Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-05-14
Pogodne sobotnie popołudnie było idealnym czasem na odwiedziny naszego nowego Marzyciela - Kamila. Wycieczka do jego rodzinnego domu w Sadkowie była dla nas bardzo przyjemna - miło było opuścić miasto pełne zgiełku i smogu samochodowego. Kamil przywitał nas z rodzicami i nieśmiało podziękował za lodołamacz, za który posłużyły nam płyty z muzyką. Mamy nadzieję, że nasz podarunek przypadnie do jego muzycznego gustu. Zostałyśmy ugoszczone w pokoju Kamila, gdzie uprzednio przygotowany poczęstunek uprzyjemniał naszą wizytę. Większość czasu spędziliśmy na rozmowie z Kamilem i jego Mamą. Okazało się, że chłopiec kocha przyrodę, a swoje zamiłowanie przelewa na rośliny w ogrodzie i w domu. Kamil wiele wie o tworzeniu ogrodu i zajmowaniu się roślinami, na wiosnę uczestniczy w wysiewaniu warzyw, a zimą dogląda roślin doniczkowych. Przepiękne storczyki uśmiechały się do nas z parapetu ogromną ilością kwiatów jakby chciały powiedzieć, że troskliwa dłoń się nimi opiekuje. Sam ogród również wygląda imponująco (zamieszczone zdjęcia) Kamil posiada własną jego część, w której rosną tulipany, róże i wiele innych roślin. To zamiłowanie do natury znajduje również odzwierciedlenie w marzeniu Kamila. Chłopiec chciałby pojechać do Zakopanego, a więc do miasta, którego urok tkwi w otaczających go górach, ale nie tylko uroda stolicy Tatr pociąga naszego Marzyciela, otóż Kamil jest wielkim fanem skoków narciarskich i naszego narodowego mistrza - Adama Małysza. Trzymamy kciuki i prosimy o pomoc w spełnieniu marzenia Kamila.
spełnienie marzenia
2011-08-16
Zanim poznałam Kamila zastanawiałam się, dlaczego niewidzący chłopiec pragnie pojechać do Zakopanego... Ale od początku. Droga do stolicy Tatr okazała się dość męcząca. Trafiliśmy na długi weekend i na Zakopiance, tradycyjnie, utworzyły się kilometrowe korki. W pustym pensjonacie czekał na nas tylko sympatyczny młodzieniec i olbrzymi, przyjacielsko nastawiony pies o imieniu Zuzia. Markotny nastroj pogłębiały ciemne chmury, z których w każdej chwili mógł spaść deszcz. Wieczorem wszystko się zmieniło!!! Pensjonat opanowała roześmiana grupa dzieciaków z rodzinnego domu dziecka w Łodzi. Zrobiło się wesoło, ciepło, serdecznie. Wszyscy chcieli poznać naszego Marzyciela i chociaż na moment się do niego przytulić. Poranek przywitał nas słońcem, więc wybraliśmy się całą gromadką na spacer po Krupówkach, a potem kolejka na Gubałówkę. Kamil oczami Rodziców mógł podziwiać wspaniale widoki i delektować się górskim powietrzem. Sympatyczny dzień zakończylismy w Bukowinie Tatrzanskiej, słuchając koncertów i ogladając występ zabawnego kabaretu "Truteń" (dziękujemy za podarowane płyty). Niedzielę rozpoczęliśmy od zwiedzania zabytkowego cmentarza, a potem udaliśmy się pod skocznię narciarską, którą Kamil pragnąl zobaczyć, ponieważ był wiernym kibicem Małysza. Obiad zjedliśmy w schronisku "Głodówka", którego przesympatyczni właściciele (i ich uroczy synek) okazali się głównymi sponsorami naszego pobytu w Zakopanem. Po polowej mszy udaliśmy się powtórnie do Bukowiny na imprezę Sabalowe Bajanie, a przede wszystkim na koncert zespołów, łączących muzykę rockową z góralską. Kamil był oczarowany występami i uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wiele się jeszcze przez te dni działo, ale warto wspomnieć o wizycie w kultowej restauracji "Bury Miś", gdzie podają prawdziwe, góralskie potrawy, a na dodatek karmią strawą duchową, bo właściciel -artysta cudeńka wyczarowuje z metalowych odpadów. Pożegnanie było smutne, znowu zaczął padać deszcz, a wesoła, łódzka gromadka, która bardzo się z Kamilem zżyła, nie chciala się z nim rozstać. Na dowód swoich uczuć obdarowali chłopca wieloma prezentami. Nasz Marzyciel zapewne długo będzie nosił w sercu ich radosne śmiechy i przekomarzania, a szczególnie najmłodszej Majeczki. W drodze powrotnej zapytałam Kamila, co najbardziej podobało mu się podczas pobytu, odpowiedział, że koncert zespołu "Gooral" (niestety, nie mamy płyty)... Spotkaliśmy w stolicy Tatr tyle wspaniałych ludzi, doznaliśmy ogrom życzliwości, że na pewno te niezapomniane chwile pozwolą "naładować akumulatory" na codzienną Kamila walkę z chorobą, a dzwięk góralskich skrzypiec ukoi niejeden ból. I po to warto było stać w korkach na Zakopiance!!!!!! Uściski dla wszystkich dzieci, byliście cudowni (te najstarsze także)!!!!! Kochana Madziu i Witku, macie w sobie tak ogromne poklady miłości, że zapewne jeszcze niejeden nasz Marzyciel z nich skorzysta!!!!!!!!