Moim marzeniem jest:

Spotkać się z Jurkiem Owsiakiem

Ola, 17 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Olsztyn

Status marzenia: spełnione

inne

2010-12-12

Aleksandra Stępska, lat 17, mieszka w Olsztynie z rodzicami i siostrą Agnieszką. Dwaj starsi bracia mieszkają ze swoimi rodzinami w Trójmieście. Jest uczennicą II klasy licealnej z nauczaniem indywidualnym. Spotykając sie z Olą w Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie, poznaliśmy miłą, otwartą i bardzo optymistyczną osobę. Największą pasją Oli są harcerstwo i matematyka. Właśnie z tą drugą wiąże ona swoją przyszłość. Chciałaby studiować matematykę bądź jakąś z dziedzin medycyny.

Jak sama żartobliwie stwierdziła matematykę kocha, a na medycynie juz troszkę się zna ;-) Pod koniec wakacji tego roku u Oli zdiagnozowano jedną z odmian nowotworu. W tej chwili nasza Marzycielka jest już po ostatniej sesji chemioterapii i z niecierpliwością oczekuję powrotu do domu, aby wspólnie z rodziną spędzić święta i przywitać wreszcie nowego członka rodziny, miesięcznego bratanka. 

Pytając Olę o jej marzenie bez dłuższego zastanowienia zdecydowanie odpowiedziała, że marzy o wyjeździe do Włoch,  zwiedzić Rzym, odpocząć nad morzem i zajadać się prawdziwą włoską pizzą i makaronami :) Na wycieczkę chciałaby zabrać siostrę.Jednak po głębszym zastanowieniu, i niezwykle ciepłym, pełnym optymizmu i uśmiechu liście do nas, Ola zmieniła marzenie na... spotkanie z Jurkiem Owsiakiem!

Bardzo chcielibyśmy zrealizować marzenie Oli, by sprawić jej wiele radości oraz pomóc nabrać nowych sił.

