Moim marzeniem jest:

Pies rasy Labrador

Michał, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2011-10-25

Było wtorkowe popołudnie, kiedy wraz z Magdą wybrałyśmy się na spotkanie z 3-letnim Michałkiem. Już wcześniej wiedziałyśmy, że będzie to raczej jedno z tych „trudniejszych" spotkań. Ze względu na chorobę Michałka, kontakt z nim jest ograniczony. Mimo wszystko, pełne entuzjazmu i nadziei poszłyśmy poznać naszego małego Marzyciela. Przed spotkaniem zasięgnęłyśmy rady od Rodziców Michałka w kwestii wyboru „lodołamacza".  Faktycznie, wielofunkcyjna zabawka okazała się strzałem w dziesiątkę! Wielka paczka, którą przyniosłyśmy naszemu Marzycielowi zrobiła na nim nie małe wrażenie. Po rozpakowaniu radości nie było końca! Wieeeeelki domek z przyciskami, światełkami, kolorowymi klockami, który gra i śpiewa. A jeśli dom, to oczywiście nie mogło zabraknąć gospodarzy takiego domu, a każdy dobry gospodarz ma swój samochód i swojego... psa! Nieoczekiwanie to właśnie pies spodobał się chłopcu najbardziej! Michasiowi zabawka przypadła do gustu, ze względu na dużą ilość jej możliwości. Bo komu by się nie spodobała zabawka który mówi, śpiewa, gra i w dodatku świeci? :)
Więc pierwsze koty za płoty! No tak, ale opanowanie wszystkich funkcji nowej zabawki jest niezmiernie męczące. Nasz Marzyciel zgłodniał. Zatem, przed przystąpieniem do sedna naszego spotkania, trzeba było się posilić :)  Po szybkim posiłku, ponownym zajrzeniu do nowego domu, postanowiłyśmy przejść do dzieła, czyli dowiedzenia się jakie jest największe marzenie Michałka. Wyzwanie okazało się duże, ponieważ chłopiec nie jest w stanie wyartykułować swojego marzenia. Zatem, metodą prób i błędów zaczęłyśmy kombinować na wiele sposobów, jakby wydobyć informację od naszego Marzyciela. Po zabawie i próbie rozmowy postanowiłyśmy pooglądać książki z obrazkami. Michałek pokazał nam swoją ulubioną książkę ze zdjęciami psów. Od razu dało się zauważyć ile przyjemności mu to sprawia i ile radości daje. Na ogół rozkojarzony chłopiec nagle skoncentrował całą swoją uwagę na tym, co przedstawiają zdjęcia. Michałek wskazał nam swoje ulubione zdjęcie, które przedstawiało psa Labradora, wielokrotnie wracając do niego później. Chłopiec zaprezentował jak jego ulubieniec szczeka, a w razie konieczności jak gryzie :) To zdecydowanie największe marzenie naszego małego Marzyciela!

Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego marzenie skontaktuj się:
Natalia Kulig - tel: 508 933 538   mail: kulignatalian@gmail.com

spełnienie marzenia

2011-11-08

„W Bogu nadzieja..."

Dnia 8 listopada udało nam się spełnić  marzenie kolejnego naszego małego Marzyciela. Marzeniem Michałka był pies rasy Labrador. Jak to zwykle bywa przy „żywych" marzeniach - z ich spełnieniem wiąże się wiele przygód. I tak było tym razem. Spełnienie marzenia zaplanowałyśmy na wtorek, jednak „naszego" szczeniaka trzeba było odebrać od sprzedawcy już w poniedziałek. Zatem suczka, przed oddaniem w ręce nowego właściciela, miała okazję gościć na zebraniu lubelskiego oddziału Fundacji Mam Marzenie i poznać część wolontariuszy. Oczywiście, swoją obecnością wprowadziła niemałe zamieszanie. Właściwie, to wszędzie tam, gdzie się znalazła wprowadzała zamieszanie - na naszym zebraniu, na stancji Kasi, na uczelni, no i w drodze do Michałka... Zaledwie 24 godziny, a tyle nowych ludzi, miejsc, przygód.
Szybko nadszedł czas rozstania ze szczeniakiem - i kto by pomyślał, że tak szybko można się przyzwyczaić? O godz. 14 ruszyłyśmy w drogę, do naszego Marzyciela. Gdy tylko dojechałyśmy na miejsce, nie zdążyłyśmy nawet wysiąść z samochodu, kiedy spostrzegłyśmy, że Michałek już nas oczekuje, stojąc w wielkim oknie. Zabrałyśmy wieeeeeelkie torby oraz szczeniaka oczywiście i z tym wszystkim doczłapałyśmy do domu chłopca. Jako pierwszy rozgościł się w salonie pies i gdy tylko wpadł do pokoju krzyków, pisków i radości nie było końca! Michałek przez kilka chwil nawet nie zauważył, że razem z psem przyjechałyśmy i my :) Kiedy w końcu zwrócił na nas trochę swojej uwagi mogłyśmy mu zaprezentować drugą część marzenia - czyli całą wyprawkę dla szczeniaka - smycz, obrożę, zabawki, koce, miski, gryzaki i oczywiście karmę na najbliższe tygodnie.  Biedny Michałek nie wiedział gdzie spojrzeć i co oglądać, tyle tego wszystkiego naraz!  Wraz z Kasią powoli zaprezentowałyśmy po kolei wszystkie gadżety, tak by nasz Maluch mógł choć troszkę zapamiętać. Resztę oczywiście zapamiętali rodzice, którzy z pewnością pomogą Michałkowi opiekować się... Gapą. Gapa, bo tak została nazwana suczka. Imię nieprzypadkowe oczywiście, a raczej jako pierwsze nasuwające się na myśl już po krótkiej obserwacji szczeniaka :)  Michał z łatwością nauczy się i zapamięta imię SWOJEGO psa!
Po wręczeniu wszystkich prezentów trzeba było nakarmić psiaka, bo po takim dniu pełnym przygód strasznie zgłodniał. Tak więc tata Michałka wraz z chłopcem nakarmili Gapę, której aż się uszy trzęsły, jak się zajadała. Zabaw z psem nie było końca, a radość Michaś okazywał całym sobą! Zdecydowanie jego największe marzenie spełniło się!!! Po dłuższej chwili, Filip - brat Michała, który również obiecał pomagać w opiece nad psem, wyprowadził szczeniaka na pierwszy spacer w nowym domu. No przecież pies musi poznać całe nowe podwórko i wszystkie jego zakamarki, by znaleźć swoje ulubione miejsce do zabawy.  W tym czasie, kiedy Filip wyprowadził Gapę na dwór, postanowiłyśmy wykorzystać nieobecność psa i zrobić małą sesję zdjęciową oraz wręczyć naszemu Marzycielowi dyplom spełnionego marzenie. Tym miłym akcentem musiałyśmy zakończyć naszą wizytę, ponieważ czekała nas jeszcze droga powrotne do Lublina.
Jestem przekonana, że radości, śmiechu i zabawy z powodu nowego domownika nie zabraknie. A największym dowodem było dla nas malujące się na buzi Michasia szczęście i radość, która go całego rozpierała. Marzenia się spełniają i zawsze warto w to wierzyć! A dla takich chwil warto stawać na głowie!

Chciałabym serdecznie podziękować Sponsorowi za ogromną pomoc i serce włożone w realizację największego marzenia Michałka!

 

Relacja: Natalia K.