Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-02-16
W czwartkowe przedpołudnie udaliśmy się (Asia, Marta, dwie Kasie i Wojtek) do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu by tam spotkać się z nasza kolejna marzycielką - Magdą. Na miejsce dotarliśmy z niewielkim opóźnieniem. Na szczęście dziewczynka cierpliwie czekała na nas ze swoimi rodzicami. W roli lodołamacza wystąpił prześliczny Miś, książki oraz gry które okazały się "strzałem w dziesiątkę".
Madzia to uśmiechnięta, rezolutna, wesoła i towarzyska dziewczynka. Opowiadała nam o swojej szkole, o ulubionych przedmiotach oraz o swoich zwierzątkach a specjalnie dla Wojtka narysowała jego autoportret.
W trakcie rozmowy Magda zdradziła nam swoje najskrytsze marzenie. Okazało się, że dziewczynka marzy od dłuższego czasu o swoim własnym LAPTOPIE. Od mamy Magdy dowiedzieliśmy się ze wraz z córka wyczytały w horoskopie iż Luty okaże się dla niej miesiącem wyjątkowo szczęśliwym. Obiecaliśmy, ze zrobimy wszystko żeby takim naprawdę się okazał i by spełniło się jej marzenie.
spełnienie marzenia
2006-04-07
Jak wielką rację mają Ci, którzy powiadają, że radość to jedno z tych uczuć, które najbardziej się mnoży, gdy jest dzielone z innymi... I tak też było z marzeniową radością 11 - letniej Madzi. Nasza wizyta piątkowa miała mieć charakter absolutnej niespodzianki. I miała nawet. Tyle tylko, że jedynie przez krótka chwilę. Tajemnicze spotkanie udałoby się zapewne, gdyby nie nasza spiskowa nieostrożność oraz tropicielskie zdolności dziewczynki. Bo, jak powiedziała Madzia, jakże nie domyślić się czegoś niezwyczajnego, jeśli Mama w kolejnych telefonicznych rozmowach opowiada o piątkowych planach dziewczynki, przekazuje coraz to nowe instrukcje dotyczące topografii malowniczej Żelazówki, Tata nagle i zupełnie bez powodu w wieczorny czwartek zarządza generalne sprzątanie, w kuchni piecze się smakowite ciasto, a starszy Brat milczy, jak zaklęty...
Gdy po długiej (ach, jakże długiej) podróży dotarliśmy do Madziowego domu zostaliśmy już od progu serdecznie powitani przez dziewczynkę i Jej Rodzinę całą. Serdecznościom i wzruszeniu nie było końca... Podczas, gdy my delektowaliśmy się przepyszną herbatką i słodkimi słodkościami, Madzia zabrała się do rozpakowywania zielonych prezentów. Kilka zmyślnych ruchów nożyczek i odrobina wysiłku sprawiły, że najpierw ukazał się naszym oczom wymarzony laptop, a zaraz za laptopem kilka ulubionych gier... A chwilę potem marzenie zadziałało! Była więc próba sił w mocowaniu się ze sprytnym Agentem Hugo i jajkami rzucanie, i szukanie skarbów, i do pokonania tajemniczy labirynt na Madagaskarze, i zabawy z przeuroczym Smrekiem... Dziewczynka opowiadała też o swoich szkolnych Przyjaciołach, o marzeniach (tych małych i tych największych - Madziu - trzymamy kciuki za ich spełnienie!), Pani Mama co chwilkę kusiła nowym kawałkiem sernika, Mateusz komputerowo doradzał, Tato bawił dowcipami, a Piotr udzielał Marzycielce przydatnych wskazówek z zakresu samoobrony (Chłopcy! Miejcie się na baczności!)
Niestety, czas ten przyjemny biegł nieubłaganie szybko i wkrótce musieliśmy się pożegnać, zostawiając szczęśliwą Marzycielkę z nowymi komputerowymi Przyjaciółmi, życzeniami pomyślności oraz Nadzieją na szybkie spełnienie Największego z Jej Marzeń...