Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Marcin, 6 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-08-13


Pierwsze spotkanie z sześcioletnim Marcinem w sprawie jego marzenia odbyło się 13 sierpnia, po jego kolejnej wizycie w szpitalu w Poznaniu. Miejsce było mu dobrze znane, ale obecność obcych pań trochę go onieśmielała, więc wolał trzymać się blisko taty.
„Lodołamacz” został wręczony w szpitalnym bufecie. Zabawką, którą chciał dostać był ciągnik z pługiem; dla dwuletniego brata ... też mieliśmy ciągnik. Była jeszcze gra komputerowa dla Marcina i grzechotka dla malutkiej siostry.

Marcin wiedział, jakie jest znaczenie pojęcia „marzenie”, widać, że wcześniej myślał o tym. Uwagę chłopca jednak cały czas przykuwał ów ciągnik z pługiem, ponieważ bardzo interesuje go rolnictwo, a szczególnie maszyny rolnicze. Zna się na nich, dzięki częstym pobytom w gospodarstwie dziadka.

Młody entuzjasta rolnictwa, po kilkukrotnym „zaoraniu” bufetowego stolika, w  końcu zaczął rysować swoje marzenia. Na pierwszej kartce powstał rysunek zainspirowany niedawnym pobytem w Darłówku, co oznaczało wyjazd nad morze. Narysowanie nadmorskiego pejzażu i zabawa w naśladowanie prac rolniczych spowodowały, że chłopiec poczuł głód. Na "głoda" doskonała okazała się spora porcja frytek z colą. Później Marcin przystąpił, co oczywiste, do „orki” swoim małym ciągnikiem i , na szczęście, do dalszego rysowania. Narysował nam coś, co potem objaśnił: "To kamień służący do spełniania życzeń". Nie miał jednak gotowego pomysłu, do jakiego życzenia chciałby wypróbowywać czarodziejskie właściwości tego kamienia. Na trzeciej kartce narysował leśniczówkę, w której chciałby się spotkać z panem leśniczym.

Potem było już tylko oranie i oranie. Nie chciał rozmawiać i komentować swoich rysunków. Pożegnał się z nami chlodno, ale gdy mijał nas jadąc samochodem, bardzo serdecznie machał na pożegnanie. Tata Marcina umówił się na rozmowę telefoniczną, gdy syn bardziej precyzyjnie wyartykułuje swoje  marzenie. Nie wiadomo, jak długo myślał oraz ile pól przy tym zaorał, ale wymyślił, że chce jechać do Disneylandu. Jeżeli do takiej podróży miałby służyć jego czarodziejski kamień, niech czar działa i spełni  się jego marzenie.

Relacja: Sylwia

spełnienie marzenia

2011-09-14


Któż z nas nie marzył, aby przenieść się na chwilę do czarodziejskiej krainy baśni, gdzie rządzą inne prawa niż w naszym świecie. Nic więc dziwnego, że trzech chłopców, Dawid - 15 lat, Michał - 10 lat i ośmioletni Marcin, wymarzyło sobie to samo, czyli wyjazd do Disneylandu, gdzie spotkać można w jednym miejscu wytwory  wyobraźni  autorów Disneyowskich produkcji, od najdawniejszych, jak Kaczor Donald czy Myszka Miki do tych najnowszych.

 

Do Paryża udaliśmy się samolotem 11 września 2011roku, gdzie spędziliśmy całe 4 dni. Już od wejścia do Disneylandu widać bajeczny różowo – biały  zamek Kopciuszka, wokół którego kwitnie mnóstwo różnokolorowych kwiatów. Wielojęzyczny tłum jest też kolorowy i wesoły. Atmosfera luzu i zabawy i do tego świadomość, że można korzystać ze wszystkich atrakcji i w Parku Disneyland i w Walt Disney Studios, na jakie tylko przyjdzie ochota i na które starczy odwagi. Nasi podopieczni są zachwyceni i podekscytowani od samego początku.

 

Zaczynamy ostrożnie, jeszcze nie wiemy, jakie mamy możliwości fizyczne i psychiczne, a więc na początek wirujące filiżanki, samochodziki, karuzele, zwiedzamy podwodny statek. Ale chłopców najbardziej kuszą roller coastery. Bo to prawdziwa przygoda tak przemknąć z wielką prędkością, aż do zawrotu w głowie i szumu w uszach. Podobnie jak filmowy Indiana Jones, można przejechać się z szaloną prędkością wśród skał na wyspie, zwiedzić podwodny świat Crush- Coasterem albo wyruszyć w kosmiczną podróż (Space Mountain Mission).

 

Lubiący spokojniejsze atrakcje mogą w tym czasie opłynąć statkiem Wyspę Skarbów i po drodze podziwiać niezwykłe widoki.
Niezapomnianym dla chłopców widowiskiem była odbywająca się codziennie na głównej alei parku parada postaci bajkowych. W tym przedziwnym orszaku spotkać mogliśmy  Myszkę Miki, syrenkę Arielkę, Króla Lwa, postacie z „Toy Story”. Można było  nawet podać im rękę.

 

Jeżeli ktoś miał jeszcze mało wrażeń, mógł wybrać się w podróż dookoła parku kolejką, która przejeżdżała przez różne „plany filmowe”. To właśnie jedna z tych atrakcji, które wywarły największe wrażenie na naszym Marzycielu, Marcinie. Marcin, który jest miłośnikiem motoryzacji, wspomina też jako coś fascynującego symulację lotu kosmicznego i niesamowity pokaz kaskaderski motocyklowy i samochodowy. Chwila refleksji dopadła go jednak na statku opływającym Wyspę Piratów.

 

Michał dał się poznać podczas pobytu w Disneylandzie jako chłopak bardzo odważny, który nie zawahał się przed jazdą najbardziej szalonymi kolejkami. Nie bał się ani podróży w kosmos, ani wyprawy do podwodnego świata, ani symulacji skoku spadochronowego. Nic dla niego nie było straszne. Brawo! No może trochę czuł się zakłopotany, gdy razem z bratem Piotrem zostali „porwani” do zabawy i na oczach tłumów brali udział w występach ulicznych.

 

Podczas tej właśnie parady postaci „zła księżniczka” wypatrzyła w tłumie naszego Marzyciela Dawida, który miał zaszczyt ucałować jej dłoń. Dawida jednak o wiele bardziej interesowały przejażdżki roller coasterami i innymi szybkimi pojazdami. Dawid, najstarszy z naszych Marzycieli, najbardziej interesował się rozwiązaniami technicznymi w parku rozrywki.



Każdy dzień pobytu w Disneylandzie wypełniony był zabawą, niezwykłą przygodą oraz podróżami do świata wyobraźni i z powrotem. Ważne też, że w tę niecodzienną podróż chłopcy udali się ze swoimi rodzicami i braćmi. Zdaniem Dawida  „wspomnienia zostaną na zawsze” . Wierzymy, że choć marzenia trzech chłopców: Dawida, Marcina i Michała zostały spełnione,  to nie przestaną marzyć dalej.

Relacja: Lonia