Moim marzeniem jest:

Podróż do Włoch

Mateusz, 16 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2011-11-26

 

W sobotnie popołudnie wybraliśmy się z wizytą do Mateuszka. Od progu przywitał nas promienny uśmiech jego mamy. Mateusz nic nie wiedział o naszej wizycie, dlatego też tym większe było jego zaskoczenie. Mama nie ukrywała, że ciężko jej było dochować tajemnicy, ale w końcu mogła odetchnąć z ulgą. Sprawiła swym dzieciom niesamowitą niespodziankę. Na spotkaniu poznaliśmy również siostrę Mateusza, Justynkę, a także ich prześlicznego kota perskiego, który jest prawdziwym bohaterem i obrońcą rodzeństwa. Nie odstępuje ich nawet na krok.
Mateusz jak i Justynka są niezwykle utalentowanymi młodymi ludźmi. Można by było godzinami pisać o ich zainteresowaniach i osiągnięciach w licznych konkursach, zwłaszcza chemicznych. Są prawdziwą perełką szkół, do których uczęszczali i powodem do dumy dla swojej mamy. Oboje wykazują także uzdolnienia plastyczne. Mateusz przez 3 dni rysował trawę w jednym ze swoich dzieł, każde źdźbło z osobna!  W tym co robi cechuje go niezwykła precyzja i staranność. Justynka natomiast mając zaledwie 4 latka napisała swą pierwszą poezję, do której później stworzyła ilustracje. Mateusz pochwalił się nam swą wielką kolekcją modeli samolotów (z II wojny światowej i nie tylko). Pasjonuje się on również starymi samochodami (zwłaszcza amerykańskimi) i turystyką. Mateusz i Justynka uczą się w technikum turystycznym, stąd też wiodącym tematem naszej rozmowy były podróże.
Mateusz marzy o wycieczce do Włoch wraz ze swoimi najbliższymi. Zaczął się nawet uczyć j. włoskiego. Oby to piękne marzenie miało moc spełnienia.
O wyjątkowości tej rodziny, i cieple jakiego doznaliśmy podczas naszego pierwszego spotkania mogą świadczyć słowa Justynki, które zawarła w mailu do nas: "Nasz Misiu (czytaj: Mateuszek), od soboty jest najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi - przypomina nam o tym średnio co piętnaście minut ;)". 

 

spełnienie marzenia

2012-04-28

 

MOJA RELACJA Z POBYTU W RZYMIE

Od kiedy pamiętam, zawsze marzyłem o Rzymie. Pragnąłem zobaczyć ‘’Wieczne Miasto’’ , zwiedzić najważniejsze miejsca w Rzymie i spróbować , jak smakuje prawdziwe włoskie jedzenie. Moje marzenie spełniło się dzięki fundacji „ Mam marzenie” oraz dzięki wielu wspaniałym ludziom działającym w tej fundacji.
I stało się… 22 kwietnia 2012 roku ja wraz z moją mamą, babcią oraz siostrą Justyną , a także z naszą panią doktor Ewą i panem wolontariuszem Ryszardem znalazłem się na lotnisku, by odlecieć w moją wymarzoną podróż.
Lot nie był długi – wylecieliśmy z Wrocławia o godzinie 1725 , a półtorej godziny później byliśmy już na lotnisku w Rzymie. Tam już czekała na nas pani przewodnik Dominika z transportem, który miał nas zawieźć na nocleg do hotelu. W tym właśnie hotelu pierwszy raz spróbowałem włoskiej pizzy
Następnego dnia , po śniadaniu wybraliśmy się na zwiedzanie Muzeów Watykańskich. Pani Dominika wiele nam opowiadała na temat rożnych rzeźb (m.in. Grupie Laokoona ), jak również fresków i arrasów. Widzieliśmy wielką Szyszkę Piniową, a także ‘’Kulę w kuli’’ , czyli rzeźbę współczesną . Podobna , tyle że większa znajduje się na kopule Bazyliki św. Piotra. Potem musiałem chwilę odpocząć, by mieć dalsze siły na zwiedzanie. Godzinkę później, kiedy już wypocząłem , poszliśmy na dalsze zwiedzanie. Dowiedzieliśmy się mnóstwo bardzo ciekawych rzeczy o fresku Rafaela Santi ‘’Szkoła Ateńska’’ i o obrazie Jana Matejki ‘’Sobieski pod Wiedniem’’. Bardzo spodobał mi się ten obraz i czuję się dumny , że namalował i podarował go papieżowi polak .
Następnie zeszliśmy do Kaplicy Sykstyńskiej . Byłem mile zaskoczony, gdyż mimo, że do kaplicy prowadziły schody, mnie i moją siostrę sprowadzono na wózkach za pomocą podnośnika. Po raz pierwszy w życiu zjechałem ‘’czymś takim’’ i pani doktor oraz mama od razu zaczęły robić mi zdjęcia
Kiedy zobaczyłem Kaplicę Sykstyńską – oniemiałem z wrażenia. Pochłaniałem wzrokiem każdy fragment ogromnego fresku . Każdy najmniejszy szczegół , zaczynając od ‘’Stworzenia Adama’’, tych dwóch złączonych palców , kończąc na ‘’’Sądzie Ostatecznym’’.

