Moim marzeniem jest:

Pojechać do Norwegii

Łukasz, 17 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pan Aage Villy Rosag i jego żona

pierwsze spotkanie

2010-11-25

 

Wizyta u Łukasza maiła dwa etapy i była jedną z tych niezapomnianych. Gdy weszłyśmy do sali szpitalnej, siedział przed telewizorem. Nie często spotyka się tak wyjątkowych ludzi gdyż Łukasz jest niewidomy. Nieco skrępowany naszą wizytą, przyjął lodołamacz w którego skład weszły 2 płyty z dobrą - w naszej opinii - muzyką. Obiecał, że jak wróci do domu to przesłucha obie.

Po krótkim przedstawieniu się, chłopiec opowiedział nam o sobie. My w zamian zobrazowałyśmy mu rodzaje marzeń, jakie staramy się realizować dla naszych podopiecznych. W dość zdecydowany sposób, Łukasz stwierdził, że chce gdzieś pojechać. Miał jednak problem aby dokładnie określić cel podróży. W takiej sytuacji obiecałyśmy mu drugie spotkanie, na którym miałyśmy opowiedzieć o najciekawszych miejscach Europy.

Do drugiego spotkania doszło w styczniu. W żaden sposób nie chciałyśmy sugerować celu wyprawy. Wypytywałyśmy więc chłopca jaka sceneria najbardziej mu odpowiada. Czy woli przebywać w zabudowaniach miejskich, pośród gwarnych ulic pełnych ludzi i zabytków, czy też wśród natury, która ciszą zaprasza w swe progi i pozwala odpocząć. Opowiedziałyśmy mu o wielu wspaniałych miejscach Europy, do których warto się udać. Po namyśle, Łukasz zdecydował, że chciałby pojechać do Norwegii.

 

spełnienie marzenia

2011-08-24

 

514 zdjąć to zawartość folderu „Łukasz w Norwegii" po pierwszym sorcie. To naprawdę okazały wynik, zwarzywszy na fakt, że byliśmy tam jedynie 4 dni. Nie było by ich tak wiele gdyby nie wspaniała organizacja i wypełnienie czasu po brzegi różnego rodzaju atrakcjami przygotowanymi dla nas przez Związek Polaków we Fredrikstad.

Wyruszyliśmy po południu, 19-tego sierpnia. Łukasz życzył sobie zabrać mamę i brata, więc było nas czworo:) Z lotniska w Oslo odebrała nas Pani Jadwiga, pogodna osoba o bardzo miłym usposobieniu. Zawiozła nas pod kościół katolicki gdzie poznaliśmy kilkoro przedstawicieli Związku.Wszyscy razem pojechaliśmy do miejsca naszego noclegu, czyli do norweskiej daczy. Nie potrafię opisać zdumienia jakie ogarnęło nas gdy przestąpiliśmy jej próg. Piękny, piętrowy, drewniany dom z pełnym wyposażeniem, położony ok. 20m od morza. Wszyscy usiedliśmy przy herbacie aby poznać się bliżej. Łukaszowi było niezmiernie miło, że tyle osób przybyło  by go poznać. Wtedy właśnie okazało się, że nasi gospodarze mają dla niego wiele atrakcji i mnóstwo pomysłów na spędzenie czasu.

1_450_09              2_450_05

Zasadniczym punktem programu zaplanowanym na sobotę było zwiedzanie Oslo. Na pierwszy ogień poszedł Park Vigelanda wypełniony przepięknymi figurami nagich postaci. Każda z nich przedstawiała emocje jakie towarzyszą ludziom w różnych momentach ich życia. Pani Ela starała się aby Łukasz ośmielił się, dotknął kilka z nich i zobaczył ich piękno oczyma wyobraźni.

3_450_02           3a_450

Zbyszek również wykazał się w tej materii:)

3b_450

Kierując się w stronę słynnego Monolitu, zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie:

4_450_01

W między czasie Zbyszek ......zupełnie z pamięci :) opowiadał nam ciekawostki na temat rzeźb, a także zadał nam kilka zagadek. Teraz już zawsze będziemy pamiętać, że Monolit ma 17,5m wysokości i łączy w sobie 121 postaci:)

5_700

Zmęczeni zwiedzaniem zatrzymaliśmy się na równo przystrzyżonej trawce na piknik.

Justyna przygotowała nam przepyszne gofry, które wyśmienicie smakowały w plenerze. Wówczas po raz pierwszy Łukasz i część ferajny zasmakowała gofrów z dżemem i serem...Bruno*

 

*Bruno - potoczna nazwa norweskiego sera koziego o smaku karmelu lub/i czekolady (w zależności od tego kto go kosztuje).


6_450_01 

Kolejne godziny spędziliśmy na spacerze głównym deptakiem Oslo. Mieliśmy okazję zobaczyć Pałac Królewski, budynek parlamentu norweskiego oraz Grand Hotel, który gościł u siebie wiele sław. Każdy starał się opisywać Łukaszowi kolejno mijane miejsca i budynki. Chłopiec potwierdził, że niewidomej osobie bardzo pomaga opisywanie otoczenia słowami.

