Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-01-26
Pewnego zimowego popołudnia poznałyśmy naszą kolejną Marzycielkę - Julcię, która jest troszeczkę nieśmiałą, ale za to przeuroczą osobą.
Podczas wcześniejszej rozmazy z Mamą Julki, dowiedziałyśmy się, że dziewczynka niedawno dostała pieska - Jej największe marzenie, dlatego sprezentowałyśmy Jej książkę z instruktarzem szkolenia niesfornych szczeniaków, która bardzo spodobała się naszej Marzycielce. Podczas pierwszego spotkania dowiedziałyśmy się, że Julka ma nie tylko małego pieska, ale też inne zwierzątka miedzy innymi rybki, wiedza dziewczynki na ich temat nas zaskoczyła, zwłaszcza, że same nie mamy za dużego doświadczenia w tej dziedzinie. Julka opowiedziała nam także o swojej ukochanej kuzynce, która traktuje jak siostrę i uwielbia spędzać z nią czas.
Na kolejnym spotkaniu z Julcią dowiedziałyśmy się też, ze dziewczynka uwielbia jeździć rowerem, do których pasją zaraził ją jej Tatuś, a ponieważ „wyrosła" ze swojego poprzedniego roweru, który był pierwszokomunijnym prezentem bardzo ucieszyłaby się z nowego w kolorze niebieskim.
Jednak jak zdradziła nam wcześniej, o wiele większą radość sprawiłby Jej Wyjazd z rodzicami do Disneylandu i możliwość skorzystania z jego licznych atrakcji.
spełnienie marzenia
2013-05-29
Jest na ziemi takie miejsce, w którym nasza tęsknota do magicznego świata może być, chociaż w pewnym stopniu zaspokojona.
Wtorek 28 maja 2013 roku- ten dzień na długo pozostanie w naszej pamięci… W tym dniu właśnie rozpoczęła się nasza niezwykła magiczna podróż do bajkowego świata zwanego Disneylandem. W tę baśniową podróż nasza Marzycielka Julka zabrała ze sobą mamę i tatę. Ja dołączyłam do wszystkich na Krakowskim lotnisku i razem czekaliśmy na nasz samolot. Dla Julci i Jej rodziców był to pierwszy lot w życiu, dlatego towarzyszyły mu spore emocje. Jednak odważna Julka, Jej mama i tato znieśli ten lot bardzo dobrze i dzielnie. Julka stwierdziła, że może już latać samolotami, że nie ma się czego bać.
Z paryskiego lotniska udaliśmy się do naszego hotelu, w którym zostawiliśmy nasze bagaże i jak najszybciej popędziliśmy do paryskiego metra, aby dojechać pod Wieże Eiffla. Zobaczyć to cudo było również jednym z marzeń Julci, dlatego rodzice postanowili je spełnić, Ja im towarzyszyłam i przyznam, że warto było uczestniczyć w tym marzeniu. Julcia była pod wielkim wrażeniem jak i My wszyscy. Z Wieży Eiffla wróciliśmy do naszego miasteczka, w którym się zatrzymaliśmy, zjedliśmy kolację w restauracji i zmęczeni udaliśmy się do naszego hotelu. Poszliśmy zaraz spać aby nabrać sił na drugi dzień, w którym miało się spełnić największe marzenie Julci. Następnego dnia wszyscy obudziliśmy się bardzo wcześnie, aby jak najszybciej pojechać do parku Disneya. Przywitało nas piękne słońce, bo jak się sama przekonałam z Julką i Jej rodzicami zawsze wędruje słońce. Poszliśmy na śniadanie, a po nim szybciutko na przystanek i po kilkunastu minutach dotarliśmy do celu.
