Moim marzeniem jest:
Państwo Urszula i Zbigniew Polakowie
pierwsze spotkanie
2005-11-11
Joanna ma 11 lat, piękne brązowe oczy i czarujący uśmiech. Lubi wszystko, co miłe, przytulne i ... różowe. Toteż nie bez przyczyny na pierwsze spotkanie przybyłyśmy z uroczymi prezentami, a przede wszystkim z różową nocną lampką, która wcieliła się w rolę lodołamacza (z dobrym skutkiem się wcieliła). Podczas miłej wizyty , w towarzystwie rodzeństwa marzycielki i czarnego psa pokojowego, znalazł się czas na różne o życiu rozprawy. Było o radościach i smutkach, o szkole i słodkim lenistwie, o pasjach i udrękach, o codzienności i fantazjach, o nudzie i o wesołych perypetiach...
Aż wreszcie zapytałyśmy nowopoznaną Marzycielkę o Jej najskrytsze pragnienie. Okazało się, że największym marzeniem dziewczynki jest telefon komórkowy - koniecznie w kolorze różowym. Samo marzenie nie jest nazbyt skomplikowane. Ale już Jego części składowe... Oj, czeka nas nie lada wyzwanie... Bo tak - telefon ma być koniecznie z aparatem fotograficznym, zdecydowanie bez klapki, z niedźwiedziowym etui, mają być też gry, rozmiarowo średni, z kolorowym wyświetlaczem, blokadą klawiatury, na tylnej obudowie ma być kolorowa dioda z wizerunkiem delfinka, w konkretnej sieci (bo marzycielce ta właśnie podoba się najbardziej). I najważniejsze - z 17 - letnim okresem gwarancji - dlaczego takim - nie wie nikt...
Na koniec spotkania zawarliśmy deklaracje ważne: Joasia zobowiązała się do solidniejszej rehabilitacji, a my obiecaliśmy szybko znaleźć (i równie szybko spełnić) jej Marzenie...
spełnienie marzenia
2005-12-20
Zdobywanie marzeń należy do zadań niezmiernie przyjemnych i emocjonujących. Tak też było z telefonowym życzeniem Joasi. Nic to, że życzenie miało mieć aparat i kamerę oraz delfinową diodę, misiowe etui i fantastyczny design. Wszystko to nic, przy zastrzeżeniu, że marzenie miało być absolutnie różowe.
Nadspodziewanie szybko znaleźli się Państwo Dobrodzieje chętni spełnić pragnienie Joasi. Równie prędko znalazło się samo marzenie (niestety wersja różowa stała się niemalże nieosiągalna). Szukaliśmy, pytaliśmy, dzwoniliśmy... Aż w końcu poniedziałkowa wyprawa przez zaspy i śniegi ogromne uczyniła nas posiadaczami różowego szczęścia.
Wtedy telefon do Joasi. Trzy krótkie słowa. I ruszyłyśmy spełniać marzenie. Gdy pokonałyśmy kolejne przeszkody i szczęśliwie dotarłyśmy do domku Joasi, Ta czekała nas już w drzwiach. Miło przyjęte zrazu postanowiłyśmy przystąpić do działania. W radosnym zamieszaniu marzenie zostało wydobyte, a na buzi dziewczynki pojawił się radosny uśmiech. Potem próba generalna - telefon zadziałał i wielkim podekscytowaniu Joasia odbyła pierwszą telefoniczną rozmowę. Bardzo ważną rozmowę, gdyż nie z Kim innym, jak ze Dobrodziejem, który spełnił jej marzenie...
Zamontowano też niezbędne gadżety, obejrzano instrukcje, a na koniec komisyjnie stwierdzono, iż marzenie bardzo jest udane
A potem w wielkiej tajemnicy wniesiono tort - przygotowany specjalnie na okoliczność spełnienia 50 krakowskiego marzenia. Niezmiernie miłe było to nasze jubileuszowe spełnienie.
Bardzo dziękujemy Państwu Urszuli i Zbigniewowi Polakom za spełnienie marzenia Joasi.