Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-10-25
Nasz nowy Marzyciel, po raz pierwszy od 50 dni spedził weekend w rodzinnym domu w Oleśnicy. Zrozumiałe, że chciał się nacieszyć tymi chwilami z bliskimi więc poczekałyśmy z wizytą, aż wróci do kliniki. Byłyśmy tam dopiero po godz. 19-tej. Dawid po wyczerpującym dniu (dostał m.in.chemię) wyraźnie zmęczony, siedział przygaszony na szpitalnym łóżku. Dorotka jako lodołamacz kupiła mu gry komputerowe i dla uzupełnienia prezentu, czasopismo o branży samochodowej. Ku naszemu zdziwieniu to właśnie niepozorna gazetka wzbudziła największe zainteresowanie chłopca. Wiadomo!!!! Mężczyzna!!! Rozmowa, w sposób naturalny, potoczyła sie o wadach i zaletach różnych marek. Trwała by pewnie długo, ale nasza Majka, doświadczona wolontariuszka, nakazała nam, tonem nie znoszącym sprzeciwu, przejście do konkretów. Zostałam z Dawidem by porozmawiać o jego marzeniu. Bez namysłu wymienił laptop, jako coś, co jest mu niezbędne do ubarwienia szpitalnej szarości i coś, co zostaje na dłużej. Dało się jednak wyczuć, że jest to bardziej potrzeba chłopca, a nie to coś, co ma zostać w pamięci na całe życie! Zaczęliśmy więc pogawędkę od początku. Dawid nigdy nie był nad morzem ani w górach i tak naprawdę, nawet nie bardzo potrafi sobie wyobrazić prawdziwe zwiedzanie ciekawych zakątków świata. Jednak nie Paryż ani Londyn go zaciekawią, ale jego myśli wróciły znowu do czterokołowych rumaków! Wymienił markę, która wzbudza jego zachwyt! "Mercedes" rozpalił wyobraźnię na tyle, że nareszcie się ożywił i oczy nabrały blasku. Chciałby odwiedzić fabrykę Mercedesa, zobaczyć jak auto powstaje i odbyć przejażdżkę takim wypasionym i...tu zaszalał!!!...żeby wiózł go szofer w uniformie, jak w amerykańskich filmach. Zwiedzanie muzeum Mercedesa dopełniłoby szczęścia. Odetchnęłyśmy. Smutny, zmęczony chorobą Dawid nareszcie się uśmiechnął i przeniósł myślami w dotychczas nierealny, bajkowy świat. Ten rozmarzony wyraz Dawida oczu doda nam skrzydeł!!! Pewnie chłopiec od dzisiaj będzie odbywał w myślach przejażdżki coraz to innym modelem wymarzonego auta a my..do pracy!!!..by chociaż przez jeden dzień, poczuł sie naprawdę szczęsliwy!!!!
spełnienie marzenia - część pierwsza
2010-12-04
Czasami warto zmarznąc i tonąć w błocie, żeby potem ogrzać się w cieple ludzkich serc. Mam na myśli serca organizatorów rajdu samochodów terenowych w Obornikach Śląskich, na którym zbieraliśmy pieniądze na rzecz fundacji. Panowie z REDUCTORA, usłyszawszy o marzeniu motoryzacyjnym Dawida, zaczęli natychmiast działać i szybko doprowadzili do tego, że mogliśmy pierwszą część życzenia spełnić już teraz. W bardzo mroźną, ale słoneczną sobotę, pod mieszkanie naszego podopiecznego podjechał "wypasiony" Mercedes kl. S z przesympatycznym szoferem p. Pawłem. Dawid usiadł oczywiście z przodu, żeby lepiej delektować sie jazdą. Po 40 min., bez przeszkód dotarliśmy do salonu dealera na Nowym Dworze. Na niezwykłego gościa oczekiwał i osobiście sie nim zajął kierownik serwisu, także p. Paweł. No i zaczęło się!!!! Każdy model samochodu byl szczegółowo prezentowany, Dawid stawał się na chwilę posiadaczem kluczyków, wsiadał za kierownicę, mógł wszystkiego dotknąć, wysłuchać o zaletach, parametrach itp, itd.. Następnym punktem wizyty była przejażdżka po ulicach miasta. Dawid wrócił wyraźnie podekscytowany ze lśniącymi radością oczami. Podczas całego pobytu zaszła w nim niesamowita przemiana. Zwykle zamknięty w sobie, przeistoczył się w pewnego siebie, rozgadanego chłopaka. Nie odstępował swojego przewodnika i chciał wszystko zobaczyć. Po salonie przyszła pora na warsztaty i pogaduszki z mechanikami. Wykazał przy tym /tak mi sie przynajmniej wydaje/ dość dużą wiedzę fachową. Cała wizyta przebiegała w niezwykle ciepłej atmosferze i trwała prawie 3 godziny. Na koniec obdarowano Dawida drobnymi, firmowymi upominkami. Dodatkowo, miłą niespodziankę sprawił p.Paweł /dla przypomnienia, nasz kierowca/, który sprezentował jeden z najnowszych, miniaturowych modeli Mercedesa. W świetnych nastrojach udaliśmy sie w drogę powrotną. Agnieszka, siostra marzyciela, stwierdziła, że postawieniem kropki nad i będzie wspólny posiłek. Dzień był długi więc propozycje przyjęliśmy jednogłośnie. Nazwy lokalu nie wspomnę, dla ciekawych nadmienię, że jest szczególnie lubiany przez dzieci, ale nie tylko... Dawid był zachwycony!!! I o to chodziło!!!
