Jordan

Choć dzień rozpoczął się mgliście i szaro, to z każdą upływającą chwilą słońce zaczęło coraz śmielej przebijać się przez chmury. Kiedy wybiła umówiona godzina wyjazdu świat wokół wyglądał już słonecznie i radośnie. Jak zaczarowany. Sobota 6 grudnia była bowiem dniem magicznym. Dniem potrójnie wyjątkowym - spełnienie marzenia , Mikołajki i urodziny Jordanka!!! To wszystko sprawiło, że jechałyśmy do naszego Marzyciela "z workiem prezentów", o przekazanie których poprosił nas oczywiście Święty Mikołaj. Sam biedaczek chciał się podwoić, potroić w dostarczaniu dzieciom podarków. Żal nam się zrobiło zapracowanego Świętego. Postanowiłyśmy mu więc pomóc i w jego imieniu odwiedzić Jordanka.

Na nasz widok chłopcu roześmiała się cała buzia. Chyba przeczuł, że mamy dla niego niespodziankę. Ale że niejedną tego się nie spodziewał.
Jako pierwszy pojawił się na stole przepiękny, kolorowy, aromatyczny, domowej roboty ...tort. ( oj! I to jak aromatyczny. Kusił i nęcił nas całą drogę podczas jazdy samochodem ). W ruch poszły świeczki, skrupulatnie odliczone sztuk jedenaście. Czas na wypowiedzenie w myślach życzenia i do dzieła. Jednym dmuchnięciem Jordanek zgasił wszystkie płomyki świec. Urodziny bez prezentu? Być nie może! Raz, dwa, trzy i w rękach chłopca pojawia się mały, srebrzysty aparat fotograficzny. Nasz marzyciel zafascynowany pięknem otaczającej go przyrody będzie teraz mógł to piękno utrwalać na dłużej.

Wreszcie nadchodzi długo wyczekiwany moment. Wciągamy powietrze, adrenalina rośnie, przyspieszone bicie serca i ...na stole ląduje wymarzony przez Jordanka laptop. Uruchamiamy sprzęt. Wszystko działa, wszystko gra. Jordanek włącza płytkę z bajką i odpływa w świat bajkowych postaci.

Za radość w sercu Jordanka i uśmiech w jego oczach serdecznie dziękujemy Wspaniałym Darczyńcom.