cdn.

spełnienie marzenia

2012-04-28

 

MOJA RELACJA Z POBYTU W RZYMIE

Od kiedy pamiętam, zawsze marzyłem o Rzymie. Pragnąłem zobaczyć "Wieczne Miasto", zwiedzić najważniejsze miejsca w Rzymie i spróbować, jak smakuje prawdziwe włoskie jedzenie. Moje marzenie spełniło się dzięki fundacji "Mam marzenie" oraz dzięki wielu wspaniałym ludziom działającym w tej fundacji.
I stało się… 22 kwietnia 2012 roku ja wraz z moją mamą, babcią oraz siostrą Justyną, a także z naszą panią doktor Ewą i panem wolontariuszem Ryszardem znalazłem się na lotnisku, by odlecieć w moją wymarzoną podróż.
Lot nie był długi – wylecieliśmy z Wrocławia o godzinie 1725, a półtorej godziny później byliśmy już na lotnisku w Rzymie. Tam już czekała na nas pani przewodnik Dominika z transportem, który miał nas zawieźć na nocleg do hotelu. W tym właśnie hotelu pierwszy raz spróbowałem włoskiej pizzy.
Następnego dnia, po śniadaniu wybraliśmy się na zwiedzanie Muzeów Watykańskich. Pani Dominika wiele nam opowiadała na temat rożnych rzeźb (m.in. Grupie Laokoona ), jak również fresków i arrasów. Widzieliśmy wielką Szyszkę Piniową, a także "Kulę w kuli" , czyli rzeźbę współczesną. Podobna, tyle że większa znajduje się na kopule Bazyliki św. Piotra. Potem musiałem chwilę odpocząć, by mieć dalsze siły na zwiedzanie. Godzinkę później, kiedy już wypocząłem, poszliśmy na dalsze zwiedzanie. Dowiedzieliśmy się mnóstwo bardzo ciekawych rzeczy o fresku Rafaela Santi "Szkoła Ateńska" i o obrazie Jana Matejki "Sobieski pod Wiedniem". Bardzo spodobał mi się ten obraz i czuję się dumny, że namalował i podarował go papieżowi Polak.
Następnie zeszliśmy do Kaplicy Sykstyńskiej. Byłem mile zaskoczony, gdyż mimo, że do kaplicy prowadziły schody, mnie i moją siostrę sprowadzono na wózkach za pomocą podnośnika. Po raz pierwszy w życiu zjechałem "czymś takim’" i pani doktor oraz mama od razu zaczęły robić mi zdjęcia.
Kiedy zobaczyłem Kaplicę Sykstyńską – oniemiałem z wrażenia. Pochłaniałem wzrokiem każdy fragment ogromnego fresku. Każdy najmniejszy szczegół, zaczynając od "Stworzenia Adama", tych dwóch złączonych palców, kończąc na "Sądzie Ostatecznym". Przestraszyła mnie wizja Michała Anioła – Chrystus, niczym postać Apolla, odwraca się z pogardą od potępionych.
Na Justynie Kaplica Sykstyńska również wywarła największe wrażenie. Kiedy byliśmy na obiedzie u sióstr na Watykanie jedna z nich zapytała Justynę "Co najbardziej podobało ci się w Muzeach Watykańskich ?’’ Moja siostra odpowiedziała "Kaplica Sykstyńska".
Zakonnicom, które nas gościły pragnę głęboko, z całego serca podziękować. Spędziliśmy tam wspaniałe popołudnie w miłym towarzystwie.
We wtorek zwiedzaliśmy Kolegium Papieskie, Izbę pamiątek i mieszkanie Karola Wojtyły , kiedy jeszcze nie był papieżem. A potem gościliśmy się u ks. Łukasza, który wyciskał nam sok ze świeżych pomarańczy – najlepszy jaki dotąd piłem.
Następnie wraz z ks. Jackiem i panią Iwoną odwiedziliśmy dwie bazyliki oraz patrzyliśmy przez "dziurkę od klucza" na trzy państwa. Nie mieliśmy okazji wsadzić dłoni w Usta Prawdy, widzieliśmy je tylko przez kraty. Jednak nie wiem, czy gdyby była taka możliwość , to bym się odważył.
W drodze powrotnej do naszych pokoi rozpadał się deszcz . Lecz nawet wtedy nie przerwaliśmy oglądania Rzymu. Pani Iwona pokazała nam Teatr Marcellusa oraz trzy kolumny- pozostałość po Świątyni Apolla Sozjańskiego. Nie jestem w stanie wypisać wszystkich miejsc przez nas widzianych, gdyż było ich bardzo dużo. Sam jeszcze oglądając zdjęcia przypominam o nich sobie.
