Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-11-29
Mateusza odwiedziliśmy krótko przed Mikołajkami, bo 29 listopada 2011 roku i szczerze powiedziawszy sami mieliśmy auto załadowane torbami z upominkami jak święty Mikołaj. Dzięki uprzejmości klubu KKS Lech Poznań, każdemu mogliśmy wręczyć plakaty, fan karty, programy meczowe itd.
Dowiedzieliśmy się, że Mateusz podczas pobytu w szpitalu zainteresował się przepisami kulinarnymi i je przepisywał. Wobec tego na lodołamacz wybraliśmy książkę kulinarną z recepturami na pizzę. Na wszelki wypadek zdecydowaliśmy się także na grę planszową. I jak się później okazało bardzo słusznie, bo zainteresowanie kulinariami było raczej chwilowe i chociaż Mateusz obiecał nam przy okazji przygotować jakąś pizzę, to tak naprawdę marzenia miał sprecyzowane już dawno i wcale nie dotyczyły ani kuchni, ani gotowania.
Kiedy wyciągnęliśmy blok, bardzo szybko powstawały rysunki. Do rysowania dołączył młodszy brat – Mikołaj, którego wszędzie było pełno i który bardzo chciał robić to, co Mateusz. Po kilkunastu minutach naszym oczom ukazały się same nowoczesne sprzęty. I w ten sposób poznaliśmy prawdziwe zamiłowanie Mateusza - gry komputerowe. Przy numerowaniu, marzyciel też nie miał zbyt wielu wątpliwości. Jako numer trzy wybrał Xbox 360, numerem dwa było playstation 3, a na końcu, najważniejsze, prawdziwe marzenie – laptop i gry, w które będzie mógł grać w końcu na swoim własnym komputerze.
Relacja:Gosia
spełnienie marzenia
2012-06-30
Nadszedł oczekiwany dzień spełnienia marzenia Mateusza tyle tylko, że sam zainteresowany jeszcze o tym nie wiedział. Wcześnie rano wyruszyliśmy do Konina na wycieczkę w celu obejrzenia przyszłej szkoły Mateusza (taki sprytny podstęp wymyślił tata chłopca). Dzień zapowiadał się wyjątkowo piękny i upalny.
W jednej z sal w Centrum Wykładowo-Dydaktycznym PWSZ w Koninie studenci tradycyjnie odebrali dokumenty absolutoryjne, a najlepsi otrzymali nagrody i listy gratulacyjne. Mateuszowi wspomniałam tylko, że z kilkoma osobami wejdziemy na scenę, bo czeka na niego niespodzianka. W tym momencie chłopak się przejął i stwierdził, że nie ma o tym mowy. Nagle usłyszał hasło: "Spełnienie marzenia", więc szybko się zmotywował i razem z ojcem, bratem i osobami, które przyczyniły się do zakupu wymarzonego sprzętu, wkroczył na scenę.
Po raz kolejny studenci z różnych kierunków „zamienili kwiaty na marzenia”. Chwila przekazania pięknie zapakowanego laptopa była wzniosła. Mateusz otrzymał dyplom Spełnionego Marzenia, a ja z mężem dyplom za wkład finansowy naszych gości weselnych.
Nadszedł czas zdjęć z władzami uczelni. Mateusz mógł przymierzyć nawet strój prorektora. Kiedy założył do tego czapkę baseballówkę wyglądał może mniej dostojnie, ale za to bardzo zabawnie. Spełnienie marzenia Mateusza bardzo przeżywał jego młodszy brat Mikołaj, przyzwyczajony do tego, że to on jest zawsze w centrum zainteresowania. Musieliśmy się bardzo starać, żeby uśmiech znowu zagościł na jego twarzy.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do kuzynki chłopca, która ugościła nas w ogrodzie. Tam, już w spokoju, obdarowany marzyciel mógł obejrzeć swój upragniony laptop. Widać było błysk w jego oczach i ogromną radość, gdy rozpakowywał paczki. Jak profesjonalista sprawdził parametry sprzętu i uśmiechnął się – tak, to było dokładnie to, co sobie wymarzył.
Czy udało nam się rozbudzić w Mateuszu pragnienie spełniania swoich kolejnych marzeń? Zobaczymy...
Relacja: Marta