Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-01-29
W sobotnie, mroźne popołudnie wybraliśmy się do naszego nowego Marzyciela, Łukasza, aby poznać jego największe marzenie. Po pewnych perturbacjach związanych z odnalezieniem domu, wreszcie dotarliśmy pod właściwy adres. Drzwi otworzyła nam Mama. Nie zdążyliśmy jeszcze zdjąć płaszczy, gdy z pokoju wybiegł Łukasz i „przybił nam piątkę" - ten gest był prawdziwym „lodołamaczem". Niemniej jednak my również przygotowaliśmy „lodołamacz" w postaci prezentu dla naszego Marzyciela (tor wyścigowy) oraz dla jego starszego brata Piotrka (gra strategiczna). Po serdecznym przywitaniu wręczyliśmy podarunek gospodarzowi. Uśmiech na twarzy Łukasza - bezcenny. No i się zaczęło... główkowanie nad prawidłowym złożeniem toru wyścigowego. Gdy ten etap już mieliśmy za sobą, chłopiec wykonywał zjazdy motorem po pętli toru. Po każdym udanym zjeździe pojawiała się radość na jego twarzy. Biegł wówczas do Mamy, aby pokazać jej, kto jest autorem tego sukcesu. Zabawa mogłaby nie mieć końca... Rozpoczęliśmy jednak rozmowę z Łukaszem na temat tego, co lubi robić, co sprawia mu przyjemność oraz co jest jego największym marzeniem. Początkowo stwierdził, że chciałby dostać laptopa, jednak po chwili całkowicie nas zaskoczył. Zaczął wykonywać pompki, przysiady oraz imitować różne dyscypliny sportowe (piłka siatkowa, sporty walki, piłka nożna). Cóż mieliśmy począć? Zaczęliśmy rozmawiać o sporcie. I co się okazało? Takim największym, największym marzeniem Łukasza jest zostać zawodnikiem Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Hmm, czyżby nie powiedział tego na początku, bo nie wierzył, że takie marzenie da się spełnić...?
Relacja: Ewa
Fotografie: Maciek
spotkanie
2011-02-25
Marzenie musi czasem w nas dojrzeć, zanim zdamy sobie sprawę, czego tak naprawdę pragniemy. Tak też było z Łukaszem. Mecz z piłkarzami reprezentacji to mnóstwo emocji i spotkanie z kimś, kogo widzi się w telewizji lub w Internecie. Czasami do tego świata pcha nas coś, o czym nie za bardzo wiemy, co to właściwie jest. Lecz marzenia są gdzie indziej.
Łukasz, gdy rozmawiał z nami w styczniu i teraz, miesiąc później, co chwilę biegał, kopał fundacyjny balon z Marzenką, ćwiczył karate, grał z nami (balonem oczywiście) w siatkówkę i robił przysiady. A gdybyście widzieli, jak on ćwiczył, to ani chwili nie wahalibyście się, że zostanie kiedyś sportowcem.
Gdy zaczęliśmy rozmawiać o marzeniach, na początku powiedział „laptop", ale jak dowiedział się, że na konsoli do gier można jeszcze fajniej grać w piłkę, biegać i skakać w dal, to o laptopie od razu zapomniał. Bo Łukasz bardzo by chciał kopać tę piłkę na ekranie, ale też grać w siatkówkę i boksować. A w wyścigu wziął udział już podczas naszej wizyty. Kręcił kierownicą w lewo i w prawo, mimo, że telewizor był wyłączony a konsola była w jego marzeniach. Oczy mu się świeciły. „Więc, o czym marzysz? Co mam zapisać?" Zapytałem. „O konsoli z telewizorem" usłyszałem. I nie mam wątpliwości. To największe marzenie Łukasza.
Relacja i fotografie: Maciek