Moim marzeniem jest:

Laptop

Tomek, 14 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • wpłaty indywidualne

pierwsze spotkanie

2008-04-10

 

Z Tomkiem i jego sympatyczną mamą poznałyśmy się w szpitalu w Prokocimiu, dokąd przyjechał na badania. Początkowo chłopiec wydawał się trochę onieśmielony, ale z czasem rozmowa zaczęła się rozkręcać. Dowiedziałyśmy się, że nasz marzyciel lubi historię i matematykę; że nie może już się doczekać odwiedzin u kolegi w Bieszczadach, że lubi swoje zwierzęta: labradorkę Werkę, szczeniaka, którego chce nazwać Simba, kota Mruczka oraz bezimienne rybki; że ma starszą siostrę i dwóch młodszych braci - i właśnie z najmłodszym wiąże się pośrednio jego marzenie. - Kiedy jestem w domu z babcią i mówię jej na ucho, że chcę iść na komputer, to Piotrek zaraz leci tam pierwszy - skarży się nam Tomek, a mama tłumaczy z uśmiechem, że Piotrek ma dopiero 4 lata, więc niektóre sprawy jeszcze mu trudno zrozumieć.

Tak czy inaczej, Tomek nie chce czekać aż ten moment nadejdzie, jest zdecydowany: chciałby mieć własnego laptopa, na którym będzie mógł w dowolnej chwili grac w różne gry, a także przygotowywać się do szkoły, zwłaszcza na informatykę. W domu jest już Internet, więc wymarzony sprzęt stanie się dla niego oknem na świat.

Jeśli ktokolwiek chciałby pomóc w spełnieniu tego marzenia, proszę o kontakt z krakowskim oddziałem fundacji (lub ze mną: 0 600 240 922).

spełnienie marzenia

2008-05-14

 

W środowe popołudnie, pełne słońca i radości, udałyśmy się w silnym damskim gronie, w podróż do Marzyciela Tomka. Doga długa była i kręta, ale za to pełna zieleni, śmiechu i pól zakwieconych rzepakiem. Tomek niczego się nie spodziewał. Nic, a nic! Więc jego zdumienie na nasz widok było ogromne. A przy tym jakaś taka niepewność, co tam z nami przyjechało.
Ale zielone pudła wszystko wyjaśniły. Z coraz większym uśmiechem Tomek odpakowywał prezenty. Najpierw pakunek największy - z laptopem, potem Internetu instalowanie i jeszcze przeglądanie zawartości i możliwości nowego sprzętu. W międzyczasie, przy stole trwały radosne i słodkie (to zasługa Tomkowej babci!) rozmowy w rodzinnym gronie (Pani Mama, Pan Tato, mały Piotruś, Przemek i Natalia, Pani Babcia i wolontariuszki). Rozmowy o wszystkim.
Śmiechu było, co niemiara i zabaw mnóstwo z uroczym pupilkiem całej Rodziny - kudłatym pieskiem Czarusiem.
Podczas, gdy najmłodszy Piotruś przez wszystkich gorąco zachęcany recytował ładny wierszyk, gdzieś z boku dochodziły piski, zgrzyty hałasy - to Tomek próbował nowego Collina Mc Ray'a.
Potem jeszcze wspólne oglądanie laptopa jeden wyścig. Na koniec zostawiliśmy rozgrywki piłki nożnej i gry strategiczne. Niestety czas biegnie zbyt szybko, a rozstania nieuniknione. Czas więc było wracać do Krakowa!

Kochany Tomku, dziękujemy że mogliśmy poznać Ciebie i Twoją Rodzinę. To wielkie szczęście móc spełniać takie marzenia!