Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-02-13
Późnym popołudniem, z lekkim poślizgiem (oj, było ślisko...) przybyłyśmy na spotkanie ze śliczna dziewczynką o ujmującym uśmiechu i pięknych niebieskich oczkach...
3-letnia gosposia Oliwia przyjęła nas bardzo ciepło. Każdej z nas podała rączkę na powitanie, a następnie przeszła do "próby lodołamacza" czyli kompletu akcesoriów kuchennych dla małych kobietek... Oliwka jest dziewczynką nadzwyczaj pracowitą... Posadziła nas w "salonie", a sama została w "kuchni" (na ławeczce naprzeciw naszej) i gotowała, karmiła swoje nowe córeczki (Monikę i Klaudię), prasowała im ubranka, a na koniec położyła je do spania;-) W międzyczasie zabawiała nas rozmową o tym i o tamtym. Bardzo zaintrygowało nas, gdy Oliwka powiedziała, że mogłaby mieć braciszka pod warunkiem, że będzie on dziewczynką... Cóż powiedzieć - nie lada wyzwanie dla rodziców :-)
Lecz dopiero, gdy Oliwia spełniła swoje obowiązki, mogła porozmawiać z nami na poważne tematy: MARZENIA. A to było proste bardzo - oczko wodne. Z mostkiem i ławeczką. I z rybkami. A rybki mają być kolorowe. A roślinki wokół oczka - zielone. I drzewko jedno. I śliczne kwiatuszki.
Mamusia Oliwki opowiedziała o najnowszym nabytku rodzinnym - pięknym akwarium z rybkami, dziewczynka snuła opowieść o swoich pływających pupilach, a tato wyraził przekonanie, że rybki mają wspaniałe życie z troskliwą Oliwką. Zawsze zadbane i dokarmione, albowiem sobie tylko znana metodą komunikacji, zawsze, ilekroć Oliwia zapyta, czy rybki głodne, uzyskuje odpowiedź twierdząca. A to smaczne zawsze powtarza się w domu regularnie, co 15 minut;)
Krótko i konkretnie pogadałyśmy chwilkę, bo Oliwia musiała wracać do obowiązków - dzieci nakarmić, a potem przebrać i ciuszki uprasować... Patrzyłyśmy na tę zabawę zdumione i oczarowane.
Gdy zapadał już wieczór i trzeba było się pożegnać, ciężko nam było wyjść. Na pożegnanie Oliwka posłała nam buziaczka i pomachała uśmiechając się promiennie. To piękne i radosne spotkanie było dla nas zastrzykiem energii do działania :-)
inne
2006-02-27
Drugie z Oliwka spotkanie przyniosło kolejne (już bardzo konkretne) marzeniowe ustalenia...
Najpierw było uroczyste powitanie dziewczynki z gośćmi, potem wzajemne przedstawianie się - więc wpierw akwariowe rybki ("To Sumik jest, a to Nemo"), a potem wolontariusze z Krakowa ("Wujek Piotrek, ciocia Ala...) i dopiero po dopełnieniu protokołu mogliśmy przejść do rozmowy. Jak zawsze przemiłej. Było też wspólne gotowanie (po uprzednim zainstalowaniu kuchenki, co wcale najprostsze nie było, prawda wujku?) i zajadanie się smakołykami (patrz załączony obrazek!), którymi raczyła nas mała gospodyni.
A potem na obowiązki przyszła pora. Oliwka, zapytana gdzie znaleźć ma się marzenie, po chwili namysłu wskazała miejsce ku temu najbardziej odpowiednie (patrz kolejny obrazek!).
Od razu poczyniliśmy więc stosowne pomiary, dokumentujące zdjęcia i niezbędne oznaczenia.
I już od teraz rozpoczynamy przygotowania do dzieła tworzenia oczka w Oliwkowym ogrodzie...
spełnienie marzenia
2006-05-30
By dotrzeć z Krakowa do Oliwkowego domu (i do Oliwkowego marzenia) jechać należy bez mała 200 km w stronę jedną. Jechać należy drogą prościutko na Rzeszów, prosto przez godziny dwie (czasem, jak drogowcy uczynią kierowcom przeszkodę to nawet godziny trzy). Trzeba pokonywać to pagórki, to doliny, droga to długa, to prosta, to kręta. Jak już dojedzie się do charakterystycznego punktu należy za kościołem skręcić w prawo, potem znowu prosto, aż po lewej stronie dostrzeże się domek śliczny, a przed domkiem marzenie. Czasem, jak dziś, w rzeczonym ogrodzie spotkać można telewizyjną ekipę, przedstawicieli lokalnych gazet (bodaj pięciu), dziennik ogólnopolski nawet, a jak się ma więcej szczęścia nawet przemiłego Pana Przemka z rzeszowskiego radia (pozdrawiamy pana Przemka - tortowego cudotwórcę).
