Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Zakopanego

Łukasz, 7 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2011-09-28

Z Łukaszkiem spotkaliśmy się we wrocławskiej klinice, w której już od dłuższego czasu przebywa. Zazwyczaj uśmiechnięty, tym razem powitał nas wyraźnie przygaszony i smutny. Od kilku dni trapiły go różne dolegliwości i odbiło się to także na stanie psychicznym. Zostawiłam naszych młodych wolontariuszy z Łukaszkiem, a sama udałam się na rozmowę z jego mamą, która bardzo martwiła się przygnębieniem synka. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy po powrocie zastałyśmy naszego Marzyciela roześmianego, rozgorączkowanego grą planszową z Nikolą i Adamem. Po kryzysie nie pozostał żaden ślad i na łóżku siedział dzielny, radosny chłopiec, zarażający innych swoim optymizmem. Łukasz ma skromne marzenie, nigdy nie był w górach i chciałby je zobaczyć. Najlepiej Zakopane, bo tyle słyszał o jego pięknie i wspaniałych, z sercem na dłoni Góralach... Wierzcie mi, goszczenie takiego wspaniałego Marzyciela to sama przyjemność!!!!!!!

spełnienie marzenia

2012-07-11

Po całodniowej jeździe samochodem, przyjechaliśmy z Łukaszem, Jego mamą i siostrą do Hotelu Litwor, położonego przy najbardziej znanej ulicy miasta -Krupówkach, w którym mieliśmy zarezerwowane dzięki uprzejmości Zarządu pokoje. Łukasza zaskoczyły komfortowe i luksusowe warunki pięciogwiazdkowego hotelu, cieszyło Go wszystko, jednak najbardziej basen. Czekała na nas kolacja, po której nie marnując ani chwili poszliśmy na pierwszy i bardzo długi spacer. Krupówki wyglądały bajecznie, ponieważ zapadł już zmierzch, wszystko było pięknie oświetlone, kolorowe i wesołe. Ogromna ilość turystów nie wystraszyła chłopca, gdyż podobnie jak on, każdy był uśmiechnięty i bardzo szczęśliwy. To działał już czar gór! Wiadomo było, że przeżyjemy w najbliższych dniach przygodę życia. Nazajutrz pojechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie powstały baseny geotermalne. Najnowocześniejszy tego typu obiekt w Europie zapewnił nam dużo atrakcji i zabawy. Z poczuciem niedosytu, po kilkugodzinnej kąpieli, masażach i zjazdach po różnych zjeżdżalniach wróciliśmy do Zakopanego. Tam na spacer zabrała nas mieszkanka miasta, pomagająca Fundacji Basia Czuba. W jej towarzystwie wjechaliśmy kolejką linowo- terenową na Gubałówkę, gdzie podziwiając widoki majestatycznych Tatr słuchaliśmy opowiadań i legend wpisanych w ich historię. Uwieczniliśmy na zdjęciach Giewont, na szczycie Gubałówki Łukasz jechał kucem o imieniu Siwy, odwiedziliśmy Park Linowy, gdzie chłopiec próbował swoich sił i odwagi na dwóch dziecięcych szlakach ,,Małpiego Gaju". Największym wyczynem było zejście pieszo z Gubałówki czarnym szlakiem. Na dole zasłużone pamiątki, wata cukrowa i lody. Później Basia na pożegnanie pokazała nam skocznie narciarskie i po tak wyczerpującym dniu wróciliśmy do hotelu. Kolejnego dnia byliśmy umówieni z pracownikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego - Januszem Machowskim, odwiedziliśmy siedzibę Jego pracy, gdzie osobiście przyjął nas z-ca dyrektora pan Zbigniew Krzan. Łukasz został wolontariuszem Parku, dostał imienną legitymację, obowiązkowy strój, górski plecak i wiele pamiątek, w tym między innymi film o ratownikach tatrzańskich. Po tak zaszczytnym spotkaniu wyruszyliśmy w góry. Mieliśmy szczęście, ponieważ do samego Morskiego Oka wjechaliśmy pod eskortą pana Janusza i Strażnika Marcina Strączka Heliosa, który przepięknie opisywał przyrodę Parku, pokazał