „bazą”, zapewniał, że się da. Mateusz był bardzo zainteresowany tym co widzi, oglądał z uwagą.
Jednak stojący na placu czołg, to nie to samo co czołg w ruchu. Chyba ku zaskoczeniu wszystkich żołnierze z załogi pancernej zaprosili nas na poligon byśmy zobaczyli co ta maszyna potrafi oraz przejechali się tym kolosem. To trudno opisać. Janek Kos i jego załoga mieli swojego T-34 „Rudego”. Marzyciel Mateusz i jego załoga mieliśmy imponującego Twardego o pieszczotliwym imieniu „Laleczka”. Czyż to nie urocze? Nie tylko to było urocze. Nieprawdopodobne było dla mnie jak bardzo twardzi żołnierze z brygady pancernej okazali się ciepli i opiekuńczy wobec Mateusza. Chłopiec co prawda początkowo skrępował się nowym otoczeniem i mnogością obcych mu osób wokoło, ale właśnie dzięki podejściu żołnierzy wobec niego szybko się oswoił i wśród pancerniaków czuł się jak wśród swoich, ja osobiście byłem tym bardzo poruszony, w tym miejscu ukłony w stronę pancernych. Panowie dali fenomenalny pokaz możliwości ich „Laleczki”, ryk potężnego silnika, prędkość z jaką po trudnym się poruszał zrobił na wszystkich wrażenie. W tym momencie Mateusz chyba jeszcze bardziej zapragnął być prawdziwym wojskowym. Na dobry początek otrzymał najprawdziwszy beret- taki jaki noszą wojskowi w tej jednostce, po czym pożegnaliśmy się z tą załogą i udaliśmy do kolejnych atrakcji, których miało być jeszcze wiele.
Przyjechaliśmy na plac, na którym czekał na nas wielki wóz Wojskowej Straży Pożarnej. Dwóch strażaków pokazało chłopcu i nam wszystkim na czym polega ich praca, co się dzieje, gdy dostają wezwanie do pożaru, np. na wypadek, gdyby widziany wcześniej „Twardy podpalił trawę na poligonie”. Mateusz przymierzył hełm strażacki, nauczył się obsługiwać pilot zdalnego sterowania oświetleniem, po czym strażacy pokazali możliwości „sikawki” zainstalowanej na pojeździe. Mateusz skorzystał z ochłody deszczu, jaki urządzili nam strażacy, bo dzień był naprawdę bardzo ciepły, nawet udało mu się namówić rodzinę na ten „prysznic”.
Następnie udaliśmy się do sapera, który wyposażył chłopca w wykrywacz metalu, spikul do „dziubania” w ziemi oraz łopatę do wykopywania wykrytych bomb. No i poszliśmy szukać bomb między drzewami- Mateusz ze sprzętem i pan saper z przodu, pozostali nieco z tyłu krocząc tylko po sprawdzonej przez chłopca bezpiecznej ścieżce. Nagle wykrywać zaczął dawać sygnał, że w ziemi coś jest, coś dużego. Na szczęście była to bomba, która wybuchła jedynie metaforycznie, ale wszyscy mieli dużo zabawy z szukaniem i wykopywaniem metalowych przedmiotów. Ku zdziwieniu wszystkich żaden z nich nie był gwoździem, czy byle kapselkiem, ale były to poważne militarne „pamiątki” sprzed dziesiątek lat.
Po tym jak Mateusz oczyścił z niebezpiecznych przedmiotów spory teren udaliśmy się dalej. Mijając po drodze autentyczne, używane niegdyś działa ustawione na placu skierowaliśmy się ku tzw. Sali Tradycji. Było to imponujące i urzekające muzeum, w którym znajdowały się eksponaty z różnych epok polskiej wojskowości. Mateusz mógł dotknąć zebranych tu karabinów maszynowych, min, bomb, mundurów. Wrażenie robiła ilość zebranych tu różnorodnych eksponatów, zdziwienie i rozbawienie wywołały tradycyjne muzułmańskie stroje, które miały być uniformem żołnierzy szpiegujących w konspiracji „w terenie” podczas misji na Bliskim Wschodzi, a w rzeczywistości okazały się po prostu pamiątkami przywiezionymi przez żołnierzy pełniących jakiś czas temu obowiązki w Afganistanie. Nie brakowało tam XIX- i XX-wiecznych autentycznych map i makiet, min. tych na których Marszałek Piłsudski opracowywał taktykę zwycięskich bojów. To był nasz ostatni przystanek, tutaj Mateusz otrzymał z rąk zastępcy dowódcy brygady płk Krzysztofa Radomskiego certyfikat czołgisty 1.Brygady Pancernej. To był już koniec tej pięknej przygody z wojskiem, kpt Gierczak opowiedział nam, że w październiku odbywa się święto jednostki i serdecznie zaprasza Mateusza raz jeszcze, myślę, że chłopiec skorzysta z zaproszenia. Ostatni raz Honkerem udaliśmy się do bramy wyjazdowej i bogatsi o cudowne wspomnienia spełnienia marzenia Mateusza, z łezką w oku już cywilnym samochodem wróciliśmy do domów. W tym momencie pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w spełnienie tego pięknego marzenia. Dowódcy 1. Brygady Pancernej Pułkownikowi Stanisławowi Czosnkowi za wyrażenie zgody na to niezwykłe wydarzenie, Kapitanowi Zbigniewowi Gierczakowi za niebywałą otwartość w kontakcie z wolontariuszami, imponującą organizację mocy atrakcji dla naszego Marzyciela oraz towarzyszenie nam przez cały czas spełniania marzeń Mateusza.
W tym momencie pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w spełnienie tego pięknego marzenia.
Dowódcy 1. Brygady Pancernej Pułkownikowi Stanisławowi Czosnkowi za wyrażenie zgody na to niezwykłe wydarzenie,
Kapitanowi Zbigniewowi Gierczakowi za niebywałą otwartość w kontakcie z wolontariuszami, imponującą organizację mocy atrakcji dla naszego Marzyciela oraz towarzyszenie nam przez cały czas spełniania marzeń Mateusza,
Dowódcy 1. kompanii czołgów, kapitanowi Sławomirowi Jankowskiemu, kapralowi Michałowi Karulskiemu, starszemu szeregowemu Piotrowi Beredzie, starszemu szeregowemu Piotrowi Świerżewskiemu i starszemu szeregowemu Dariuszowi Jankowskiemu za imponujący i porywający pokaz możliwości „Laleczki” oraz za wzruszające ciepło i sympatię okazaną chłopcu, który tak bardzo ich podziwia.
Strażakom Pawłowi Olszewskiemu i Karolowi Szostakowi za sympatyczne przybliżenie Mateuszowi arkan pracy w straży pożarnej.
Starszemu szeregowemu Pawłowi Kowalczukowi za „bombowy” i zapierający dech pokaz saperski.
Opiekunowi Sali Tradycji za wzbogacającą lekcję historii.
I Mateuszowi… za wspaniałe marzenie i za to, że mogliśmy je dla Ciebie spełnić.