inne

2010-12-16

Witam.
Wracam powoli do siebie. Mam w sobie nagromadzone przez ten cały czas mnóstwo energii, mnóstwo doświadczeń, mnóstwo potrzeby towarzystwa - ciągle tylko mówię i piszę i chcę się dzielić ze światem tym swoim optymizmem, tą siłą psychiczną :-)
A jak cieszą niesamowicie takie najmniejsze rzeczy, to że się ubierze kolorowe rajstopy i spódniczkę, że się posłucha muzyki, że się wypije herbatę, że się z kimś porozmawia :-) To wszystko jest źródłem takiego niesamowitego szczęścia. I chcę się tym podzielić z jak największą ilością osób.
Przede mną naprawdę piękne czasy. Bo poznałam wiele wspaniałych osób, bo mam mnóstwo sił, bo każdego dnia powoli robię coraz więcej prostych rzeczy, na które nie miałam sił, nastroju, jak było przez te kilka miesięcy tak ciężko, tak źle się czułam...
I to będzie długo trwało, bo dochodzenie do siebie po czymś takim, i psychicznie, i fizycznie, bo każda część ciała niesamowicie ucierpiała. Mam przesuszone oczy, skórę, mam wypłukane wszystkie minerały, po tylu
> miesiącach leżenia ciężko mi chodzić i w ogóle, itd. Ale z drugiej strony czuję się nieporównywalnie lepiej niż wcześniej. Tylko trzeba teraz być troszkę egoistką, dbać o siebie, powracać powolutku do życia, spełniać swoje zachcianki, komunikować się ze światem, dobrze odżywiać itd. Ale to wszystko jest taaaakie przyjemne.
Paradoksalnie, ale nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa. I nie miałam tyle możliwości uszczęśliwiania innych. A możliwości naprawdę mam wielkie. Wystarczy np. że porozmawiam z panią psycholog, z fundacji Jestem Pomagam Wspieram, która mnie tutaj odwiedzała, porozmawiam z nią :-) ona może innych napędzać moim przykładem, opowiadać o mnie, i dawać im nadzieję :-) Takich przykładów jest mnóstwo. A mi to też sprawia
wielką frajdę, bo widzę, że te kilka miesięcy nie idzie na marne, że mam przed sobą wiele możliwości..
A może mi to zostanie na dłużej? Na pewno dzięki temu będę szczęśliwsza, ja sama. Poznałam naprawdę wiele wspaniałych ludzi, wiele ludzi chce się ze mną spotkać, wiele ludzi chce mnie poznać, bo przecież jestem chodzącym żywym przykładem na to, ile człowiek jest w stanie znieść, ile przeżyć, i jak po tym być szczęśliwym. Bo wszystko to kwestia nastawienia.
Może poświęcę temu życie Napiszę kilka książek, założę fundację, albo pójdę na psychoonkologię i będę przychodziła na oddział onkologiczny rozmawiała z matkami :-) tak, to jest wielki problem. Bo większość
myśli tylko o maluszkach, bo one najczęściej chorują, o tym jak im pomóc itd., a nikt nie pomyśli o tym co przeżywają bliscy tego dziecka, co przeżywa przede wszystkim matka... Która jest zagubiona, która nie ma z kim porozmawiać, która nie rozumie co się dzieje, nie zna się na tej chorobie, która patrzy jak cierpi jej dziecko, która krępuje się do kogoś odezwać.. A wystarczy naprawdę malutko. Wystarczy, że matki będą się odzywać do siebie nawzajem, że zobaczą, że można przez to przejść, że im ktoś poświęci chwilę i wytłumaczy... cokolwiek. A ja poznałam osobiście sporo takich matek, ze sporą ilością się zetknęłam ipoznałam też ludzi, którzy mi niesamowicie pomogli psychicznie, bo odwiedziny były ograniczone bardzo mocno, a na Internet nie było sił, człowiek nie był w stanie myśleć o czymś innym, więc zamykał się w książkach, filmach, nauce, grach, itd. Żeby tylko nie myśleć. A jak przychodził wolontariusz, siadał obok łóżka i po prostu zagadywał o świecie, był normalnym człowiekiem starszym 2, czy 7 lat... opowiadał o sobie, o studiach, plotkował o świecie, pogodzie, filmach, cokolwiek... to dawało niesamowicie dużo. Niewyobrażalnie dużo. Zaprzyjaźniłam się z tymi wolontariuszami, mam kontakty do "góry" tych organizacji... czuję, że mogę naprawdę dużo.
A może po prostu będę studiować matematykę w Trójmieście, znajdę wielką miłość, będę miała 4 dzieci, a te doświadczenie wykorzystam jak najlepiej. Nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa. Czuję się jak takie wielkie źródełko miłości, szczęścia, energii, a to są niesamowicie zaraźliwe rzeczy. I kiedy widzę jak reagują ludzie na to, co się teraz ze mną dzieje... To najlepsza nagroda. Czuję, że mogę zmienić świat. Chciałabym spotkać się z Jurkiem, bo on jest żywym przykładem na to, że jeden człowiek potrafi zmienić świat.

 

Ola

inne

2011-05-29

Oczywiście, że bardzo chętnie podzielę się wrażeniami z niedzieli. Przede wszystkim ten dzień nie był świetny jedynie z powodu spotkania Jurka. Spotkanie z Wami, rozmowa z Moniką, rozmowa z Łukaszem… to wszystko było bardzo wyjątkowe dla mnie. No i oczywiście krótkie spotkanie z chłopakami z Eneja J
A co do samego już Jurka… W szpitalu spotkałam się z Dodą. Jej wizerunek nie jest kreowany, naprawdę jest pusta… Tym razem też na szczęście wizerunek medialny nie jest kreowany u Owsiaka. Jest naprawdę świetnym człowiekiem. Traktował mnie normalnie, a nie jak gwiazda, tak z góry. Co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Opowiadał mi o tym, jak to nie znosi matematyki, i o tym jak dzień wcześniej pracował w ogródku. Pokazał mi nawet zdjęcie swojej córki. Czułam się jakbym rozmawiała z ulubionym, przezabawnym wujkiem.
I co mnie też bardzo urzekło, jak już zeszliśmy na dół, on siedział z kimś i pił piwo, to wtedy też, przy znajomych, do mnie zagadał. Myślę, że to rzadkie u takich znanych osób.
Poza tym powiedział, że jak będę się wybierać na Woodstock, to mam do niego napisać meila, i oprowadzi mnie po zapleczu, wprowadzi na scenę itd. W tym roku raczej nie będę jeszcze mogła, ale za rok myślę że tam pojadę J
Jeszcze raz bardzo, bardzo wam dziękuję za tamtą niedzielę. Myślę, że dłuuugo tego nie zapomnę.

 

Ola