Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2011-03-21
Pierwszego dnia wiosny (21 marca) umówiliśmy się z Magdą na pierwszą wizytę z czteroletnim Jasiem i jego mamą. Razem z tatą mieszkają w Ustce, ale byli akurat w Akademii na wizycie, dlatego mogliśmy się z nimi spotkać w Gdańsku.
Od samego początku Jaś okazał się super maluchem. Otwartym i przebojowym dzieckiem, które nie boi się zostać z obcymi ludźmi w czasie, kiedy mama musi wyjść po lekarstwa. Chłopiec miał ze sobą swoje zabawki i oczywiści musiał nam je wszystkie pokazać. Dlatego Magda grała z Jasiem w mini ping ponga, a potem bawiliśmy się resorkami – bohaterami bajki „Auta”. Do tego arsenału dołączyła również śmieciarka z klocków Lego Duplo, którą wręczyliśmy Jasiowi jako lodołamacz. Jasiek był zachwycony nową zabawką.
Gdy przyszło do rozmowy o marzeniu, chłopiec stwierdził, że powie o nim tylko panu z wąsami. Niestety nie byłem na to przygotowany (czyt. nie miałem zapuszczonych wąsów). Chłopiec był nieco rozczarowany, ale i tak po powrocie mamy przekazał swoje marzenie. A nawet cały szereg marzeń. Jak się okazało, największe z nich to plac zabaw, który widział wcześniej w Internecie: ze zjeżdżalnią, bramką do piłki nożnej, koszem do koszykówki i różnymi innymi rekwizytami.
Jesteśmy pewni, że chłopiec byłby przeszczęśliwy, gdyby to marzenie mu się spełniło. Bawiłby się tam całymi godzinami. Miałby też okazje nauczyć się gry w piłkę nożną i koszykówkę, bo jak na razie jeszcze nie umie.
Po zjedzeniu serka i sesji zdjęciowej, nasz Marzyciel był już tak zmęczony, że postanowiliśmy dać mu odpocząć i zostawiliśmy go z mamą i nową zabawką, którą cały czas bawił się z błyskiem w oku.
spełnienie marzenia
2011-10-29
Popołudniu wybrałyśmy się w kolejną niezwykłą wyprawę, którą było spełnienie marzenia Jasia, który już z niecierpliwością czekał na nas u swoich dziadków w Starej Dąbrowie. Po długiej trasie nareszcie zajechaliśmy na miejsce. Tata otworzył nam furtkę do ogrodu. Plac zabaw, o którym marzył Jaś już był w trakcie budowy, ponieważ części było dosyć sporo, więc rodzina Jasia zaczęła pracę już wcześniej. Rozejrzałyśmy się w wokół w poszukiwaniu marzyciela, lecz nigdzie nie mogłyśmy go znaleźć. Wszystko wyjaśniło się, kiedy mama powiedziała nam, że Jasiu cały czas razem z tatą pracuje nad swoim placem zabaw:). I wtedy mama zawołała go do nas i abyśmy mogły powitać naszego małego marzyciela! Szybko jednak Jasiu wrócił do swojej pracy, wziął młotek i pomagał wbijać gwoździe tacie i wujowi. Jasiu zachowywał się jak prawdziwy budowniczy! Wziął miarkę i odmierzał ile, co ma metrów i uczył tatę jak poprawnie powinno się mierzyć odległości. Śmiechu było, co nie miara, a do tego przywiozłyśmy ze sobą naszego pieska, który bardzo spodobał się całej rodzinie.
Mimo, że niespodzianki nie było... bo trudni było powiedzieć Jasiowi, że ma nie patrzeć przez okno i wychodzić z domu, to widać było, że jego największe marzenie się spełniło i wszyscy bardzo z tego powodu szczęśliwi. Po godzinie ciężkiej pracy Jasiu musiał troszkę odsapnąć, ( bo ten pracowity chłopak mógłby pomagać cały dzień!) i mama zaprosiła nas do środka na ciepłą herbatę i ciastko. W środku zostaliśmy mile zaskoczeni dwoma prezencikami, dla Asi i dla mnie od Jasia, który podarował nam własnoręcznie malowane słoneczniki z gipsu. Bardzo się ucieszyłyśmy i w tym samym momencie postanowiłam odczytać dyplom spełnionego marzenia i uwieczniliśmy to z całą rodziną zdjęciami i oklaskami dla chłopca.
Niestety nie mogłyśmy długo zostać w gościnie, ale mama obiecała nam, że jak tylko skończą budować plac zabaw to prześle nam zdjęcia z całego wykończenia placu zabaw! Dziękujemy Państwu również, za pyszny obiad i wspaniałą gościnę.
Chcielibyśmy Serdecznie Podziękować Sponsorom za realizację tego marzenia.
Dziękujemy, że potrafią docenić Państwo siłę dziecięcych marzeń!
Autor: Daria W.