Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-12-12
Nasze spotkanie z nowym marzycielem było zaplanowane na 12 grudnia, jak się potem okazało, data ta dla naszego podopiecznego była ważna nie tylko ze względu na naszą wizytę, ale o tym za chwilę. Dwunastoletni Marcin przebywał właśnie w Centrum Zdrowia Dziecka,
więc właśnie szpital w Międzylesiu był celem naszej wyprawy. Zostaliśmy bardzo miło powitani przez Marcina oraz jego tatę i brata.
Marzyciel otrzymał od nas lodołamacz w postaci klocków Lego. Nasza rozmowa z Marcinem szybko zeszła na tor sportowy.
Okazało się, że nasz marzyciel jest wielkim fanem Dumy Katalonii, a właśnie tego dnia odbywały się tzw. Gran Derbi , czylimecz Realu Madryt z Barceloną. Ze względu iż podzielałem sympatie piłkarskie z Marcinem zaczęliśmy wspólnie dyskutować na temat zbliżającego się meczu. Później okazało się, że nasz marzyciel również dużo gra w piłkę, ale jego sportowe zainteresowania nie ograniczają się tylko to futbolu. Marcin spokojnie mógłby prowadzić wiadomości sportowe w telewizji. Ciężko byłobyznaleźć taką dyscyplinę, o której nasz marzyciel nie potrafiłby się wypowiedzieć. Jak nie trudno się domyśleć marzenie Marcina jest mocno związane z jego największą pasją i jego ukochanym klubem FC Barcelona. Marcin mianowicie chciałby na własne oczy zobaczyć to niezwykłe wydarzenie jakim jest mecz Barcelony z Królewskimi na słynnym stadionie Camp Nou.
spełnienie marzenia
2012-12-06
„Dziękujemy firmie Onet za umożliwienie tak fantastycznego wyjazdu i wzięcie udziału w wydarzeniu tak wielkie klasy i renomy jaka jest Liga Mistrzów!”
Po dwóch lotach i szybkim obiedzie na lotnisku w Frankfurcie przywitały nas palmy, słońce i temperatura wynosząca 15 stopni Celsjusza – scenariusz iście surrealistyczny, biorąc pod uwagę zimno panujące w Warszawie. Po dotarciu do hotelu, odebraniu biletów na mecz i zakupie koszulki Barçy (z numerem 10 oczywiście) w sklepie na terenie Camp Nou, zdążyliśmy jeszcze zobaczyć kościół Sagrada Família i przejść się trochę po mieście.
Następnego dnia był już nasz dzień ‘meczowy’ – Barcelona mierzyła się po raz drugi z Benficą w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Rano zwiedziliśmy centrum miasta i spędziliśmy sporo czasu nad morzem, natomiast popołudniu regenerowaliśmy siły przed meczem. Nasz hotel był tuż obok stadionu, więc nie musieliśmy wychodzić dużo wcześniej. Byliśmy ogólnie zaskoczeni sprawnością organizacji – nie było żadnego tłoku, żadnych korków. Kibice mają do dyspozycji 125 wejść, w zależności od sekcji w której siedzą, tak więc nigdzie nie musieliśmy stać. Tak samo było po zakończeniu meczu. Zwolennicy obu drużyn siedzieli przemieszani w różnych sekcjach i nikt na nikogo krzywo nie patrzył. No a wrażenia z samego meczu super – olbrzymi stadion, piłka na świetnym poziomie, kibice nawołujący Messiego aby wyszedł w końcu na boisko; stwierdziliśmy, że jest to doświadczenie, które koniecznie należy jeszcze kiedyś powtórzyć :)