Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-06-28
Z Wiktorem spotkałyśmy się w wietrzne, poniedziałkowe popołudnie w szpitalu przy ulicy Marszałkowskiej. Chłopiec już od rana czekał na nas razem z mamą. Oczekiwanie było tym większe, bo jego sąsiadką z łóżka jest nasza inna mała Marzycielka - Marylka, która już wcześniej opowiadała Wiktorkowi, jacy my jesteśmy fajni, i jakie fajne marzenia potrafimy spełnić :) Kilka dni wcześniej dowiedziałyśmy, że pasją Wiktorka są samochody, dlatego jako lodołamacza przyniosłyśmy mu grę planszową „ Wielki Wyścig" oraz książeczki z naklejkami o tematyce motoryzacyjnej. Oczywiście nie mogło zabraknąć super szybkich hot wheelsów :)
Po rozpakowaniu prezentów przyszedł czas na najważniejszą rozmowę- chcieliśmy dowiedzieć się co jest największym marzeniem chłopca. Wiktor bez wahania odpowiedział, że czarny laptop. Na pytanie dlaczego laptop i czy jest pewien - odpowiedział, że jest świadomy długiego leczenia i pobytów w szpitalu, dlatego chciałby móc kontaktować się z bliskimi oraz grać w ulubione gry samochodowe. Aby być pewnym czy laptop jest rzeczywiście największym marzeniem Wiktorka zaczęłyśmy malować i rozmawiać o innych pięknych marzeniach. Na pytanie kim chciałby zostać - nasz Marzyciel odpowiedział, że oczywiście - kierowcą rajdowym :) Narysował również świetną rajdówkę jako potwierdzenie swojej pasji motoryzacyjnej. Na pytanie gdzie pojechać ? Odpowiedział, że na morze. Najlepsze zostawił na koniec: kogo chciałby spotkać odpowiedział, że Pawła Orleańskiego i wraz z nim poprowadzić program telewizyjny Galileo, którego mały Wiktorek jest fanem :) Na koniec jeszcze raz obejrzeliśmy wszystkie rysunki z marzeniami i została podjęta jedna jedyna męska decyzja - to ma być laptop z Internetem, kamerką, słuchawkami i bezprzewodową myszką.
W ramach relaksu po długich i cieżkich rozmowach znów wróciliśmy do gry"Wielki wyścig" i poznawaliśmy różne rodzaje samochodów. Dwie godziny z marzycielem upłynęły szybko i przyjemnie. Chłopiec poczuł się niestety troszkę zmęczony, dlatego odprowadziłyśmy go do łóżka i pożegnałyśmy się.
spełnienie marzenia
2011-07-26
Aby spełnić marzenie Wiktora udałyśmy się w niedzielne popołudnie do Dziecięcego Szpitala Klinicznego. Była to całkowita niespodzianka zarówno dla marzyciela, jak i mamy czuwającej przy chłopcu. Na nasz widok Wiktorek bardzo się ucieszył, na pewno trochę już przeczuwał, co oznacza nasza wizyta z torbą pełną różnych opakowanych prezentów.
Żeby nie trzymać go w niepewności, szybko zdradziłyśmy, że dziś nadszedł ten wielki dzień- jego marzenie zostało spełnione. Chłopiec wziął się od razu zaotwieranie pakunków, najpierw oczywiście największego - laptopa. Jego radość była przeogromna. Potem przyszedł czas na resztę- myszkę, słuchawki, torbę na laptopa, Internet. Ponieważ Wiktorek jest fanem motoryzacji i gier samochodowych, przyniosłyśmy mu jeszcze trzy gry. Oczywiście musiałyśmy je od razu zainstalować, bo Wiktor chciał się jak najszybciej sprawdzić jako kierowca ciężarówki. Chłopiec dzięki spełnionemu marzeniu był bardzo szczęśliwy, (przez chwilę Pani doktor obawiała się nawet, że może dostać gorączki z emocji - a byłby to stan niepożądany dla nas, ale okazało się, że był to najlepszy prezent na tę deszczową niedzielę.