Środa, to jeden z najważniejszych dni, które spędziliśmy we Włoszech. Z rana, księża m.in. ks. Łukasz odprawili mszę przy grobie Jana Pawła II. Następnie udaliśmy się na Plac św. Piotra na audiencję u papieża. Wiedzieliśmy, że będziemy mogli znaleźć się tam, ale prawdziwym zaskoczeniem dla nas było to, że pozwolono nam siedzieć bardzo blisko papieża. A potem, po zakończeniu audiencji, Benedykt XVI podszedł do nas! Nigdy nie zapomnę tego wydarzenia... To było niesamowite przeżycie. Jeszcze do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że "witałem" się z papieżem, na szczęście mamy zrobione wspaniałe zdjęcia, które uświadamiają mi, że tak było naprawdę.
Razem z "Marzycielem" z Poznania zwiedzaliśmy Ogrody Watykańskie. Piękne miejsce- jest tam tak spokojnie, z dala od zgiełku ulic rzymskich. Tam właśnie znajduje się grota, przy której modlił się Jan Paweł II. Było też bardzo zabawnie, ponieważ zrobiliśmy wyścigi wózków. Pan Ryszard był kierowcą mojego wózka , a ks. Sławek wózka Justyny. Ja i pan Ryszard byliśmy w połowie drogi, kiedy Justyna i ksiądz wystartowali. Do mety dojechaliśmy jednocześnie, dlatego stwierdziliśmy remis. Będę szczery: gdybyśmy ruszyli w tym samym czasie, to pewnie wygrałaby Justyna.
Następnego dnia pani Dominika oprowadzała nas po Koloseum. Właśnie ta ogromna budowla była tym, co najbardziej pragnąłem zobaczyć w Rzymie. Jak pewnie wiecie, Koloseum było amfiteatrem, w którym starożytni Rzymianie oglądali walki gladiatorów. Zawsze, kiedy w szkole na historii była mowa o tym, marzyłem "Jak fajnie by było ujrzeć Koloseum na własne oczy..." .
Potem zrobiliśmy sobie zdjęcia z gladiatorem, który nawet mówił trochę po polsku!
Na obiad zostaliśmy zaproszeni do klasztoru do zakonnic. Kilka sióstr mówiło nie tylko po włosku, ale też po angielsku, więc mogliśmy porozmawiać. Potem poszliśmy z siostrą Bożeną zobaczyć dwie bazyliki: Basilica di Santa Maria Maggiore i Bazylika św. Jana na Lateranie. Po zwiedzaniu kupiliśmy sobie po prawdziwym włoskim lodzie i wróciliśmy do sióstr na kolację.
W piątek dzień był nieco wolniejszy. Poszliśmy zobaczyć fontannę Di Trevi, potem Schody Hiszpańskie i Caffe Greco- kawiarnię, w której dawniej przesiadywali najbardziej znani polscy artyści, m.in. Henryk Sienkiewicz.
Następnie pani Dominika i pan Ryszard zrobili mi niespodziankę . Zobaczyłem firmowy sklep Ferrari, a także mogłem sobie zrobić zdjęcie przy prawdziwym bolidzie formuły 1. Tam też otrzymałem wspaniałą pamiątkę – firmową, czerwoną czapkę z logo ferrari.
Po tym wszystkim zrobiliśmy sobie piknik w parku, obok Zamku św. Anioła.
W sobotę pociągiem pojechaliśmy do LadisPoli, czyli miejscowości , do której zaprosiła nas pani Iwona. Szczególnie zaskoczyła mnie plaża nad Morzem Śródziemnym – piasek jest czarny!
Po powrocie do Rzymu zrobiliśmy w pokoju wieczorek pożegnalny. Zaprosiliśmy dwóch księży z Kolegium – ks. Łukasza i ks. Jakuba, a także panią Dominikę i jej córkę Bibianę.
Następnego dnia, a była to niedziela, po śniadaniu poszliśmy ostatni raz popatrzeć na Rzym.
Kiedy wszyscy się żegnaliśmy zrobiło mi się trochę smutno. Pokochałem Rzym, polubiłem ludzi, których tu poznałem i żal mi było to wszystko opuszczać. Z drugiej strony, nie mogłem doczekać się powrotu, by wszystkim opowiedzieć, jaką przeżyłem przygodę! A do Rzymu, obiecałem sobie, że jeszcze kiedyś wrócę.
Samochodem dojechaliśmy na lotnisko, a stamtąd była już krótka (?) droga do domu…

Dziękujemy wszystkim sponsorom fundacji "Mam marzenie" i ludziom, dzięki którym wszystko się udało. Spełniliście moje marzenie tak wspaniale, że na pewno nigdy tego nie zapomnę. I spełniajcie dalej te największe pragnienia, bo to co robicie jest piękne i - potrzebne. A wy dzieciaki-marzcie. Marzcie, bo marzenia się spełniają…