Podziekowania:
spełnienie marzenia
2012-07-31
Od momentu, kiedy po raz pierwszy usłyszałam o marzeniu Dawida, upłynęło sporo czasu .Próbowałam wcześniej je spełnić ,ale zawsze stawało coś na przeszkodzie. Widocznie tak miało być i 28 lipca wszystkie gwiazdy nam sprzyjały. Dawida stan zdrowia bardzo się polepszył i bez przeszkód mogliśmy wyruszyć w kierunku Niemiec. Już po drodze mieliśmy szczęście spotkać dobrych ludzi. Turecki właściciel restauracji osobiście przygotował nam przepyszną kolację i o zapłacie nie chciał nawet słyszeć! Szczęście Dawida było pełne, kiedy przemiły gospodarz zafundował mu przejażdżkę terenowym samochodem po okolicy.
Niedzielę przeznaczyliśmy na zwiedzanie muzeum Mercedesa w Stuttgarcie. Już przy kasie spotkała nas mila niespodzianka. Pani obsługująca, okazała się naszą rodaczką i kiedy dowiedziała się o fundacji to zasponsorowała nie tylko bilet wstępu, ale także obdarzyła naszego marzyciela upominkiem w postaci modelu samochodu. Zwiedzanie okazało się fascynującą podrożą w czasie. Prześledziliśmy rozwój motoryzacji od czasu konia pociągowego po konie mechaniczne najnowszej generacji. Nagromadzenie przepięknych, unikatowych samochodów może przyprawić o zawrót głowy! Mieliśmy szczęście, że oprowadzał nas Hartmut - specjalista w dziale prototypów w fabryce Mercedesa. Dzięki jego niesamowitej wiedzy Dawid dowiedział się o rzeczach, o których próżno szukać w najlepszych przewodnikach. Po zadawanych przez chłopca pytaniach widać było, że sprawy motoryzacji niezwykle go interesują i obecność tak kompetentnego człowieka, jakim jest Hartmut, okazała się bezcenna. Dopełnieniem szczęścia była wizyta w salonie samochodowym, gdzie Dawid mógł "wypróbować" poszczególne modele siadając za kierownicą. Jego rozradowane oczy dały nam odpowiedź na pytanie, jakim samochodem chciałby w przyszłości jeździć.
Następnego poranka udaliśmy się do Sindelfingen, gdzie znajduje się główna siedziba i fabryka produkująca słynne "Mercedesy". Hale i biura to małe miasteczko,w którym prace znalazło ok.34 tys.ludzi. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od obejrzenia filmu na temat koncernu i ludzi tam pracujących. Następnie pokazano nam cykl produkcyjny, który okazał się fascynującą lekcją poglądową o praktycznym zastosowaniu robotów we współczesnym świecie. Na szczęście,okazało się, że w fazie końcowej produkcji, tzw.kontrolnej, obecność człowieka jest niezbędna. Największą jednak frajdę sprawiła Dawidowi jazda na symulatorze Formuły 1 i trudno go było od tego oderwać! Na koniec nasza cicerone - Ania zawiozła Dawida swoim najnowszym Mercedesem (przy okazji objaśniając chłopcu nowinki techniczne zastosowane w tym modelu) do kolekcjonera a zarazem handlarza najbardziej luksusowych marek świata. Zachwytom nad stojącymi na wyciągnięcie ręki "Porsche", "Bugatti", "Masserati" nie było końca... Wszyscy poczuliśmy radość z faktu, że mogliśmy być świadkami autentycznego szczęścia chłopca, który kiedyś mocno przygnębiony chorobą i bólem, ujawniając nam swoje marzenie, tak naprawdę, nie za bardzo w jego realizację wierzył... a marzenia to rakieta do gwiazd i nam udało się ja odpalić!!!
Serdecznie dziękujemy Ani i Hartmutowi za okazane serce i poswiecony czas. Dziękujemy także pracownikom firmy Geoban SA za zapewnienie nam funduszy potrzebnych na realizację tego pięknego marzenia.