Moim marzeniem jest:
Państwo Kasia i Mirek Markiewicz
pierwsze spotkanie
2006-04-07
W słoneczne piękne piątkowe popołudnie stanęłam przed wyborem, gdzie się udać: czy do szkoły, aby spędzić tam 7 godzin, czy na spotkanie z naszą Marzycielką Pauliną? Wyboru jednak dokonałam w zaskakująco szybkim tempie i o godzinie 15 byłam już w Instytucie w Prokocimiu, gdzie czekała na mnie wolontariuszka Kasia, a po kilku minutach zjawiła się Ewelina i wszystkie razem przez labirynty Instytutu dotarłyśmy na Oddział I, gdzie od kilku dni leży nasza Marzycielka Paulina.
Mimo tego, że na sali leżało czworo dzieci bez żadnego problemu od razu rozpoznałyśmy Paulinę, która wydała się być zaskoczona naszymi odwiedzinami, ponieważ mama nie zdradziła tajemnicy i nie poinformowała córki o naszym planowanym przybyciu. Po przywitaniu się z Marzycielką wręczyłyśmy jej lodołamacz, którym była gra Monopoly.
Paulinka to bardzo miła dziewczynka :) i dlatego rozmowa z nią była bardzo sympatyczna. Okazało się, że Paulina bardzo chciałaby zostać nauczycielką, a ściślej mówiąc chciałaby w przyszłości pracować z dziećmi w przedszkolu, bo uwielbia takie małe ,,raki nieboraki''. Później nawet okazało się, że już ma pewną praktykę w tej dziedzinie, ponieważ ma dwójkę młodszego rodzeństwa, którym bardzo chętnie się zajmuje, a kiedy spędza czas w Instytucie, umila go sobie zabawami z dziećmi.
I w końcu doszłyśmy do punktu kulminacyjnego naszego spotkania i zapytałyśmy Paulinę o jej największe marzenie. Paulina po uprzednim zapoznaniu się z kategoriami, spośród których może sobie wybrać marzenie powiedziała, że jej największym jest wyjazd do Rzymu do grobu Ojca Świętego Jana Pawła II i zwiedzenie świętych miejsc w Rzymie.
Dla mnie osobiście jest to bardzo piękne marzenie, dlatego mam ogromną nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli zobaczyć zdjęcia z pobytu Pauliny w gorących Włoszech, a Ona sama nabierze sił, aby na jej twarzy zawsze gościł piękny uśmiech.
spełnienie marzenia
2006-09-20
W doborowym towarzystwie żegnających nas Wolontariuszek: Marty, Lucynki i Ali cała nasza hałaśliwa szóstka odleciała z lotniska Balice do Rzymu. Paulinka - Marzycielka, jej Mama, siostra Monika oraz dwójka młodszych braciszków: 11 - letni Konrad oraz 6 - letni Krystian byli mocno przejęci swoim pierwszym w życiu lotem. Załoga statku pięknie nas powitała, Paulinka mogła wejść do kabiny pilotów, a nawet porozmawiać z abp Dziwiszem, który przypadkiem leciał z nami.
Bardzo wczesnym rankiem obudziliśmy się, by zdążyć na Mszę św. przy grobie Jana Pawła II. Przeszliśmy z duchownymi do grobu, gdzie mogliśmy pozostać przez kilka minut. Następnie zwiedziliśmy bazylikę św. Piotra. Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się na spacer po Rzymie oglądając najpiękniejsze fontanny.
Następny dzień w całości przeznaczyliśmy na zwiedzanie Rzymu antycznego, w którym każdy kamień ma swoją wyjątkową historię. Jednak największa frajda przyszła dnia następnego, kiedy to pojechaliśmy nad morze. Radości nie było końca, kiedy pływaliśmy, skakaliśmy po falach, czy chlapaliśmy się nawzajem. Dzieciaki uzbierały cały stosik kamyczków i muszelek, z których naprawdę ciężko było wybrać te najpiękniejsze.
Następnego dnia dałam Paulince wybór - albo jedziemy do Rzymu, albo nad morze. I wcale się nie zdziwiłam, gdy wygrało morze. Akurat wiatr się wzmógł i utworzyły się całkiem spore fale - najlepsza atrakcja dla Krystianka.
Smutno było nam wyjeżdżać, chociaż z drugiej strony dzieciaki trochę tęskniły za domem. Pożegnaliśmy się na lotnisku, skąd nasi Marzyciele musieli przejechać jeszcze sporo kilometrów do swojej rodzinnej miejscowości.
Życzymy Paulince i całej Jej rodzinie wiele szczęścia i jeszcze wielu, wielu spełnionych marzeń.