Moim marzeniem jest:

Chciałbym zwiedzić Disneyland

Dominik, 13 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-08-25

 

W piątkowy wieczór wybraliśmy się w podróż... podróż jak się okazało daleką. Jednak z Karoliną nudzić się nie można, swoimi wrzaskami wypełniła każdą lukę w samochodzie. W zasadzie to ja sie jej nie dziwię... widocznie kobieca intuicja podpowiadała jej co ją czeka (!) Gdy znaleźliśmy się na miejscu grupka chłopców szybko pokierowała nas pod drzwi, za którymi czekał na nas Dominik - nasz Marzyciel. Uroczy młodzieniec przywitał nas bardzo serdecznie. Nie brakowało nam niczego. Szybko w ruch poszedł zdalnie sterowany samochód, który sprezentowaliśmy naszemu nowemu koledze i już nikt nie mógł bezpiecznie chodzić po domu :) Niestety albo i na szczęście bateria szybko się wyczerpała i już wszyscy mogli wyjść z ukrycia :) Ale Dominik jak na optymistę przystało odłożył pilot i rzekł: "Jutro będzie zabawa ! " 

I nadszedł czas na poważną, ale jakże piękną rozmowę... rozmowę o tym, co kryje się w głowie, myślach i sercu naszego Marzyciela. "Chcę pojechać do Paryża !" - odrzekł bez zastanowienia. Aby uargumentować nam cel podróży Dominik włożył wiele trudu, ponieważ nazwa wymarzonego miejsca nie jest łatwa, ale jak na mężczyznę przystało i z tym sobie poradził. "Chciałbym przytulić się z myszką Mickey" - Disneyland :) Na twarzach wszystkich pojawiły się szczere uśmiechy. Ja przebiegle sprawdzałem czy nasz Marzyciel jest pewny swego. "Na blachę" - powiedział Dominik i już nikt nie miał wątpliwości. Następnie w ruch poszedł aparat. Wraz z kolegą niczym bezczelni paparazzi namierzaliśmy obiektywem ofiary i robiliśmy zdjęcia krzycząc "Mamy Cię !" 

Nadszedł czas, aby się pożegnać co najbardziej zasmuciło chyba Karolinę :) , gdyż musiała się rozstać ze swoim wielbicielem. Tylko ona doznała zaszczytu ucałowania naszego kolegi... nam pozostało zadowolić się mocnymi męskimi "piątkami". :)

spełnienie marzenia

2006-10-18

 