7_450     8_450

Tego dnia widzieliśmy również budynek Opery oraz ratusz miasta położony nad przystanią.

Jesteśmy dużymi szczęściarzami, gdyż udało nam się uchwycić moment gdy Łukasz rozmawiał z trollem :)

9_450_01

Niedzielny poranek spędziliśmy w kościele katolickim we Fredrikstad. Mszę świętą w języku norweskim byliśmy w stanie zrozumieć ze wzgledu na podobny porzadek modlitw. Niestety nie opowiemy nikomu o czym było kazanie - zostawimy to dla siebie ;)

Po mszy, wraz ze wszystkimi jej uczestnikami udaliśmy się na plebanię na niedzielną kawę, a później na zwiedzanie miasta. Starówka Fredrikstad otoczona jest kanałem toteż wszyscy wsiedliśmy na tramwaj wodny aby przeprawić się na drugi jego brzeg.

10_450

Piszę „wsiedliśmy" gdyż razem z nami powędrowało wielu członków Związku. Te sympatyczne twarze towarzyszyły nam przez cały dzień:) Przeszliśmy wzdłuż ulicy liczącej sobie 300 lat. Kinga wzięła Łukasza pod ramię i opowiadała mu ze szczegółami jak wyglądają budynki aby mógł wyobrazić sobie te specyficzne, drewniane, niskie zabudowania. Tym sposobem dotarliśmy do pomnika Fredrika II - założyciela miasta. Wiedzą na temat najstarszych obiektów Fredrikstad podzielił się również Zbyszek.

11_450

Dane nam było zobaczyć również wały obronne i armaty, które były na wyciągnięcie ręki. Łukasz zbadał całą machinę dłońmi, po czym zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie:

12_450_01

Spacer upłynął w bardzo miłej atmosferze i trwał na tyle długo aby każdy z nas zdążył zgłodnieć. Prosto ze starówki udaliśmy się w kierunku naszej daczy na grilla.

Jak się udał grill? Był przepyszny:)

Szef kuchni - Zbyszek:

13_450

Jego pomocnicy: Grzegorz, Ania, Rafał, Ela i inni:

14_450

Zadbali aby nasze podniebienia zasmakowały norweskie kiełbaski oraz grillowane ryby, szaszłyki, kurczaka... Ach,  czego tam nie było:)!!! Mniam Mniam! Nasi gospodarze potraktowali nas w Norwegii iście po polsku, czyli bardzo gościnnie:) Po tym popołudniu każdy miał pełny brzuszek:) Czas umilała nam gra na gitarze i harmonijce w wykonaniu Grzesia i Adama. Piękne muzykowanie przerwał nam rzęsisty deszcz, więc schroniliśmy się w domu.  Resztę popołudnia spędziliśmy na wolnych rozmowach.

 

Poniedziałek i wtorek upłynęły pod hasłem „motorówka". Norwedzy uwielbiają ten rodzaj wypoczynku, a więc i my nie mogliśmy go ominąć. Najpierw Adam zabrał nas na szybką, bardzo nowoczesną motorówkę Hydrolift C-31, którą wypłynęliśmy na otwarte morze.

15_450_01     16_450

To istna strzała:) Łukasz trzymał się mocno ale pęd wiatru przy prędkości 60 węzłów zatykał mu dech w piersiach.

17_450

To były naprawdę ogromne emocje dla nas wszystkich przepłynąć się tak wspaniałą maszyną tym bardziej, że nie jest ogólno dostępna. Można by rzec, że dzięki firmie Hydrolift jesteśmy szczęściarzami:) W tym momecie należy podkreślić, że w powrotnej drodze naszym sternikiem był Łukasz:) Tak, to on stał za sterem naszej łodzi i kierując się instrukcjami nawigatora doprowadził nas bezpiecznie na brzeg.

18_450

Po wodnych szaleństwach poszliśmy na dział produkcji motorówek. Adam oprowadził nas po całej hali skrupulatnie opowiadając etapy wytwarzania łodzi motorowej produkowanej na zamówienie. Łukasz miał możliwość zmysłem dotyku zbadać kolejne części składowe łodzi motorowych. To była bardzo ciekawa lekcja dla nas wszystkich.

19_450       20_450

Bogatsi o nową wiedzę przenieśliśmy się do salonu prezentujacego produkty sprzedawane przez firmę Hydlolift. Już przez szybę można było dopatrzeć się niesamowitego, sportowego samochodu wyścigowego, który osiąga prędkość do 400 kilometrów na godzinę! Łukasz usiadł za kierownicą i przez chwilę poczuł się jak prawdziwy rajdowiec. To naprawdę nie lada zaszczyt znaleźć się w aucie, którego roczna produkcja to 30 sztuk:)

21_450

Wspólne zdjęcie przed salonem firmy Hydrolift uwieńczyło naszą wizytę w tym miejscu.

