Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-11-15
Mateusz mieszka kilka kilometrów za Rymanowem. Chodzi do trzeciej klasy gimnazjum. Ma sympatycznych rodziców i nieśmiałą młodszą siostrę, Weronikę. Całą czwórkę poznaliśmy już podczas pierwszej wizyty w szpitalu.
Największą pasją naszego Marzyciela są samochody - zarówno te prawdziwe, jak i wirtualne. Co do pierwszych - no cóż, o tych - ze względu na wiek (14 lat) - może tylko mówić, (choć czasami - kiedy mama nie widzi - siada za kierownicą i jedzie do babci, ale dzieląca ich domy odległość jest niewielka, więc o samochodowych szaleństwie nie może być mowy). To się zmienia, kiedy siada przed komputerem - tu może rozwijać zawrotne szybkości, na jakie w realu mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. Lodołamacz, który mu wręczyliśmy - komputerowa gra z samochodami w roli głównej - okazał się strzałem w dziesiątkę.
Mateusz chciałby mieć quada - w wypadku tego pojazdu nie trzeba mieć ukończonych 18 lat, aby legalnie poczuć podmuch wiatru na twarzy.
Nas poprosił o spełnienie innego swojego marzenia - chciałby mieć kamerę cyfrową, która pozwoliłaby mu rejestrować zarówno codzienność, jak i szczególne zdarzenia, których świadkami niespodziewanie czasem bywamy wszyscy.
Mamy nadzieję, że już wkrótce uda się Mateuszowi połączyć pasję motoryzacyjną z filmowaniem i powstanie odjazdowy serial o samochodach.
spełnienie marzenia
2005-12-16
Można powiedzieć, że tę podróż zaczęliśmy jesienią, a skończyliśmy w zimie. Kiedy bowiem wyjeżdżaliśmy z Krakowa z nieba nieprzyjemnie kapało, a wokół było szaro. Nam mimo to było radośnie, bo wiedzieliśmy, że jedziemy spełnić kolejne marzenie.
Od naszego Marzyciela dzieliło nas prawie 200 kilometrów. Postanowiliśmy je jednak pokonać i nie czekać na jego przyjazd do Prokocimia, ponieważ uznaliśmy, że jego marzenie - kamera cyfrowa - zdecydowanie przyda się na świąteczny czas - no bo cóż może być przyjemniejszego od "dręczenia" rodziny filmowaniem z ukrycia, obserwowaniem, jak nerwowo przygotowuje się np. do Wigilii, albo z obłędem w oczach szuka miejsca, w którym można ukryć prezenty dla najbliższych.
Im dalej byliśmy od Krakowa, tym aura stawała się coraz bardziej zimowa. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wokół było całkiem biało. Mateusz już na nas czekał. Początkowo próbował spokojnie odpakowywać kolejne zielone pudełka, ale zachęcony przez nas przeszedł do metody bardziej skutecznej, czyli zdecydowanego zrywania zielonego papieru.
Natychmiast po rozpakowaniu poprosił Maćka, który spełnił Jego marzenie, o szybką instrukcję obsługi kamery. Panowie rozpoczęli więc fachową rozmowę, a my z podziwem patrzyłyśmy na ten wytwór nowoczesnej techniki, który niemal mieści się w dłoni, a dzięki któremu można zarejestrować i na długo zachować ważne dla nas wydarzenia.
No i po chwili zaczęło się... Kamera ruszyła i zostałyśmy bohaterkami pierwszego filmu Mateusza. Przyszła też kolej na mamę, która z okrzykiem, że przecież nie jest uczesana, wycofała się do kuchni. Potem Mateusz obejrzał okiem swojej nowej kamery cały pokój, no i oczywiście młodszą siostrę Martynkę, która przez cały czas siedziała obok i z zainteresowaniem przyglądała się poczynaniom brata.
Za oknem zaczęło się ściemniać i - chcąc nie chcąc - musieliśmy pożegnać naszego Marzyciela i jego rodzinę. Czekała nas jeszcze długa podróż do domu.
Może kiedy następnym razem spotkamy się z Mateuszem, będziemy mogli obejrzeć jego filmowe dokonania.
Marzenie Mateusza spełnili Państwo Joanna i Maciej Schmidtowie z Krakowa.
Bardzo serdecznie dziękujemy!