Czy w pięć dni można poczuć ogrom magii.. szczęścia.. radości.. anielską siłę uśmiechu ? Czy w pięć dni można zacząć inaczej postrzegać świat ? Czy w pięć dni można doznać niesamowitej dobroci ludzkiej.. ciepła.. anielskości ?
Po dniach przygotowań nadeszła chwila wielkiej wyprawy. Gotowy zmierzyć się z przygodami Dominik przybył na lotnisko wraz ze swoimi siostrami. Dreszczyk emocji towarzyszył wszystkim.. bagaże, odprawa i już siedzimy w samolocie.. niemiłe panie stewardessy ? oj nie ! Dominikowi nic tego wyjazdu nie zepsuje ! Samolot wzbija się w przestworza. Nie zdążyliśmy się rozgościć w fotelach na dobre a już słyszymy, że należy zapiąć pasy bo.. lądujemy ! Jeszcze tylko parę formalności i już możemy podbijać kraj z wina słynący. Wszystko trwałoby może krócej gdyby nie moja mała gafa :) stałem dłuższą chwilę nad krążącymi bagażami i próbowałem sobie przypomnieć jak wyglądała moja torba. Wprawdzie ostatni lecz chyba najszczęśliwsi opuściliśmy lotnisko ale za to kto na nas czekał ! Rafał, przemiły człowiek o złotym sercu wraz z sypatyczną i idealną żoną Catherine oraz pięknymi córeczkami (Alex i Victoria), które wraz z urodą wszystkie te cechy po nich odziedziczyły :) Istnieje rodzina idealna ?
Przepyszna kolacja, rozmowy przy stole, zabawa z kotami (nie mogły się oprzeć Dominikowi) to wszystko sprawiło, że w powietrzu czuć było unoszący się czar.. lecz na "gwóźdź programu" trzeba było jeszcze poczekać. Najpierw Paryż, bo będąc w mieście miłości grzechem byłoby go nie zwiedzić. W towarzystwie naszego Anioła wyruszylismy na podbój metropoli. I wtedy z naszego Marzyciela wyszła iście męska natura ! Łuk triumfalny, Katedra Notre Dame, Plac de la Concorde stały w cieniu nowoczesnych samochodów za którymi błądził oczami Dominik. Może tylko widok z Wieży Eiffel'a mogł z nimi konkurować ale to i tak pewnie tylko dlatego, że z góry widać.. wiecej samochodów ! :) Piknik na Polach Marsowych, spacer wąskimi uliczkami.. można by tak wymieniać. Nawet po tak pięknym dniu musi nadejść noc.. a noc lepiej spędzić w ciepłych łóżkach. Ich rónież nam nie zabrakło a to dzięki siostrom z Domu Polskiej Misji Katolickiej w La Ferte Sous Jouarre, które w prawdziwie królewskich warunkach ugościły Dominika .
I wreszcie nadszedł ten dzień.. atrakcja nr 1 - Disneyland ! Mimo to, że Dominik nie ma zwyczaju zasypiać w nowych miejscach, tym razem przespał noc by zebrać siły na całodzienne szaleństwa. Do parku rozrywki pojechaliśmy oczywiście z niezawodnym Aniołem Rafałem. Czy ktoś marzył o przytuleniu Myszki Miki ?! :) Marzenie stało się bardziej realne niż kiedykolwiek ! Miki podszedł do naszego Marzyciela i obaj panowie utonęli w objęciach mimo faktu, że jeszcze chwile wcześniej Dominik dostał buziaka od wybranki Mikiego - Myszki Mini :) To jeszcze nie koniec emocji. Wraz z przyjacielem odkryliśmy niezwykłą atrakcję tego parku. A cóż to by mogła być za atrakcja, która wywoła tyle emocji u dwóch poważnych facetów ? Oczywiście samochody ! Jeżdżąc wokół toru spędzieliśmy dwa dni w Disneylandzie w przerwach korzystając z innych atrakcji. Lepszego mistrza kierownicy niż Dominik nie znam ! Czy już niedługo Kubicomanie zastąpi Dominikomania ? Szał wyścigów opanował nas do tego stopnia, że nawet poza torem świrowaliśmy omijając przeszkody super wyścigowym wózkiem Dominika. Dzieki jego nieprzeciętnym zdolnością ani razu nie spóźniliśmy się na pociąg ! No może tylko raz.. ale tylko dlatego, że Iza zepsuła metro !
Musiał nadejść dzień kiedy wyprawa marzeń zbliżała się ku końcowi.. po raz kolejny obdarowani ciepłem i serdecznośćią przez Rodzinę Aniołów znaleźliśmy się na lotnisku . Trudno nam było się z nimi rozstać. Rzucając ostatnie ciepłe spojrzenia w ich stronę czuliśmy juz mocną tęsknotę.. Szcześliwie lądując ( dzięki lotniczym zdolnościom Dominika oczywiście ) musieliśmy się pożegnać.. oj niełatwe to zadanie. Gdy podaliśmy sobie z Dominikiem dłonie nie uronilismy ani jednej łzy jak na prawdziwych partnerów z wyścigowego bolidu przystało. Wyprawa marzeń teoretycznie dobiegła końca lecz w naszych myślach i sercach pozostanie na zawsze..
Czy w pięć dni można poczuć ogrom magii.. szczęścia.. radości.. anielską siłę uśmiechu ? Czy w pięć dni można zacząć inaczej postrzegać świat ? Czy w pięć dni można doznać niesamowitej dobroci ludzkiej.. ciepła.. anielskości ? MOŻNA !

 

Serdeczne podziękowania dla :

- Rafała i jego rodziny idealnej za rozdmuchanie chmur i ukazanie błękitu nieba, anielskości, niesamowitego dobra.. za machnięcie czarodziejską różdżką..
http://perso.orange.fr/rafal.s/Le_Reve.htm

- Siostrom z Domu Polskiej Misji Katolickiej za serdeczność i dobroć jaką nas obdarowali
http://www.mission-catholique-polonaise.net/laferPL.htm