22_450

Pożegnanie z Adamem nie bylo jednak pożegnaniem z wodą i motorówką. Tego dnia spotkaliśmy się jeszcze z Kingą i Rafałem, którzy towarzyszyli nam do końca naszego pobytu w Norwegii. Kinga zabrała nas na obiad, zakupy, a późnym popołudniem przywitaliśmy się z  ich motorówką

23_450

Fale były dość wysokie, więc łódź podskakiwała wywołując plusk wody, który zwilżał twarz i ramię Łukasza. Chłopiec siedział z uśmiechem na twarzy dając się ponieść wodnemu szaleństwu.

24_450

Nasz Marzyciel miał drugą okazję aby stanąć za sterem łodzi motorowej:)

25_450

Resztę dnia spędziliśmy na pływaniu pomiędzy kolejnymi wysepkami rozsianymi po morzu. Zostaliśmy tam do zachodu słońca. Ten relaksujący dzień zakończył się długimi rozmowami i żartami do późnych godzin nocnych.

 

Wtorek - ostatni dzień wycieczki - rozpoczął się od wędrówki na pobliskie skałki, na których skosztowaliśmy sernika Justyny. Ona, wraz ze swoim małym pieskiem Emu przybyli aby przynieść nam te pyszności.

26_450  26a_450

Reszta dnia minęła na pływaniu motorówką z Kingą i Rafałem, spacerze w poszukiwaniu jagód, opalaniu, wędkowaniu i rozmowach.

27_450  28_450   29_450    29a_450  30_450

Łukasz i jego rodzina bardzo polubili towarzystwo Kingi oraz Rafała. Należy powiedzieć, że naprawdę zżyli się przez te kilka dni. Kinga nie odstępowała Łukasza i w każdym miejscu, wraz z jego mamą trzymała go pod ramię. Obie opowiadały chłopcu co widzą, jakie miejsca mijamy łodzią, jak wygląda zachód słońca. To była naprawdę nieoceniona pomoc i zachowanie, które po porostu musiało zaskarbić jego sympatię. Tego dnia zostaliśmy zaproszeni na pyszny obiad na którym Kinga zaserwowała norweskiego, wędzonego łososia. Każdy z nas zdawał sobię sprawę, że nasza wspaniała wyprawa dobiega końca. Pożegnalny posiłek, na który przybyli Zbyszek z żoną Elą stanowił podsumowanie całego pobytu. Wszyscy dostaliśmy cudowne prezenty, a szczodrość gospodarzy wywołała łzy wzruszenia u niejednego z towarzystwa.

 

Szczególne podziękowania kierujemy również do członków Związku Polaków we Fredrikstad, a dokładnie:

Zbyszkowi i Eli Górskim za zorganizowanie i koordynowanie całego przedsięwzięcia oraz okazanie nam wielkiego serca podczas całego pobytu,

Kubie Górskiemu za przetłumaczenie listu od fundacji na język norweski, dzięki czemu mieliśmy możliwość odwiedzić firmę Hydrolift,

Ani Górskiej, za przybycie na niedzielnego grilla,

Kindze Serafin i Rafałowi Grzegorek za zaangażowanie, udostępnienie łodzi motorowej, długie, morskie wycieczki, za nie odstępowanie Łukasza na krok, za swój czas poświęcony rodzinie Kizym oraz za wielką sympatię jaka ją obdarzyli,

Adamowi Szpakowi za pomoc w zorganizowaniu wizyty w firmie Hydrolift oraz wycieczki szybką łodzią motorową, za opowieści o procesie produkcji łodzi, za piękne granie na harmonijce i transport,

Reni, Jasiowi, Stasiowi i Ludwikowi Szpak za chęć spędzenia z nami niedzielnego popołudnia. Tu należy podkreślić, że Ludwik to sześciotygodniowe maleństwo, grzeczne jak aniołek:)

Grzegorzowi Gucwa z granie na gitarze, za transport zwłaszcza w tych bardzo wczesnych godzinach porannych,

Asi, Julce i Gabrysi Gucwa za uczestnictwo w niedzielnym grilowanniu:)

Justynie Szukalskiej za przemiłe towarzystwo podczas sobotniego i niedzielnego zwiedzania, wspaniałe gofry piknikowe oraz przepyszny sernik na zimno:)

Markowi, Uli i córeczce Magdalence za transport, niedzielny spacer oraz za wspólnie spędzony czas,

Ani, Andrzejowi i Alanowi za niedzielny spacer, ryby z dalekiej, norweskiej północy, które mogliśmy skosztować na niedzielnym grillu,

Pani Jadwidze, Panu Jurkowi oraz ich synowi Łukaszowi Mitwickim za transport, bardzo pozytywne nastawienie do naszego przyjazdu oraz za wspólnie spędzony czas:)

 

Fundacja Mam Marzenie pragnie również podziękować tym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania naszego wyjazdu do Norwegii, a których nie wymieniłam powyżej.