Moim marzeniem jest:

Laptop

Wiktor, 11 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Jean Louis David

pierwsze spotkanie

2005-08-26

 

Piątek, niby zwykły dzień, dla wielu wieńczący jedynie koniec kolejnego tygodnia wytężonej pracy, a jednak niezwykły. Niezwykły ponieważ za moment spotkamy się z kolejnym małym Marzycielem. Całe moje zdenerwowanie i trema towarzysząca mi w czasie oczekiwania na to spotkanie, jako osobie debiutującej w roli wolontariusza, mija "jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki" (jak powiedziałaby córeczka mojej koleżanki) już po przekroczeniu progu sali, na której znajduje się 11 - letni Wiktor - nasz Marzyciel. Wiktor jest uroczym chłopcem, w sposób, w jaki tylko dzieci potrafią być; jest również bardzo rezolutny, otwarty i śmiały, a co najważniejsze jest silny duchowo i ma w sobie dużo pozytywnej energii, która udziela się innym. Ponadto, interesuje się wieloma rzeczami, przy czym pierwszeństwo należy oddać piłce nożnej i jednej z krakowskich drużyn piłkarskich, której Wiktor wraz ze swymi braćmi jest wiernym fanem (w swojej domowej "kolekcji kibica" ma nie tylko plakaty, ale i piłkę oraz koszulki z podpisami piłkarzy z ulubionej drużyny). 

Zainteresowanie piłką, w wydaniu Wiktora, nie ogranicza się bynajmniej, jedynie do oglądania meczy, a wręcz przeciwnie śmiem twierdzić (i nie będzie to zbytnią przesadą), że wie o niej niemalże wszystko i może wprawić w zakłopotanie niejednego, wydawać by się mogło bardziej "wytrawnego" fana piłki, o czym przekonaliśmy się sami, słuchając, z jak ogromnym zaangażowaniem opowiada o swojej ukochanej drużynie, czyniąc celne uwagi i ciekawe spostrzeżenia. Poza piłką, w centrum zainteresowani naszego Marzyciela znajdują się również pojazdy potężne, ot chociażby - kombajn. Wiktor, kiedy objaśniał Nam zawiłości systemu funkcjonowania kombajnu, zachowywał się jak dorosły profesjonalista, który się doskonale zna na tym, o czym mówi. Dzięki niemu cała nasza grupa jest nieźle przygotowana do trudnej pracy kombajnisty, przynajmniej jeśli chodzi o stronę teoretyczną (i tutaj do wszystkich, którzy sądzą, że wystarczy tylko wsiąść i jechać - to naprawdę nie takie proste i przede wszystkim należy odznaczać się niesamowitym wyczuciem). Tak miło i interesująco sobie gawędziliśmy, aż nadszedł moment, kiedy padło pytanie o to, jedno, największe marzenie. Po minie i błysku w oku Wiktora, wiedzieliśmy, że ma takowe i nie pomyliliśmy się. Przedstawił Nam dwa największe marzenia stopniując je w kategorii "trudne do zrealizowania", ostatecznie jego wybór padł na laptopa. 

Pozostawiając naszego uroczego Marzyciela w radosnym oczekiwaniu na spełnienie swego marzenia, z werwą ruszyliśmy do działania, aby marzenie to mogło spełnić się jak najszybciej.

spełnienie marzenia

2005-10-20

 

Czwartkowa wizyta wolontariuszek FMM u Wiktora miała być wielką niespodzianką. Jednak nasze 4 (tak - 4!) porankowe telefony nie umknęły uwadze chłopca. Wiktor zaczął nieśmiale podejrzewać spisek. Wszak nie co dzień ten sam ktoś dzwoni, co kilka chwil do domu i wymyślając coraz to nowy dziwny pretekst prosi do telefonu Panią Mamę...

Ale za to misterne przygotowania sprawiły, że wszystko było jak należy: piękne słońce, piękne widoki (zwłaszcza te przy pomylonej trasie), piękne, zielono opakowane, marzenie i wreszcie piękna - prawdziwa radość! Wpierw rozpakowano największe z dostarczonych pudeł z zawartym w środku marzeniem. Dojrzany wreszcie laptop (bo dokładnie był zapakowany w niejedno pudełko) wywołał przecudny uśmiech Wiktora. A potem kolej na mniejsze podarunki (tu zachowano stan nieświadomości). Więc było zagadkowo -chwila napięcia - czy aby o wszystkim pamiętałyśmy, czy trafiłyśmy w upodobania, czy wszystko dobrze... A zaraz potem jeszcze cudniejszy uśmiech.

A potem już laptopowa próba generalna. Ważne konsultacje, porady, pytania (gdzie to..., gdzie tamto...), wskazówki - okazało się dość szybko, że nauczyciel z Wiktora doskonały. Najpierw rajd samochodowy - ambitne plany, próba wyścigu z czasem... Udało się już za pierwszym razem, a Wiktor został zdobywcą złotego medalu. A potem czas na myślenie strategiczne... I chwila poświęcona Bardzo Uczonej Rozmowie. Było więc o komputerach, o kolegach i koleżankach, o ostatnim spotkaniu z drużyną Wisły Kraków, o grach, o książkach, o filmach, a nawet i o szkole. Było też wesołe oglądanie zdjęć i pyszna herbatka, i ciasteczka, i słuchanie niesamowitych opowieści Wiktora. Spoglądałyśmy na siebie porozumiewawczo, a na Wiktora zaś z niekłamanym zachwytem i uznaniem. Zaprawdę - niesamowity to chłopiec!

Niestety piękne chwile zawsze mijają tak szybko... toteż nadszedł czas powrotu do Krakowa. Ale i przy tej okazji pojawiła się przemiła propozycja - Drogi Marzyciel postanowił nas odprowadzić. Odprowadzano nas z honorami! Już przy pożegnaniu Jagoda pozwoliła sobie na bardzo osobista uwagę, mówiąc: "Wiktorze, jesteś wspaniałym chłopcem". Ten odpowiedział skromnie: "Wiem, wiem - wszyscy mi to mówią... a zwłaszcza kobiety..."

Oczarowane, wracając do Krakowa, nie umiałyśmy już rozmawiać na inny temat... Ciągle pojawiało się wspomnienie niedawnego spotkania. Miłego i niezmiernie interesującego spotkania z wyjątkowym chłopcem. Z naszym Wiktorem...