Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-05-09
Słoneczne przedpołudnie zapowiadało, że ten dzień będzie należał do udanych tym bardziej, że wybrałyśmy się w odwiedziny do uroczej Marzycielki. Po gorącym powitaniu, uścisków nie było końca:), przeszłyśmy do rozmowy z 15-letnią Justynką. Na początek pokazała nam Swój imponujący zbiór kolorowych karteczek, szczególnie zazdrościłyśmy tych z Kubusiem Puchatkiem - urocze:). A do zbioru dołączyły kolejne, te, które znajdowały się w "lodołamaczu", na szczęście żadne się nie powtórzyły, a uwierzcie to trudna sztuka przy takiej ilości. Pozostałe prezenty, którymi były puzzle i gra również wywołały uśmiech na twarzy naszej Marzycielki. Miła rozmowa mogłaby się ciągnąć jeszcze długo, ale w końcu przyszłyśmy konkretnym zadaniem. Przeszłyśmy do najważniejszego, czyli do marzeń Justunki. Okazało się, że są one bardzo oryginalne, bo na przykład chciałaby się spotkać z zespołem Tokio Hotel(którego, wstyd się przyznać nie znamy:). Oczywiście jest jego zapalona fanką, zresztą miałyśmy wrażenie, że we wszystko, co robi angażuje całą siebie. Poza spotkaniem, chętnie przygarnęłaby malutkiego yorka i co nam się bardzo spodobało, chciałaby zostać kwiaciarką. Myślę, że bukiety w wykonaniu Justynki zachwyciłyby każdego. Jednak wciąż nie poznałyśmy tego najważniejszego marzenia.
Po przemyśleniu wszystkiego jeszcze raz, okazało się, że na pierwszym miejscu jest komputer z Internetem. Potwierdził to uśmiech i błyszczące oczy Marzycielki. Oczywiście zaznaczyła, że będzie wykorzystywany w wielu celach, ale jednym z ważniejszych było wyszukiwanie informacji o ulubionych muzykach:) Niestety to, co miłe szybko się kończy i musiałyśmy pożegnać Justynkę. Jednak mam nadzieje, ze szybko wrócimy ze spełnionym marzeniem, tym bardziej, że to spotkanie miało w sobie coś magicznego:)
spełnienie marzenia
2006-06-21
Niezwykłym dniem dla Justynki okazała się zupełnie zwykła środa, spełniło się oczekiwane marzenie. Ekipa do zadań specjalnych wyruszyła z Krakowa w stronę Andrychowa. Dzielnie pokonała wszelkie przeciwności losu i słonecznym popołudniem dotarła wprost pod mieszkanie Marzycielki. A tam gorące powitanie i za kilka chwil może kilkanaście:), marzenie się urzeczywistni. Jednak najpierw wręczenie licznych paczek i paczuszek i oczywiście profesjonalna:) sesja fotograficzna. Potem już tylko rozpakowywanie i tony zielonego papieru, ale Mama Justynki dzielnie z nim sobie radziła. A Marzycielka rozpoznawała kolejne elementy komputera niczym urodzony informatyk. Następnie należało wszystko z sobą połączyć, co okazało się sporym wyzwaniem, ale jak już wspomniałam wcześniej ekipa do zadań specjalnych potrafi rzeczy niemożliwe. Nie mogłyśmy zawieść wspierającej nas Justynki, więc zaangażowałyśmy szare komórki i udało się. Jeszcze tylko Internet, który ostatecznie pomogli zainstalować prawdziwi znawcy) i już w pełni można się cieszyć komputerem. Uśmiech na twarzy i błyszczące oczy, podobnie jak przy pierwszym spotkaniu, potwierdzały radość i zadowolenie Justynki. Na koniec czułe pożegnanie i pora na kolejne niezwykłe dni. A Justynce chcemy życzyć spełnienia kolejnych marzeń.