Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-11-15
Wiktora odwiedziliśmy pewnego listopadowego wieczoru. Czekał na nas wraz z mamą. Od progu powitał nas promiennym uśmiechem. Mama zdradziła nam, że nie mógł się już doczekać kiedy w końcu przyjedziemy.
Kiedy przełamaliśmy przysłowiowe pierwsze lody , Wiktor zaczął opowiadać o swoich zainteresowaniach. Wiedzieliśmy, że jest fanem przygód Harrego Pottera. Nie wiedzieliśmy tylko, że tak wielkim! Z zaciekawieniem słuchaliśmy i oglądaliśmy wszystkie jego skarby – skrupulatnie zbierane figurki szachowe. Z Harrego Pottera, oczywiście. Byliśmy nawet świadkami magicznych poczynań naszego Marzyciela ;) Strasznie nas zafascynował ten zaczarowany świat.
Oprócz przygód młodego czarodzieja z Hogwartu, Wiktor lubi też gry Lego. Jak się okazało nie tylko on. Robert podzielał jego entuzjazm w tej kwestii. Panowie pozwolili sobie nawet na mały hmm… nawet nie wiem jak to nazwać… pojedynek. Dzielnie walczyli z potworami, zbierali złoto i kolekcjonowali broń. Ostatecznie skarb zdobył Wiktor, ekspert w tej dziedzinie, ale naszemu Wolontariuszowi też należą się brawa, dzielnie walczył. Kiedy nasi Panowie pokonywali kolejne potwory, ja i Edytka słuchałyśmy opowieści Mamy naszego Marzyciela. Nie dla nas ten męski świat, chociaż bardzo starałyśmy się chociaż troszkę zrozumieć zasady gry.
Wiktor lubi też grać na komputerze i PSP. Tęskni za tym podczas częstych pobytów w szpitalu, dlatego jego marzeniem jest laptop, którego mógłby zabierać ze sobą i umilać sobie czas spędzony w szpitalnej sali. Poza tym, nasz Marzyciel wyjawił nam, że jego „awaryjnymi” marzeniami są Xbox i wycieczka do Legolandu.
Mamy nadzieję, że uda nam się jak najszybciej spełnić marzenie Wiktora i już niedługo będzie mógł zagrać w grę o ulubionym czarodzieju na swoim własnym laptopie.
spełnienie marzenia
2012-12-20
Nadeszła pora na spełnienie kolejnego marzenia... Tym razem, dzięki dobrym ludziom, przyszło nam uszczęśliwić Wiktora.
Chłopiec bardzo długo czekał na spełnienie swojego marzenia. Choć początkowo pragnął dostać laptopa, w rezultacie zamarzył o PSP. I... Udało się! Czas więc było zaopatrzyć się w prezent i ruszyć w drogę do naszego Marzyciela. W drzwiach powitał nas sam Wiktor, roześmiany i podekscytowany tym, co miało się wydarzyć już za chwilę. Gdy dołączyła do nas Mama chłopca, postanowiliśmy wręczyć mu to, na co tak bardzo czekał. Od razu zabrał się za odpakowywanie „sprzętu”. Rozpracowanie możliwości urządzenia zajęło mu tylko kilka chwil – bez problemu uruchomił Playstation, aby już za chwilę oddać się grze...
Uśmiech nie znikał z twarzy chłopca, prezent sprawił mu ogromną radość. Mamy nadzieję, że dzięki temu Wiktor choć na chwilę zapomni o swojej chorobie.