Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-11-07
7 listopada spotkaliśmy się z 6-letnim Mateuszem - uśmiechniętym, wesołym i bardzo kontaktowym dzieckiem. Umówiliśmy się w McDonaldzie, gdzie nasz nowy podopieczny przyjechał z rodzicami. Jako lodołamacz kupiliśmy wóz strażacki z klocków Lego. Chłopiec bardzo się ucieszył i nie mógł doczekać się chwili, gdy razem z tatą zajmą się zabawą.
Następnie zamówiliśmy coś do jedzenia. Mateusz zajadał się frytkami i zastanawiał nad marzeniem. Jako wielki miłośnik klocków Lego, zdecydował się na wizytę w Legolandzie. To jednak nie był koniec naszej wizyty, bo przyszedł czas na rysowanie. Nasz Marzyciel interesuje się również traktorami, kombajnami i wszystkim co związane jest z farmą i taki właśnie był jego rysunek, który dostaliśmy w prezencie na koniec naszego spotkania.
spełnienie marzenia
2014-08-15
Dzień zapowiadał się niezwykle pogodnie. To był 15 sierpnia. W godzinach porannych spotkałem się przy gdańskim dworcu z Mateuszem i jego rodziną. Około godziny 9:15 odjechaliśmy Z Gdańska małym piętnastoosobowym busem. Po ośmiu godzinach mało komfortowej podróży po polskich drogach dotarliśmy do Torzymia, miejscowości położonej blisko granicy polsko- niemieckiej. Tam przesiadaliśmy się do większego docelowego autokaru. Ruszyliśmy do Rostocku. Po kolejnych ośmiu godzinach wylądowaliśmy właśnie w tej miejscowości. Wszyscy zmęczeni szybko zajęliśmy swoje pokoje aby nabrać sił przed kolejnym ekscytującym dniem.
Z samego rana wyruszyliśmy autokarem do portu w Rostocku. Czekała nas dwugodzinna przeprawa promowa z Niemiec do Gedser portu Duńskiego. Powoli począłem poznawać Mateusza i jego rodzinę. Prom dostarczył nam wielu atrakcji. Był straszny wiatr, co można zauważyć na zdjęciach, a w szczególności po fryzurze Mamy i Siostry Mateusza. Chłopiec był zadowolony z przeprawy. Zacumowaliśmy na wyspie Falster. Wzdłuż przepięknych urwisk wyrastających z Bałtyku dotarliśmy do Kopenhagi stolicy Danii. Tu wraz z przewodnikiem poczęliśmy zwiedzać miasto. Zobaczyliśmy pałac Amelienborg strzeżony przez oryginalnie ubraną gwardię. Siedzibę parlamentu, pomnik Christiana Andersena, a także fontannę Gefion - największą w Kopenhadze. Następnie zobaczyliśmy stary port miejski Nyhavn. Bardzo malowniczy zakątek stolicy z słynnym duńskim pomnikiem małej syrenki. Dzień chylił się ku końcowi, wsiedliśmy wyczerpani całodziennym spacerem do autokaru, który zabrał nas do hotelu.
Trzeciego dnia przyjechaliśmy do Roskilde. Miasta założonego w X w. przez wikingów oraz pierwszej stolicy Danii. Zwiedziliśmy muzeum wikingów, ich wioskę. Zobaczyliśmy pradawne zwyczaje takie jak przędzenie liny, barwienie nici, wytwarzanie węgla drzewnego oraz opalanie na ruszcie drobiu i dziczyzny. Pożegnaliśmy się z wikingami i przejeżdżając nad Wielkim Bełtem najdłuższym wiszącym mostem Europy , łączącym Wyspy Zelandie i Fione, dotarliśmy do Odense. Miejsca urodzenia Hansa Christiana Andersena. Mimo deszczowej pogody, przepiękna niziutka architektura i wąskie uliczki dzielnicy, w której urodził się Hans urzekły chyba wszystkich. Zwiedziliśmy dom i muzeum pisarza, a następnie przejechaliśmy na Półwysep Jutlandzki. Pełni nadziei i energii, bowiem jutro mieliśmy jechać do Legolandu położyliśmy się.
Dzisiejszego dnia byliśmy w Billund. Miejscu gdzie znajduje się Legoland. Od początku podróży dało się wyczuć napięcie. Dziecięcą ekscytację i euforię na samą myśl o wyjeździe do Legolandu. Wydaję mnie się, że nie tylko Mateusz, ale wszystkie dzieci obecne na wycieczce od jej pierwszego dnia marzyły tylko, o tym jednym wyczekiwanym dniu zwiedzania parku lego. Mimo kapryśnej Duńskiej pogody. Nikt z nas nie myślał o przesiedzeniu tego dnia. TO chyba jeden z najbardziej aktywnych dni tej podróży. W końcu Leg godt oznacza "baw się dobrze", a lego- "zbieram, wybieram". Toteż czekała nas całodzienna wspaniała wyprawa do nieznanych nam miejsc. Dziki zachód, polarna stacja czy piramida egipska wypełniona szkieletami lego to tylko wierzchołek góry lodowej atrakcji znajdujących się w parku. Razem z Mateuszem i jego rodziną byliśmy nie tylko zachwyceni wspaniałymi spływami kajakowymi. Mrożącymi krew w żyłach kolejkami górskimi, ale również wielką makietą miast Europy zrobionych z lego. Po całodziennym aktywnym dniu oraz odwiedzeniu sklepu z pamiątkami musieliśmy pożegnać się z Danią. Przejechaliśmy autokarem do Niemiec, gdzie zmęczeni, ale wciąż podekscytowani legolandem położyliśmy się do naszych łóżek.