Każde takie Czasem jest wtedy, gdy spełnia się marzenie... Czasem - a zawsze pełne radości wielkiej , emocji, zachwytów, uśmiechów i wzruszeń. Do Oliwki Goście przybyli zewsząd; wszyscy po to, by wyczarować na buzi dziewczynki najpiękniejszy uśmiech świata... A tuz obok oczko było z krystalicznie czystą woda, iglaczki, kwiatuszki, trzcina wodna, lilie wodne także.... Nie trzeba było wyszukanych zaklęć - wystarczyły słowa jakże proste, ale jakże magiczne - oto są rybki... Rybki małe, rybki duże, rybki czerwone, rybki żółte. A wśród rybek jedna złota - specjalistka od spełniania marzeń - wszystkie one
zamieszkały w pięknym wodnym oczku. Zaraz potem nastąpiło do zdjęć wspólne pozowanie, wywiadów udzielanie, karmienie rybek, sprawdzanie: jak mosteczek, jak huśtawka, czy rybkom, aby nie zimno, czy nie głodne, czy temperatura właściwa, czy wodospad działa, czy to, czy owo... A na sam koniec wniesiono tort - piękny, biały, ogromny - z dedykacją i rzecz jasna z oczkiem wodnym - z rybkami i z roślinkami na wierzchu ... I znów uśmiech za uśmiechem, zachwyt za zachwytem... A potem gromadnie udaliśmy się do domu Oliwii. Kuszeni zapachem kawy i pysznych pyszności. Oliwia pełniąca rolę honorowej gospodyni domu kusiła nieprzekonanych, spieszących się panów z TV, by skosztowali zupki. Panowie nieprzejednani odpowiadali, że następny materiał, że pośpiech, ze do Rzeszowa muszą wracać... Oliwka ma jednak swoje metody... I jak na kolejną próbę usprawiedliwienia się jednego z panów odpowiedziała z czarującym uśmiechem i szczerością + ale ja sama zupkę ugotowałam ... argumentów zabrakło i wszyscy do stołu usiedli..... I tak mijała minuta za minutą. Jedna od drugiej milsza i weselsza. W cudownej atmosferze, w ogólnym rozradowaniu minęły nam godziny dwie.. Były dwie godziny opowieści o Oliwkowych perypetiach, przegląd przywiezionych przez nas bajek i bajeczek, opowieści o maleńkiej Oleńce, a wszystko to okraszone czarującym uśmiechem Oliwii, a to jej dowcipami, a to pytaniami, a to rozbrajającymi ripostami.
Było o Oliwkowych talentach, o zaradności, o odwadze, o pomysłowości, o dojrzałości było tez...
A potem czas nadszedł czas pożegnania. Zegnaliśmy się nadzwyczaj długo. 15 minut walki z sobą, by już iść, bo trzeba, ale jakże iść skoro tak tu pięknie, kolejne 15 - ale my już musimy, a zaraz potem następne - Oliwka znowu zafrasowała nas swoje kolejna opowieścią, więc jak iść. I tak kolejne wahanie. Już wstajemy, po czym niespodziewanie znowu na sowich miejscach zasiadamy... I tak w kółko... I tak przez godzinę prawie...
A jak już się udało... poczęliśmy na nowo zajmować się oczkiem, Oliwkowymi mebelkami i ogrodem. Dopiero przenikliwy wiatr zdołał nas rozgonić (gdyby nie on, pewnie trwalibyśmy w ogródku jeszcze do tej pory)
Kochana Oliwio!
Pięknie jest z Tobą marzyć. Wielką przyjemnością i wielkim zaszczytem było dla nas spełnianie Twojego marzenia. Życzymy Ci z całego serca szybkiego powrotu do zdrowia, wszystkiego, co dobre oraz spełnienia wszystkich Twoich marzeń, zarówno tych całkiem malutkich, jak i tych największych!
Za pomoc w spełnieniu marzenia Oliwii serdecznie dziękujemy:
-Fundacji Agory (www.agora.pl/fundacja) za sfinansowanie marzenia,
-Firmie RES-GAL (www.resgal.com.pl) z Rzeszowa, a w szczególności Pani Katarzynie Wolskiej - Pociask za bezpłatny projekt oczka wodnego oraz zaaranżowanie i wykonanie oczka oraz przekazanie roślinek, mostka oraz upragnionych Rybek dla Oliwii,
-Firmie Marma Polskie Folie (www.marma.com.pl) z Rzeszowa, a w szczególności Panu Dyrektorowi Mariuszowi Półtorakowi z Rzeszowa za bezinteresowna pomoc przez przekazanie folii do oczka,
-Firmie Wood-Mix (www.wood-mix.pl) z Majkowa, a przede wszystkim Panu Rafałowi Wronie za błyskawiczną reakcję na naszą prośbę i przekazanie dla Oliwki pięknej, drewnianej huśtawki do ogrodu,
-KSG Sp. z o.o. w Tarnowie Oddział Zakład Gazowniczy w Kielcach za transport huśtawki,
-Przemkowi za tortowa niespodziankę,
-Przedstawicielom mediów obecnym na spełnieniu marzenia Oliwki za relacje medialne z realizacji marzenia,
-Wszystkim czytelnikom "Nowin" za wsparcie finansowe marzenia Oliwii,
-Wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zaangażowali się w spełnienie tego marzenia...