Przywitał nas piękny, bajkowy, różowy zamek. Już wtedy wiedzieliśmy, że Disneyland to piękne i magiczne miejsce. Po przekroczeniu bram parku, zobaczyłyśmy pociąg, do którego wsiedliśmy i podróżowaliśmy dookoła Disneylandu. Julcia była nim bardzo zachwycona. Przez cały dzień korzystaliśmy z różnych atrakcji. Byliśmy między innymi na karuzelach, płynęliśmy statkiem, zwiedzaliśmy domek na drzewie, błądziliśmy w labiryncie Alicji z krainy czarów i lataliśmy statkami u Piotrusia Pana. Ta ostatnia atrakcja zachwyciła nasze serca najbardziej. Jednak największą atrakcją, która pozostanie Julci i Jej mamie na długo w pamięci był rollercoaster „u żółwików”. Mi zabrakło odwagi by wsiąść na tę atrakcję, a dziewczyny były bardzo dzielne. Długo wspominały tą przejażdżkę, myślę, że i dzisiaj opowiadając o niej towarzyszą im wielkie emocje. Prócz tych wrażeń kolejnym były parady w Parkach Disneyowskich wszystkich postaci z bajek. Mogliśmy zobaczyć Myszkę Miki razem z Mini, Pluta i Goofiego, wiewiórki Chip&Dale, Kaczora Donalda i ulubionego Kubusia Puchatka. W części bajkowej parku, w otoczeniu niewiarygodnie pięknej krainy wybraliśmy się w podróż łódeczkami dookoła świata. Widoki były niesamowite! Zewsząd otaczały nas ruchome ludziki z różnych części całego globu: widzieliśmy Afrykańczyków i zabawę Eskimosów, tradycje Europejczyków i kulturę Indian, pingwiny i kangury, foki i słonie. Julka była zachwycona tymi pięknymi widokami! W Disneyland studio spotkaliśmy się z filmowymi bohaterami Disneya, zobaczyliśmy jak powstają kreskówki i filmy kaskaderskie. Dużo wrażeń i emocji sprawiły nam pokazy kaskaderskie samochodów, na którym też wystąpił znany wszystkim dzieciom i dorosłym samochodzik Zygzak. Odwiedziliśmy również dom strachów i płynęliśmy łódkami u Piratów z Karaibów, gdzie Julka wykazała się wielką odwagą, a Ja schowałam się w jej ramionach. Na pamiątkę tej niezapomnianej chwili, Julka dostała zdjęcie. Czas w tym bajkowym świecie mijał nam bardzo szybko i we wspaniałej atmosferze. Na ostatnią z atrakcji namówił nas Julki tato. Był to symulator statku Gwiezdnych Wojen. Ojjjj i tam była wielka przygoda, której na pewno nie zapomnimy. Zapięci w pasy ruszyliśmy w kosmiczne przestworza, czując jakbyśmy byli tam naprawdę. Niemało było przy tym krzyków i pisków, jednak Julka i Jej mama, również i Ja wyszłyśmy z tego całe i zdrowe dziękując tacie za zafundowane nam emocje. I tak zbliżała się godzina 23cia…. która zakończyła nasz pobyt w tym magicznym miejscu przepięknymi pokazami sztucznych ogni. Piękne, magiczne z bajkowa muzyką rozświetlające zamek sztuczne ognie, zrobiły na Julce i na nas ogromne wrażenie. Przepiękne zakończenie baśniowego pobytu w zaczarowanej krainie…
Kolejny dzień był czasem powrotu do domu. Zmęczeni wstaliśmy rano i po śniadaniu ruszyliśmy na lotnisko. Na lotnisku wspominaliśmy nasz wczorajszy pobyt w Disneylandzie i jeszcze raz potwierdziło się, że najlepszą atrakcją dla Julci była przejażdżka „u żółwików”. Ze smutnymi minami wsiedliśmy do samolotu i po niecałych 3 godzinach byliśmy już w Krakowie. Julka stwierdziła, że po tych wszystkich rollercoasterach w Disneylandzie, samolot już nie jest taki straszny. Przyszedł czas na pożegnanie… smutny moment, uściskałam Julkę mówiąc Jej, aby nigdy nie przestawała marzyć i zawsze wierzyła, że marzenia się spełniają. Od Julci i Jej wspaniałej rodzinki dostałam przepiękny upominek, za który jeszcze raz bardzo dziękuję. Będzie mi przypominał wspaniałe chwile jakie spędziłam z cudownymi ludźmi w magicznym świecie.
Julciu kochana, mam nadzieję, że ten wyjątkowy wyjazd i chwile razem spędzone pozostaną w Twojej pamięci!
Od Julki i Jej rodziców:
"Dziękujemy całym sercem przede wszystkim Sponsorom oraz całej Fundacji Mam Marzenie za to, że dzięki Wam pragnienie naszego dziecka spełniło się. Na zawsze pozostaniecie w naszych sercach.
DZIĘKUJEMY!!!"
Julia z rodzicami
Serdecznie dziękujemy osobom, bez których spełnienie marzenia Julci nie byłoby możliwe:
- IBM-owskiemu programowi wolontariatu pracowniczego IBM, wolontariuszce FMM- Justynie Skowerze, pracownicy IBM, która postarała się o to aby to marzenie mogło być zrealizowane,
- Terma Białka (www.termabania.pl)