Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-10-09
W niedzielne popołudnie wybraliśmy się z Andrzejem na pierwszą wizytę do naszego nowego Marzyciela. Jeszcze tylko zakup lodołamacza i możemy ruszać w odwiedziny. Pomocą w wybraniu prezentu okazał się tato Szymona, jak nikt znający upodobania syna. Gra do Nintendo okazała się strzałem w dziesiątkę;) Próżno było szukać chłopca na sali. Od kolegów z pokoju uzyskaliśmy informację, że Szymon ma gości i jest w świetlicy. Chłopiec tak był zajęty gośćmi, że początkowo nie zauważył, że się pojawiliśmy. Ale nie ma co mu się dziwić. Odwiedziny babci , cioci, brata i kuzyna były najważniejsze. No, ale nadeszła pora, żeby zapytać jakie jest marzenie Szymona. Nie musieliśmy długo czekać. Szymon szybko wyjawił, że marzy o Xbox-ie 360. Dodał też, że chciałby, aby w komplecie był kinekt. Tutaj fachowcem do dalszej rozmowy okazał się Andrzej i tato Szymona. Ja kontynuowałam rozmowę z babcią;) Atmosfera była cudowna. Z twarzy chłopca nie znikał uśmiech. Jak się dowiedzieliśmy od rodziców to częściowo nasze odwiedziny tak Go ucieszyły;) Po skosztowaniu pysznego ciasta i rozmowy z rodziną, musieliśmy kończyć naszą wizytę, aby nie męczyć Marzyciela.
Mamy nadzieję, że niedługo zobaczymy się z Szymonem już na spełnieniu marzenia. I ktoś z Was nam w tym pomoże;)
spełnienie marzenia
2011-11-06
Spotkanie z Szymonem było kolejnym punktem naszej niedzielnej wizyty we Włocławku. Ze względu na fakt, że pakowanie ogromnego pudła nie jest takim łatwym zadaniem jak nam się wydawało, a w drodze zabrnęliśmy w kilka ślepych uliczek, dojechaliśmy z opóźnieniem. W drzwiach powitała nas cała niesamowita Rodzinka, ale naszą uwagę od razu przykuły błyszczące oczy Marzyciela, który radośnie rzucił nam się na szyje.
Nie trzymając go dłużej w napięciu, wręczyliśmy mu upragnionego x-boxa z kinektem. Szymon był zaskoczony ilością gier jakie otrzymał, za co dziękujemy Andrzejowi i Kubie, którzy bez zastanowienia przekazali swoje ulubione.
Nie jesteśmy do końca pewni, kto bardziej nie mógł się doczekać wypróbowania sprzętu: Szymon, jego starszy brat Adam, Rodzice czy my... :)
Ogólnie panujący gwar i euforia utrudniały skonfigurowanie kinekta, dlatego pominęliśmy tę czynność i rzuciliśmy się w wir gry.
Podczas, gdy nasz Marzyciel zajadał swoją ulubioną kiełbaskę na ciepło, mogliśmy dorwać się do padów i pod jego czujnym okiem oraz instruktarzem sprawdzić swoje możliwości w wyścigach samochodowych. Gosia pobiła wszystkich na głowę, czym wzbudziła podziw Szymona. Musimy szczerze przyznać, że u Marty i Edyty wzbudziło to niemałą zazdrość, więc na pociechę zajadały się przepysznym ciastem Babci Marzyciela, które stało się już legendą w naszej fundacji.
Jednak dziewczyny nie miały szans z Andrzejem, bo jak się okazało obaj Panowie fascynują się muzyką i grą na gitarze, wiec reszta wieczoru upłynęła nam na muzykowaniu, żartach i rozmowach.
Czuliśmy się tak dobrze, że nie zauważyliśmy upływu czasu i z trudem przyszło nam pożegnanie z rodziną Szymona, ale czekała nas jeszcze długa droga powrotna.
Pełni energii i siły do dalszego działania wracaliśmy ze śpiewem na ustach do Łodzi.
Pisanie tej relacji przywołało miłe wspomnienia i promienne uśmiechy na naszych twarzach. Takich ludzi nie spotyka się co dzień i mamy nadzieję na kolejne niezwykłe spotkania z nimi...