Moim marzeniem jest:

Pomodlić się przy Grobie Ojca Świętego...

Krystianek, 5 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-12-25

 

25 grudnia, w pierwszym dniu Świąt Bożego Narodzenia, odwiedziłyśmy 5-letniego Krystiana i Jego rodzinę. Weszłyśmy obładowane zabawkami (które niezwłocznie zostały wypróbowane) i poznałyśmy przemiłą rodzinę. 

Na początku Krystianek trochę się wstydził, ale jak się okazało, wspólna zabawa może przełamać każde lody (nawet te grudniowe). Graliśmy z Krystianem, Jego tatą i braćmi w gry planszowe. Jednak mimo nawiązanej nici przyjaźni marzyciel nie chciał nam zdradzić swojego marzenia (był baaaardzo tajemniczy!). Ale udało nam się wynegocjować, że marzenie zostanie napisane na kartce i po kilku minutach okazało się, że Krystianek chce pojechać do Rzymu, żeby pomodlić się przy grobie Ojca Świętego. Kartka z własnoręcznie napisanym życzeniem i autografem Marzyciela została zatrzymana jako dowód i ciekawostka (bo czy to nie nadzwyczajne, że pięciolatek umie już pisać?). 

Gdy tajemnica została już zdradzona, Krystianek chętnie rozmawiał z nami, ale powiedział, że marzenie rezerwowe może nam ujawnić dopiero za 2 godziny; a tym drugim marzeniem okazał się wyjazd na mecz reprezentacji Polski w piłce nożnej. 

Jaki z tego wniosek? Krystianek jest marzycielem podróżnikiem! A my zamierzamy wysłać naszego podróżnika tam, gdzie sobie zażyczył.

spełnienie marzenia

2006-01-31

 

"Podróż zaczyna się nieodmiennie Szczęściem Początkującego,A kończy Próbą Zdobywcy"
Paulo Coelho

Ach jakież to było marzenie!!! Pełne małych cudów i szczęśliwych zdarzeń. Wsparte przyjacielską pomocą...

31 stycznia 2006
Zaczyna się!!! Z przemiłym Panem Pawłem pojechałam do Andrychowa po Krystiana i jego rodzinę: mamę, tatę, Patryka i Dominika. Wszyscy gotowi i zniecierpliwieni, ale... mieliśmy jeszcze czas na wypicie ostatniej kawy przed podróżą i mały turniej gry w skoczki (mistrzem został Paweł).
A potem już w drogę - na lotnisko do Krakowa! A na lotnisku... Krystian tryskał energią - biegał ze mną po schodach, grał z Martą w balona fundacyjnego, a na koniec zarządził marsz ;-) szczerze mówiąc ucieszyłam się, gdy już usłyszałam głos wzywający nas do samolotu (oj musze popracować nad kondycją).
W Rzymie wylądowaliśmy już po północy, a na lotnisku przywitali nas Franciszkanie, którzy opiekowali się nami z wielka troską przez całe 3 dni :-)

1 luty 2006
5.45 - pobudka... po 3 godzinach snu... - tego lepiej nie komentować :-/ Spieszyliśmy się bardzo, żeby zdążyć na czas do Bazyliki Św. Piotra. W drodze Ojciec Kasper wyciągnął dużą kopertę i powiedział do Krystiana: "Zobacz, Ojciec Święty napisał do ciebie list". W ten sposób poinformował Krystianka i jego rodziców o spotkaniu z Papieżem Benedyktem XVI. Była to niesamowita niespodzianka i zadziałała lepiej niż budzik o świcie ;-) Ojciec Piotr odprawił mszę świętą przy grobie Św. Piotra specjalnie dla Krystiana i Jego rodziny, a zaraz potem udaliśmy się do grobu Jana Pawła II, żeby spełnić marzenie chłopca. Krystianek pomodlił się o zdrówko i pozostawił Ojcu Świętemu prezent - swoją muszkę.
Dzień zaczął się pięknie - od spełnienia marzenia, ale nikt z nas nie podejrzewał, co zdarzy się na audiencji... Krystian i jego rodzice dostali honorowe miejsca naprzeciw fotela Ojca Świętego. Sam papież, gdy wchodził na audiencję, podszedł do naszego Marzyciela i ucałował go w główkę!!! Ale i na tym nie koniec. Po spotkaniu Krystian podszedł do Papieża Benedykta XVI, żeby i Jemu wręczyć podarek - swój rysunek, zdjęcie całej rodziny i aniołka ;-)
Resztę tego dnia spędziliśmy w towarzystwie przemiłych, fantastycznych Franciszkanów. Najpierw obiad, potem kawa i małe tournee po Rzymie, a na koniec pizza we włoskiej pizzerii ;-)

2 luty 2006 To miał być ostatni dzień naszego pobytu i wykorzystaliśmy go intensywnie na zobaczenie tego, z czego Rzym słynie, spotkanie z historią... Od rana wędrowaliśmy po ruinach starożytnych, a Ojciec Kasper uatrakcyjnił tą wędrówkę ciekawymi opowieściami o tym, co było i co jest ;-) Krystiana jednak bardzo interesowało to, co jest na ulicach Rzymu... motocykle. Często podbiegał do zaparkowanych maszyn i żądał, żeby przeczytać ile ma "na blacie" ;-)
Wieczorem z żalem żegnaliśmy się naszymi nowymi przyjaciółmi Franciszkanami, ale cóż zrobić... Do domu czas. Jak się jednak okazało to jeszcze nie był nasz czas. Dostaliśmy pewnego rodzaju prezent losowy - jeszcze 1 dzień w tym pięknym mieście. Tą noc spędziliśmy w luksusowym Marriocie, co stanowiło nie lada atrakcję dla chłopców.

3 luty 2006
Ten dzień rozpoczęliśmy dosyć późno, bo wszyscy potrzebowaliśmy odpowiedniej dawki snu ;-)
I tym razem nie było to już bieganie, lecz spokojny spacer w towarzystwie Ojca Piotra i Ojca Grzegorza. Zobaczyliśmy jeszcze kilka pięknych miejsc, a wieczorem z ulgą wsiedliśmy do samolotu, żeby w końcu powrócić do naszych bliskich. Z radością też powitaliśmy czekającego na nas na lotnisku Pawła, który odwiózł nas swoim samochodem do domów ;-)
Marzenie spełnione, a teraz czekają obowiązki - najmilszym z nich jest opowiadanie o tych małych cudach, pięknych chwilach i wspaniałych ludziach, którzy otoczyli nas swoja opieką. To, co przeżyliśmy spełniając marzenie odmieniło nas wszystkich - dodało sił i napełniło nadzieją.

Serdecznie dziękujemy Wszystkim, którzy pomogli w spełnieniu marzenia Krystianka:
-naszemu niezastąpionemu Wojtkowi,
-mieszkańcom Andrychowa, którzy otworzyli swe serca i wsparli marzenie chłopca (zebraliśmy ponad 5400 zł),
-Liniom Lotniczym Centralwings za przekazane bilety do Rzymu, szczególne podziękowania dla Pana Macieja Mianowskiego za pomoc i wsparcie,
-Firmie Transportowej Limes z Krakowa za transport,
-Zarządowi PKP Intercity S. A. za bilety z Warszawy do Krakowa,
-Wspólnocie Ojców Franciszkańow w Rzymie, a przede wszystkim ojcu K. za Jego Wielkie Serce,
-Siostrom Zakonnym z Polski i Włoch za pomoc w organizacji pobytu,
-Hotelowi Premiere Classe w Warszawie za udostępnienie pokoi.