Moim marzeniem jest:

Aparat cyfrowy

Patrycja, 10 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-06-19

 

-19 czerwca, 
-godzina 13:00, 
-ok. 25 stopni Celsjusza, 
-5 osobowe niebieskie autko z klimatyzacją, która ratowała nam życie, 
-5 osobowa ekipa , 

Gdy już wszyscy zwarci i gotowi zapakowaliśmy się do niebieskiego autka ruszyliśmy... i tak jechaliśmy, jechaliśmy, staliśmy w korku a potem znów jechaliśmy. Dojechaliśmy na godzinę 16:40. Przed domem Patrycji czekała na nas już przyszła rzeszowska wolontariuszka. Więc w sześcioosobowym składzie zapukaliśmy do Patrycjowego domu. Przywitała nas niezwykle sympatyczna Mama, następnie przeurocza marzycielka, siostra marzycielki a po krótkim czasie przywitał nas równie sympatyczny Tato Patrycji. Zaczęliśmy tradycyjnie wręczeniem lodołamacza, który spełnił swoją funkcje - przełamał pierwsze lody. Rozmawialiśmy o wszystkim: było o szkole (Patrycja bardzo ją lubi), było o wakacjach ( coroczny wyjazd nad morze), o upodobaniach ( ulubionych pierogach ), o fotografii było też trochę ( oglądnęliśmy liczne, bardzo ładne zdjęcia), w końcu było też o marzeniu !! Dowiedzieliśmy się więc, że marzycielka nasza zamarzyła sobie .... aparat cyfrowy !! Obiecaliśmy więc, że zrobimy wszystko co w naszej mocy aby spełnić marzeni Patrycji. Wspomnieliśmy, że postaramy się aby marzenie spełniło się jeszcze przed wakacjami aby Pani fotograf mogła z pełnym wyposażeniem wyruszyć na zasłużone wakacje.

spełnienie marzenia

2006-06-28

 

Na pierwszym spotkaniu powiedzieliśmy, że postaramy się zrobić wszystko aby marzenie Patrysi spełniło się jeszcze przed wakacyjnym wyjazdem do Łeby ( 30 czerwca). Jadąc w niebieskim autku (tym razem bez klimatyzacji) 28 czerwca wiedzieliśmy, że udało nam się. My wiedzieliśmy, ale Patrycja jeszcze nie : 

Gdy zaparkowaliśmy przed domem Patrycji, wypakowaliśmy wszystkie zielone pakunki, nadmuchaliśmy balony to zwarci i gotowi ruszyliśmy spełnić marzenie. 

Radosne "puk, puk" i oczom naszym ukazała się uśmiechnięta twarz Patrycji. Zaproszeni zostaliśmy do środka, Patrycja usiadła na kanapie, a my zasypaliśmy ją marzeniem. Każdy następny pakunek coraz bardziej rozświetlał twarz marzycielki i rozpromieniał oczka. 

I zaczęło się rozpakowywanie... Każdy prezent otwierany był niezwykle starannie. Kilka pudełek otwartych, a konkretnego marzenia ciągle brak. Po chwilach kilku udało się trafić i oczom naszym ukazał się... srebrny, wymarzony aparat cyfrowy !! Niedowierzające spojrzenie na Panią Mamę i ogromny, uroczy i dziękujący uśmiech. Wskazówki i wstępna prezentacja w wykonaniu Grzegorza a potem już tylko zdjęcia. Pierwszą modelką została Pani Babcia (gratulujemy). Potem było jeszcze kilka niepewnych, ale bardzo artystycznych i udanych zdjęć, i niestety musieliśmy się zacząć żegnać. Było tak miło, że wracać się pod żadnym względem nie chciało, więc żegnanie trwało ponad pół godziny. 

Na koniec jeszcze obietnica, a właściwie dwie. Pierwsza, że następnym razem spotkamy się już w Krakowie - w fundacyjnym biurze. I druga, że po powrocie z Łeby Patrycja prześle nam kilka własnoręcznie wykonanych zdjęć. 

Trzymamy za słowo i życzymy wielu spełnionych marzeń i dużo zdrówka.