nam tropy jeleni, poznaliśmy obyczaje orzechówki, tutejszych nielicznych niedźwiedzi i rysi. Podziwialiśmy Rybi Potok i widoki, które zapadną nam w pamięci, zwłaszcza te wokół Morskiego Oka. Całe jezioro obeszliśmy dookoła! Po wyczerpującej, ale jakże satysfakcjonującej wyprawie zostaliśmy zaproszeni do schroniska prowadzonego od pokoleń przez rodzinę Marii, Patrycji i Jakuba Łapińskich. Tam w towarzystwie pani domu i jej córki Hani wypiliśmy gorącą herbatę i zjedliśmy najpyszniejszą w świecie szarlotkę. W drodze powrotnej widzieliśmy Wodogrzmoty Mickiewicza i zatrzymaliśmy się w bacówce, gdzie próbowaliśmy oscypków i piliśmy żętycę. Tego samego dnia inne atrakcje i niespodzianki zapewnił nam Bartosz Sawa Klamerus. Przyszedł po nas do hotelu w stroju góralskim odziedziczonym po dziadkach, wspólnie zwiedziliśmy Muzeum Tatrzańskie a przysłowiową wisienką na torcie było pokazanie Łukaszowi prywatnej kolekcji zbroi. Były hełmy rycerskie z wczesnego średniowiecza, kolczuga z czasów Mieszka I, miecze, tarcze i inne rycerskie akcesoria. Podziwialiśmy również Jego oryginalne prace z brązu. Dziękujemy Bartkowi za gościnę, przepiękne zdjęcia i domową  jajecznicę z przepiórczych jaj, dzięki której Łukasz nabrał apetytu. Wieczorem nauka pływania, kąpiel, jacuzzi i zabawy w hotelowym basenie. Później kolacja i trzeba spać a tyle atrakcji, że brak dnia... To był najbardziej udany piątek 13-go. Trzeciego dnia pobytu w planach mieliśmy wjazd na Kasprowy Wierch, pomagała nam Joanna Stachoń z Teatru A 2 z Zakopanego. Dzięki uprzejmości Polskich Kolei Liniowych ominęliśmy czterogodzinną kolejkę do kas, oraz mieliśmy darmowy przejazd i upominki od PKL. Na szczycie wdrapaliśmy się do Obserwatorium Meteorologicznego, podziwialiśmy widoki, w schronisku wypiliśmy herbatę i kolejką wróciliśmy do Kuźnic. Tam w pobliskim strumieniu sprawdzaliśmy technikę działania kupionej wcześniej góralskiej procy. Busem zjechaliśmy do centrum i ponownie odwiedziliśmy park linowy, tym razem większy i trudniejszy. Zawitaliśmy również w kinie 7 D, gdzie obejrzeliśmy film o robotach, który wybrał Łukasz. W drodze powrotnej wypożyczyliśmy dorożkę zaprzęgniętą w siedmioletniego konia „Lutka". Jego opiekun pan Alojzy opowiadał nam zakopiańskie anegdoty i woził nas drogami niedostępnymi dla aut, gdyż tego dnia Zakopane było nieprzejezdne, ze względu na Tour de Pologne. Wieczorem mieliśmy przyjemność kibicować kolarzom w wyścigu. Wrażeń nie sposób opisać, znajdowaliśmy się na trasie jeden kilometr przed metą, warto było czekać. To był ostatni punkt naszej przygody w Tatrach. Po kolacji zakup pamiątek i pożegnalny, jakże smutny spacer, bo przecież nazajutrz trzeba wracać do domu...

Musimy jeszcze tu wrócić!" - to słowa Łukasza - chłopca kochającego góry .

Dziękujemy z całego serca:

- Hotelowi Litwor za noclegi i wyżywienie.

- Dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego za zorganizowanie wycieczki do Morskiego Oka

- Polskim Kolejom Linowym za wycieczkę na Kasprowy Wierch

- Panu Januszowi z Zielonej Góry za wpłaty na konto
- Uczniom II LO w Gorzowie Wlkp. za zorganizowanie koncertu charytatywnego na rzecz Łukasza
- Przedszkolakom i Paniom z Przedszkola Miejskiego nr 18 w Gorzowie Wlkp. za akcję i wsparcie finansowe
- Gościom weselnym Państwa Matsuzaka za hojność
- Agnieszce, Agacie i Madzi z Łodzi, które pomagają FMM po raz kolejny za zmobilizowanie swoich Przyjaciół w Zakopanem

- Wymienionym w relacji sympatycznym Mieszkańcom Zakopanego za miłe towarzystwo i dodatkowe atrakcje