Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-06-04
W sobotnie przedpołudnie razem z Eweliną wybrałam się na moje pierwsze spotkanie z Marzycielem, a w zasadzie z Marzycielką. Była nią 16-letnia Sylwia. Szukając pomysłów na lodołamacza skontaktowałyśmy się z mamą Sylwii, która zdradziła nam, że córka od pewnego czasu uwielbia biżuterię.
Pierwsze chwile spotkania przebiegały w dość stresującej dla naszej Marzycielki atmosferze, jednak po rozpakowaniu prezentu uśmiech zagościł na jej buzi. Oczywiście musiałyśmy obejrzeć wszystkie błyskotki razem oceniając każdą po kolei. Największe wrażenie na Sylwii zrobiły kolczyki, wykonane z kredek(tak właśnie z kredek-wpadlibyście na to?) a także bransoletka Pandory. Opowiadając nam o swoich pasjach, Sylwia wymieniła fotografię oraz czytanie książek psychologicznych. Czułyśmy jednak, że to nie to jest tym jedynym i wyjątkowym marzeniem, które sprawiłoby radość dziewczynce. Oczywiście dobrze przeczuwałyśmy...na pytanie: „Jakie jest Twoje największe marzenie? - padła krótka odpowiedź: Maltańczyk miniaturka. Następnie Sylwia pokazała nam zdjęcia ślicznych szczeniaczków, z których miejmy nadzieję jeden będzie jej. Mama zdradziła nam, że Sylwia oglądając małe maltańczyki w internecie uśmiecha się sama do siebie, wraca jej dobry humor i gdzieś znikają codzienne problemy. Marzycielka obiecała, że będzie dbała o swojego pupila najlepiej jak tylko potrafi.Dodatkowo poprosiła o koszyk, w którym piesek mógłby sobie spokojnie spać. Po dopełnieniu wszystkich formalności pożegnałyśmy się z Sylwią oraz jej mamą i mamy nadzieję, że wrócimy tam niebawem z małą, białą, szczekającą kulką.
Jeżeli chcesz nam pomóc w spełnieniu marzenia Sylwi, skonatktuj sią z nami
Kasia C. 602678157 katarzynacieciuch@gmail.com
Ewelina P. 507472109 ewelina.pitala@mammarzenie.org
Autor Kasia C.
spełnienie marzenia
2011-06-12
Marzenie Sylwii udało się spełnić błyskawicznie, a wszystko dzięki dobremu sercu Pani Kasi Talar z Torunia, która oddała dwumiesięcznego maltańczyka dla Sylwii.
Po pieska do Torunia udali się Kasia i Tomek w sobotę (raptem tydzień po pierwszym spotkaniu z Marzycielką), tak by następnego dnia, już o poranku móc go przekazać Sylwii. Akurat tak się szczęśliwie złożyło, że Sylwia przyjechała w niedzielę do Lublina na oddział dzienny, dzięki czemu mogliśmy jej przekazać prześliczną, przeuroczą białą żywą kuleczkę, a ona mogła ją od razu ze sobą zabrać do domu, do Kraśnika.
Sylwia i piesek natychmiast przypadli do sobie gustu. On czuł się bezpiecznie w jej ramionach, ona była szczęśliwa głaskając go ;) Imię dla pieska jeszcze nie zostało ustalone. Kasia, jako już prawie pani weterynarz, przekazała Sylwii i jej Mamie „instrukcję obsługi" pieska, czyli wytłumaczyła jak karmić, jak szczotkować, kiedy kąpać i kiedy szczepić.
Nie chcąc za bardzo męczyć Sylwii i jej pupila, szybko się pożegnałyśmy, pakując do samochodu brata Sylwii dobytek maltańczyka - kojec, zabawki, szczotki, karmy ;)
Droga Sylwio, mamy nadzieję, że ten przeuroczy piesek stanie się Twoim wiernym przyjacielem i będzie Ci dodawał siły do walki z chorobą!
Składamy serdeczne podziękowania PANI KASI TALAŚ I JEJ RODZICOM za przekazanie przeuroczego szczeniaczka dla Sylwii i wszelkie rady dotyczące opieki nad nim.
Podziękowania należą się również TOMKOWI JANKIEWICZOWI za szybkie i komfortowe przewiezienie pieska z Torunia do Lublina.
Relacja: Ewelina P.