Z Adrianem spotkaliśmy się w czwartowe popołudnie w szpitalu w Prokocimiu. Zastaliśmy go w momencie gdy pilnie uczył się informatyki. Dostał od nas lodołamacz, którym była gra komputerowa- standardowe, lubiane "wyścigówki". Adrian mieszka porawie 200 km od Krakowa. Tam też, w okolicach Krosna, rodzice kupili jakiś czas temu dom. Niestety choroba chłopca troche pokrzyżowała plany remontowo-budowlane. A chłopiec wciąż marzy o swoim własnym pokoju. Nie bele jakim pokoju! Wytyczne sa dość konkretne: pomarańczowe ściany; futrzasty jasny, dywan; drewniane mebelki; duże biurko... Cóż, pozostaje nam szukać ochoczo sponsora/sponsorów i liczyć na szybkie spełnienie tego marzenia!

Jeżeli chcesz pomóc w realizacji marzenia Adriana pisz na adres: janus.barbara@gmail.com lub dzwoń 012-426-31-11. Pomóżcie nam wspólnie spełniac dziecięce marzenia :)  

W pierwszą wakacyjną sobotę udaliśmy się w dłuuugą podróż, by spełnić marzenie Adriana. Skład osobowy różnił się w stosunku do grupy pierwszego kontaktu w 100%, ale Basia czuwała nad naszym działaniem. Żeby nie trzymać Państwa w niepewności, powiem, że marzeniem chłopca był wystrój pokoju. Większość mebli dotarła wcześniej i zostały już zmontowane, my pojechaliśmy z łóżkiem, biurkiem i kilkoma drobniejszymi rzeczami... Przywitała nas babcia, tato, Adrian i Jego młodszy brat (później dotarła mama). Po chwili rozmowy i łyku kawy przystąpiliśmy do pracy. Tradycyjnie montaż nie był banalnie prosty, ale trzeba podkreślić, że nic nie musieliśmy składać powtórnie, co oznacza, że  jesteśmy coraz lepsi. Adrian z mamą włączyli się w działanie, pomagając Eli w kompletowaniu owadzich puf, które okazały się być hitem wyposażenia. Dwie godzinki pracy, trochę jeszcze myślenia przy składaniu żyrandola i pokój gotowy...

Z Adrianem pożegnaliśmy się pełni nadziei, że pokój będzie mu dobrze służył w nauce i odpoczynku.